Straciliśmy 300 mln na lekach
Skutki niekorzystnych umów Instytutu
Hematologii mogą wywołać aferę większą niż sprawa Laboratorium
Frakcjonowania Osocza - wynika z poufnego raportu Ministerstwa
Zdrowia, do którego dotarła "Rzeczpospolita".
12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 05:01
Urzędnicy twierdzą, że ministerstwo straciło ogromne kwoty na umowach podpisywanych przez Instytut Hematologii (nadzorujący sprawy związane z przerabianiem krwi)
. Chodzi o kontrakty ze szwajcarską firmą ZLB. Zajmuje się ona przetwarzaniem krwi na leki podawane m.in. chorym na hemofilię. Instytut zrezygnował z odbioru jednego z półproduktów powstających przy przetwarzaniu krwi - tzw. pasty immunoglobulinowej.
Powstają z niej najdroższe leki produkowane na bazie krwi - mówi wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Jego resort powiadomił o sprawie ABW.
Jak pisze gazeta, podejrzenia ministerstwa są podobne do tych, o których mówiły osoby oskarżone w głośnej aferze Laboratorium Frakcjonowania Osocza. Sprawa LFO dotyczy ewentualnej straty w wysokości 30 mln zł. Tutaj pieniądze są nieporównanie większe. Rzeczywiście mamy wrażenie, że o Laboratorium Frakcjonowania Osocza mówi się tylko po to, żeby odwrócić uwagę od dużo większej afery - ocenia Pinkas.
Wartość farmaceutyków, które można było wyprodukować z pasty przez cztery lata, to ok. 300 mln zł. Zdaniem Magdaleny Łętowskiej z Instytutu Hematologii akurat taka ilość leków wytwarzanych z pasty nie była w Polsce potrzebna. W 2000 r., gdy była podpisywana umowa, mieliśmy ogromne zapasy. Ze 100 tys. litrów osocza, które przetwarzamy, można było uzyskać 450 kg immunoglobuliny. A nasze potrzeby to 250 kg - tłumaczy.
Dzięki temu, że zrezygnowaliśmy z jednego półproduktu, fabryka dała nam zniżki. Otrzymywaliśmy więcej innych leków podawanych np. chorym na hemofilię - odpowiada "Rzeczpospolitej". (PAP)