Strajk kobiet. Były szef prokuratury: "Mamy do czynienia z coraz większą brutalnością policji"

Według byłego Prokuratora Krajowego i byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, podczas protestu kobiet w Warszawie mieliśmy do czynienia z eskalacją konfliktu ze strony mundurowych. Jego zdaniem, interwencje z użyciem środków przymusu bezpośredniego, które podejmowali funkcjonariusze ubrani po cywilnemu, wyglądały na prowokacje.

Do pierwszych starć z policją doszło pod Sejmem
Do pierwszych starć z policją doszło pod Sejmem
Źródło zdjęć: © Agencja FORUM | Agencja FORUM
Sylwester Ruszkiewicz

19.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 11:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Do tej pory nieumundurowanych policjantów używano do wyłapywania prowokatorów. Tak było chociażby na Marszu Niepodległości 11 listopada w Warszawie. Tymczasem podczas środowego protestu kobiet mieliśmy do czynienia z prowokacjami z ich strony. Bo jak można nazwać dowolne wręcz używanie pałek teleskopowych i rozpylanie gazu? - pyta w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Kaczmarek, były Prokurator Krajowy w latach 2005-2007.

Przypomnijmy, demonstracje przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji odbywały się w kilku miejscach w Warszawie. Głównym miejscem protestu miał być teren przed Sejmem, ale został on całkowicie odgrodzony przez policję. Duża grupa osób protestowała również na placu Powstańców Warszawy, gdzie swoją siedzibę ma Telewizja Publiczna. To tam doszło do kontrowersyjnych scen z udziałem funkcjonariuszy po cywilnemu. Media obiegły zdjęcia, jak "tajniacy" biją protestujących teleskopowymi pałkami i zatrzymują jednego z uczestników manifestacji.

- To nikt inny, tylko właśnie ci funkcjonariusze wchodzili w tłum i bez żadnego powodu bili uczestników marszu. Eskalowali przemoc, zamiast zabezpieczać protest. Weszli w rolę prowokatorów – mówi WP Janusz Kaczmarek.

Jego zdaniem, mamy do czynienia z rosnącą brutalnością policji. - Jest coraz więcej przypadków, o których nawet decydenci mówią, że będą wyjaśniane. Wyjaśniane? A więc nie ma pewności co do ich zasadności. To pokazuje, że są to zdarzenia trudne to wytłumaczenia - ocenia były Prokurator Krajowy.

Z kolei były wysoko postawiony funkcjonariusz policji w rozmowie z nami zwraca uwagę, że za taką postawą policjantów stał wydany rozkaz przełożonych.

- Zapewne dostali sygnał od swoich mocodawców, że mogą w taki sposób interweniować. Tylko użycie teleskopowych pałek czy gazu musi być adekwatne do sytuacji i okoliczności. Z przekazów medialnych, które widziałem, nie było żadnej uzasadnionej potrzeby, by w taki sposób policjanci się zachowywali. Nie powinno mieć to miejsca - mówi nam osoba z byłego kierownictwa policji.

Jego zdaniem, żeby szeregowi policjanci rozsądnie podchodzili do takich sytuacji i odpowiedzialnie używali środków przymusu bezpośredniego, muszą być profesjonalni przełożeni.

- Nie chodzi o to, żeby anarchia panowała na ulicach i żeby prawo nie było przestrzegane, ale zachowanie policjantów musi być adekwatne do sytuacji. W przypadku Marszu w Warszawie widziałem coś innego. Każdy policjant musi mieć świadomość, że nie ma odpowiedzialności zbiorowej i może ponieść konsekwencje za przekroczenie uprawnień. Ale ktoś wcześniej mu decyzję wydał, ktoś przekazał taktykę, ktoś na odprawie powiedział jak mają się zachowywać - ocenia nasz rozmówca.

Rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak zapewnił podczas czwartkowej konferencji, że obecność funkcjonariuszy ubranych "po cywilnemu" nie powinna nikogo dziwić.

- Regułą jest, że biorą oni udział w zabezpieczaniu protestów - przekonywał Marczak.

Jak informował, w środę na placu Powstańców Warszawy po kilkukrotnym wezwaniu do rozejścia się grupa protestujących nie zastosowała się do komunikatu, więc została otoczona przez policjantów w celu wylegitymowania. W przypadku części z nich skierowano wnioski do sanepidu.

Zatrzymanych zostało 20 osób - w tym 13 z powodu przestępstw.

- Mówimy o naruszeniu nietykalności, mówimy o zmuszaniu do zaprzestania wykonywania zadań służbowych. To pokazuje, że wczorajsze zgromadzenia nie tylko były nielegalne, ale też nie miały charakteru pokojowego - twierdzi rzecznik KSP.

Według byłego wiceszefa MSWiA i b. zastępcy komendanta głównego policji gen. Adama Rapackiego, nieumundurowani policjanci najprawdopodobniej byli funkcjonariuszami oddziałów antyterrorystycznych. Podobną informację przekazał RMF FM.

Komentarze (3055)