Strajk powszechny w Peru
Tysiące Peruwiańczyków wyszło na
ulice w całym kraju, aby powiedzieć swojemu niepopularnemu
rządowi: żądamy zmiany polityki albo ustąpcie!
14.07.2004 | aktual.: 15.07.2004 07:10
Pierwszy od 1999 roku strajk powszechny w Peru zaczął się od starć demonstrantów z policją w stolicy kraju, Limie. W całym kraju aresztowano 52 osoby, podały władze. Co najmniej sześć osób zostało rannych, poinformowało radio.
Demonstranci żądają ustąpienia prezydenta Alejandro Toledo i rządu. Peruwiańczycy odrzucają politykę gospodarczą władz i cały proces prywatyzacji.
Prezydent, kiedyś pucybut, a potem doradca Banku Światowego objął władzę w 2001 roku obiecując zmiany po skandalu korupcyjnym, który doprowadził do upadku prezydenta Alberto Fujimoriego. Jednak wizerunek Toledo jako człowieka z ludu prysł, gdy nie udało mu się spełnić ambitnych obietnic zapewnienia pracy i wyższych wynagrodzeń, których wyczekiwano w kraju, gdzie ponad połowa ludności żyje za równowartość 1,25 USD (ok. 4,60 zł) na dzień.
Rząd twierdzi, że w sektorze publicznym zwiększył płace o 30% i sprawił, że Peru jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w regionie.