Strajk pracowników metra sparaliżował Madryt
Strajkujący drugi dzień pracownicy doprowadzili do zamknięcia madryckiego metra. Protestują oni przeciwko cięciom płac, które są częścią rządowego planu reform oszczędnościowych, służących zmniejszeniu gigantycznego deficytu budżetowego.
- Żadna linia metra nie kursuje - poinformowała rzeczniczka metra w stolicy Hiszpanii.
Hiszpańskiego prawo mówi, że zatrudnieni powinni zapewnić minimalny poziom usług. To dzięki tej zasadzie w pierwszym dniu strajku kursowało ok. 50% pociągów.
Jednak w poniedziałek wieczorem pracownicy postanowili przeprowadzić całkowity strajk, którego celem jest doprowadzenie do zastoju w stolicy Hiszpanii - poinformowała rzeczniczka związkowców.
Jak odnotowują media, jest to pierwsze od 20 lat złamanie zasady świadczenia minimalnego poziomu usług przez pracowników metra.
Z kolei według agencji Reutera posunięcie to świadczy o rosnącym gniewie Hiszpanów związanym z planem oszczędnościowym.
Rządzący socjaliści chcą zaoszczędzić 15 mld euro, m.in. poprzez zmniejszenie płac urzędników. Władze regionalne w Madrycie postanowiły, że cięcia płac dotkną również pracowników metra, chociaż środki oszczędnościowe miały nie wpłynąć na wynagrodzenie zatrudnionych w spółkach publicznych.
W związku z tym pięć związków zawodowych rozpoczęło w poniedziałek strajk.
Na koniec września planowany jest strajk generalny przeciwko reformie rynku pracy, która według związkowców sprawi, że zwalnianie pracowników będzie tańsze dla pracodawcy.
Dekret reformujący rynek pracy został ratyfikowany 22 czerwca przez parlament. Celem reformy jest uelastycznienie rynku pracy, na którym problemem są m.in. duże koszty zwalniania pracowników. Zwalniany dostawał dotychczas odprawę w wysokości 45 dniówek za każdy rok, który przepracował w firmie, a równocześnie zaczynał otrzymywać zasiłek z budżetu państwa.
Hiszpania przeżywa obecnie najcięższy kryzys gospodarczy od dziesięcioleci. Wskaźnik bezrobocia osiągnął 20%, co oznacza, że bez pracy jest ok. 4,6 miliona ludzi.