ŚwiatStrach w oczach mieszkańców Meksyku - relacje dla WP

Strach w oczach mieszkańców Meksyku - relacje dla WP

Na ulicach miasta Meksyk widać strach. Świńska grypa sparaliżowała jedno z największych miast świata. Opustoszały parki, place i lokale rozrywkowe - pisze dla Wirtualnej Polski z Meksyku Ubaldo Oropeza.

Strach w oczach mieszkańców Meksyku - relacje dla WP
Źródło zdjęć: © AFP

Charakterystyczną cechą tego wirusa jest łatwość z jaką się przenosi - wystarczy znaleźć się w pobliżu osoby zarażonej, by samemu złapać bakcyla. Dlatego właśnie rząd za wszelką cenę nie chce dopuścić do rozprzestrzeniania się wirusa. Jednak polityka informacyjna rządu Calderona pozostawia wiele do życzenia. Z dnia na dzień podejmowane są chaotyczne działania, gdy nie można już zapobiec skutkom epidemii. O epidemii nie poinformowano dopóki liczba zarażonych nie przekroczyła tysiąca i skali zagrożenia nie dało się dalej ukrywać.

Od 23 kwietnia zamknięto do odwołania szkoły w całym mieście Meksyk. 26 kwietnia rząd na kolejnej konferencji prasowej ogłosił zawieszenie działania wszystkich instytucji oświatowych do 6 maja nie tylko w Dystrykcie Federalnym, ale także i w San Luis Potosí, gdzie zarejestrowano kolejne przypadki choroby. Nie zamknięto jednak zakładów pracy, apelując jedynie, by pracodawcy wykazali wyrozumiałość, jeśli ich pracownicy nie pojawią się w pracy.

Rząd nie informuje ludności o prawdziwym stanie sanitarnym kraju. Ludzie to widzą, nie ufają rządowi i są wściekli. Głównymi ofiarami pandemii są starcy, dzieci i biedota. Ich organizmy są słabe i nie są w stanie przetrzymać nawet pierwszego uderzenia wirusa. Ludzie ci nie mają pieniędzy na lekarzy i preparaty medyczne (w Meksyku miliony ludzi pozostają bez ubezpieczenia zdrowotnego). Stan służby zdrowia jest fatalny. Rząd będzie kupował leki u zagranicznych firm. Nie ma laboratoriów i specjalistów, a wydatki na opiekę medyczną w przeciągu ostatnich ośmiu lat spadły ponad dwukrotnie.

Tymczasem siedem kolejnych osób zmarło w niedzielę najpewniej właśnie z powodu zarażenia wirusem świńskiej grypy - to informacje przedstawicieli stołecznych władz ds. zdrowia. W Meksyku jest już ponad 100 ofiar śmiertelnych świńskiej grypy. Według ocen resortu zdrowia zarażonych jest 1614 ludzi, w tym około 400 hospitalizowano.

Hiszpania: to tylko grypa

27 kwietnia do godziny 18.00 potwierdzono jeden przypadek świńskiej grypy w Hiszpanii, a 26 osób znajduje się pod obserwacją w hiszpańskich klinikach. Najwięcej, bo 10 przypadków, odnotowano w Katalonii: 6 mężczyzn i 4 kobiety w wieku od 25 do 32 lat. Pozostałe, podejrzane przypadki są hospitalizowane w prowincjach: Kastylia La Mancha, Aragonia, Kraj Basków, Madryt, Kraj Walencki, Navarra i Andaluzja.

Od rana wszystkie programy telewizyjne i radiowe nadają informacje dotyczące tej choroby, przedstawiają stanowisko Rządu, Ministerstwa Zdrowia, plan przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się grypy oraz prowadzą kampanię uświadamiającą stopień zagrożenia. Ministerstwo Zdrowia uruchomiło także całodobową informację pod numerem telefonu 901 400 100.

Jak reaguje ulica na zapewnienia ze strony minister Zdrowia i Polityki Socjalnej Trinidad Jimenez, że "sytuacja w Hiszpanii nie jest alarmująca i znajduje się pod kontrolą"? Nie obserwuje się oznak paniki wśród ludności.

