Strajk generalny paraliżuje Włochy
Kilkadziesiąt demonstracji antyrządowych w
całych Włoszech towarzyszy strajkowi generalnemu,
proklamowanemu przez trzy największe centrale związkowe w
proteście przeciwko cięciom w przyszłorocznej ustawie budżetowej,
m.in. w nakładach na szkolnictwo, służbę zdrowia, administrację i
kulturę. Na ulice włoskich miast wyszły rano setki tysięcy
pracowników wszystkich branż sfery budżetowej; na czele pochodów
idą liderzy związkowi.
W Rzymie wielka demonstracja, którą otwiera kolumna oflagowanych taksówek, wyruszyła z placu przed kościołem Santa Maria in Cosmedin (znajdują się tam "Usta Prawdy") w kierunku Piazza Navona. Uczestniczący w wiecu przywódca największego lewicowego związku CGIL - Guglielmo Epifani wyraził zadowolenie z, jak to ujął, imponującego zasięgu akcji strajkowej.
Szósty strajk generalny w ciągu czterech lat rządów Silvio Berlusconiego ma różny przebieg w zależności od branży. Przez 4 godziny strajkują załogi fabryk i zakładów przemysłowych, kolejarze, pracownicy komunikacji miejskiej, lotnictwa oraz obsługi autostrad.
Całodniowy protest ogłosili pracownicy służby zdrowia oraz aptek, udzielając pomocy jedynie w nagłych przypadkach, a także wyższych uczelni i instytucji administracji państwowej (wszystkich urzędów miejskich, gminnych i okręgowych) oraz poczty. Na całą dobę pracę przerwały załogi statków i promów.
Do jednej, symbolicznej godziny ograniczono strajk w szkołach. W Rzymie czterogodzinny strajk w komunikacji miejskiej, rozpoczęty o godzinie 9.30, wywołał chaos na wielu ulicach.
Sylwia Wysocka