"Stosunki rosyjsko-amerykańskie 'bez wielkiej miłości'"
Zdaniem amerykanisty Zbigniewa Lewickiego,
prezydenci Władimir Putin i George W. Bush w czasie konferencji
prasowej po spotkaniu w Bratysławie chcieli wyraźnie
przekazać informację, że nie wszystko układa się między tymi
mocarstwami najlepiej.
24.02.2005 | aktual.: 24.02.2005 21:46
Politolog dodał, że choć jego zdaniem nie jest to stan konfliktu, to daleko jeszcze do "wielkiej miłości", często demonstrowanej podczas wcześniejszych spotkań obu polityków.
Lewicki przypomniał, że spotkanie obu prezydentów na Słowacji poprzedziła wzajemna wymiana kąśliwości. Mimo że konferencja była kulturalna i miła, nie wydaje mi się, by załagodziła znaczne różnice poglądów - ocenił.
Ta sytuacja wskazywałaby na to, że na linii Bush-Putin iskrzy i to bynajmniej nie chodzi o demokrację rosyjską - podkreślił Lewicki. Jego zdaniem, dyskusja o demokracji w Rosji jest jedynie tematem zastępczym.
Starania Busha o demokrację w Rosji - uważa Lewicki - wynikają z faktu negatywnych dla Amerykanów konsekwencji ekonomicznych. Z tego powodu Bush usiłuje nakłonić Putina do powrotu do demokracji wolnorynkowej, jaka istnieje w USA - tłumaczył.
Jednak, w opinii Lewickiego, Putin nie da się "zredukować" do roli, jaką u siebie pełni prezydent amerykański, ponieważ ten nie ma realnej władzy nad gospodarką. Chyba obaj prezydenci trochę się na sobie zawiedli - uznał amerykanista.