Świńska grypa jest tematem wielu rozmów w domach, barach czy sklepach, ale ludzie nie nie odczuwają zagrożenia - pisze korespondent Wirtualnej Polski. Po chorobie wściekłych krów i ptasiej grypie, do sprawy świńskiej grypy podchodzi się nad wyraz spokojnie.

Araceli, która jest lekarzem pierwszego kontaktu w Blanes (prowincja Girona), stwierdziła nawet, iż zaskoczył ją brak jakichkolwiek obaw, czy nawet pytań dotyczących grypy wśród pacjentów, których dzisiaj przyjmowała.

Właścicielka jednego z Tabacos (sklep tytoniowy) w Lloret de Mar chętnie rozprawia z klientami na temat ewentualnych zagrożeń epidemią. Zdaje się jednak, iż jej klientela stoi przed zgoła poważniejszymi zagrożeniami.

Juan Antonio, właściciel baru w Lloret de Mar, na pytania o zagrożenie epidemiologiczne odpowiada poirytowaniem. Według niego alarm jest niepotrzebny i absurdalny. -To po prostu grypa i tyle! Rokrocznie tysiące ludzi w Hiszpanii umiera z powodu narkotyków, alkoholu czy papierosów i to jest ciągle alarmujące! A wypadki drogowe?! Jestem pewny, że istnieją jakieś grupy interesów, które widzą w tym kolejną szansę na zyski! - mówi.

Właściciel jednego z hoteli w nadmorskiej miejscowości obawia się natomiast, aby strach przed wirusem nie wpłynął na zmianę planów wakacyjnych dotyczących Hiszpanii, która już i tak odnotowała spadek w tej gałęzi gospodarki związany z recesją.

Świńska grypa zrobiła za to sporo zamieszanie na giełdzie hiszpańskiej i doprowadziła do spadków w sektorach turystycznym, hotelowym i linii lotniczych. Nagłe zwyżki odnotowały natomiast firmy farmaceutyczne oraz zajmujące się przetwórstwem rybnym, jak Pescanova czy Campofrio.

Niemcy: bez paniki

Epidemia świńskiej grypy nie wzbudza w Niemczech paniki, choć informacje na ten temat goszczą na pierwszych miejscach tutejszej prasy i serwisów informacyjnych.

Mieszkańcy niemieckich miast i miasteczek wydają się być nie bardzo poruszeni wieściami zza oceanu, czemu sprzyjają uspokajające zapewnienia niemieckich służb medycznych i służb ochrony pogranicza. Nikt tu nie myśli o noszeniu masek ochronnych czy nawet niepodawaniu sobie ręki, choć w ciągu dnia nadeszła wiadomość o rodzeństwie; kobiecie i mężczyźnie w Bielefeld, którzy z objawami charakterystycznymi dla świńskiej grypy zostali przyjęci do tamtejszej kliniki. Mężczyzna niedawno wrócił z podróży do Meksyku. Badania nie potwierdziły wprawdzie najgorszego, ale świadomość że choroba i tu zbierze swoje żniwo, jest powszechna w społeczeństwie.

Młodzież niemiecka, w tym studenci, stwierdzają że w ich domach panuje nieco większa niż do tej pory dbałość o czystość.

- Moja mama bardzo ostro goni mnie i siostrę do dokładnego mycia rąk po powrocie ze szkoły. Nakłania nas też do wychodzenia z domu tylko w ważnych sprawach - mówi Julianne, studentka Drezdeńskiej Politechniki. W większości przypadków na temat wirusa raczej jednak dowcipkuje się.

- Mam nadzieję że wirus zdąży mnie wykończyć zanim zacznie się sesja - obraca sprawę w żart 30-letni Steffen.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Niemiec odradza wyjazdy do Meksyku, a w przypadku podróży w tamte strony prosi i pilne śledzenie doniesień agencyjnych.

Dla Wirtualnej Polski:
Witold Horoch z Drezna, Ubaldo Oropeza z Meksyku i Kinga Jankowska z Lloret de Mar

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (118)