Strajkujący w Zamteksie apelują do premiera
Szybkiej interwencji premiera Millera i wicepremiera Hausnera chce strajkująca od prawie dwóch tygodni załoga przedsiębiorstwa przemysłu bawełnianego Zamtex w Zambrowie. W poniedziałek strajkujący, wsparci przez Ogólnopolski Komitet Protestacyjny z Ożarowa, wystosowali do premierów pisma w tej sprawie.
Przewodniczący komitetu strajkowego Kwiryn Włoczewski powiedział, że załoga napisała do Leszka Millera i Jerzego Hausnera, iż desperacja strajkujących w upale od tylu dni pracowników, zwłaszcza matek oddzielonych od dzieci, jest tak wielka, że "sytuacja ze strajkiem może się wymknąć spod kontroli".
Jak dotąd, żadne rozmowy z przedstawicielami Ministerstwa Skarbu, które ma 51% akcji w Zamteksie, z samorządowcami, zarządem spółki i Radą Nadzorczą nie przyniosły efektu. Załoga czeka na pieniądze. Dostała kolejne obietnice, że w tych dniach na konta pracowników wpłynie 400 zł - dwie raty po 200 zł zaległych poborów za czerwiec, a do 7 sierpnia całość poborów za czerwiec.
"Ostatni obiad jedliśmy w piątek. Pomagają nam mieszkańcy miasta. Wczoraj matki mogły wyjść z zakładu na 8 godzin, by spotkać się z dziećmi, które tu codziennie przychodzą pod bramę. Była msza święta" - powiedział Włoczewski. Kilkusetosobowa załoga przyjmie każdą ilość wody i żywności.
Pat w spółce trwa. Wciąż nie ma decyzji w sprawie czwartkowych propozycji, by to samorządy miasta i powiatu zambrowskiego poręczyły Zamteksowi kredyt na wypłaty dla załogi. Samorządy chcą, by był od zabezpieczony obligacjami Skarbu Państwa, a takiej decyzji nie ma. Ministerstwo Skarbu proponowało zabezpieczenie akcjami Zamteksu, na co nie zgadzają się samorządy mówiąc, że akcje są nic niewarte.
Załoga podnosi też, że najwyższy czas, by Zamteksem zajęła się prokuratura. Doniesienie w tej sprawie obiecał złożyć jak najszybciej podlaski OPZZ. Jak dotąd to się nie stało.
"Zamtex to 16 spółek i zależnych spółeczek. Sam fakt, że zamawia się surowiec, który najpierw przechodzi przez trzy spółki prowadzone przez osoby zależne i spokrewnione z różnymi dyrektorami itd., to ten węzeł musiał się kiedyś zacisnąć i wszystko skupiło się na nas, na załodze, której się nie płaci" - powiedział Włoczewski.
Zamtex jest największym pracodawcą w Zambrowie, stąd troska o los załogi władz miasta. Firma zatrudnia 750 osób, produkuje głównie tkaniny drelichowe. 51 proc. udziałów ma Skarb Państwa, reszta należy do spółki pracowniczej i prywatnych udziałowców, którzy są też jednocześnie dostawcami i odbiorcami towarów Zamteksu.