"Straciliśmy pół roku". Ukraiński ekspert o pomocy z USA
- Straciliśmy blisko pół roku, to były bardzo krytyczne dla Ukrainy dni, miesiące. Najważniejsze jest to, by ta pomoc jak najszybciej nadeszła, by nie było zwłoki - mówi Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa. Jego zdaniem Ukrainie brakuje obrony przeciwlotniczej, a Rosja to skutecznie wykorzystuje.
- W pierwszej kolejności czekali na to wojskowi, którzy siedzą w okopach. Wiedzą, jak ważna dla nas jest pomoc amerykańska - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa, komentując uchwalony przez Izbę Reprezentantów Kongresu USA nowy pakiet pomocy finansowej dla Ukrainy.
Opisując sytuację na froncie zaznacza, że brakuje tam przede wszystkim systemów obrony przeciwlotniczej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Próba przekroczenia granicy na "czworaka". Polscy strażnicy nie dali się nabrać
- Straciliśmy blisko pół roku, to były bardzo krytyczne dla Ukrainy dni, miesiące. Najważniejsze jest to, by ta pomoc jak najszybciej nadeszła, by nie było zwłoki - podkreśla ekspert.
Pytany, czy pomoc USA o wartości prawie 61 miliardów dolarów ma radykalnie zmienić tę sytuację ocenia, że jest zbyt wcześnie, by można było mówić o jakimkolwiek przełomie. I porównuje wydatki Kijowa z wydatkami Kremla.
- Rosja codziennie wydaje około 500 milionów dolarów na wojnę. Pomoc amerykańska jest szczegółowo rozpisana. Część tych pieniędzy pójdzie na broń dla Ukrainy i będzie pochodziła przeważnie z magazynów Pentagonu. Część ma zasilić nasz budżet - wylicza Melnyk.
Rosjanie chcą całego obwodu donieckiego
Rosja chce zniszczyć Ukrainę. Ten cel strategiczne pozostaje niezmienny. Jak zauważa ekspert, celem taktycznym jest obecnie zdobycie miejscowości Czasiw Jar.
- To priorytetowe zadanie Rosjan. Chcą okupować całe terytorium obwodu donieckiego. Obwód ługański okupowano niemal w całości, w donieckim jest inaczej. To może być ich cel w ciągu najbliższych miesięcy - ocenia Melnyk. Jego zdaniem właśnie tam można spodziewać się rosyjskiej ofensywy przez 9 maja. Wtedy W Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa, w Moskwie odbywa się parada. Putin więc domaga się "sukcesów" od swoich dowódców wojskowych.
Sporna kwestia mobilizacji
- Sondaże dotyczące mobilizacji pokazują różne nastroje. Jedni boją się zginąć czy wrócić jako kaleka. Inni pytają o zaplecze socjalne i o to, kto będzie karmił ich rodziny, jeżeli zginą na froncie - mówi ekspert odnosząc się do wprowadzonych ostatnio zmian w zasadach mobilizacji wojskowej. Jego zdaniem i tu istotną rolę odgrywa czas. Bo z projektu ustawy zniknął wpis dotyczący terminu służby.
- W pierwsze dni wojny myślano, że to potrwa jeszcze najwyżej kilka miesięcy. Dzisiaj wojskowi pytają, ile to jeszcze potrwa: dopóki zginę czy stracę nogi? Wielu walczy od ponad dwóch lat i miało jedynie krótką 15-dniową przepustkę. To ważna kwestia. I tu nie chodzi o to, że ktoś nie chce walczyć - ocenia Ołeksij Melnyk.
Źródło: Rzeczpospolita/WP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski