Stocznia Szczecińska: niewiele czasu na ratunek
Konferencja prasowa Krzysztofa Piotrowskiego, prezesa zarządu Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA, oraz wiceprezesa Marka Tałasiewicza nt. sytuacji finansowej i produkcyjnej stoczni (PAP)
Stocznia Szczecińska potrzebuje 60 milionów dolarów kredytu, który pozwoli wznowić produkcję i 80 milionów złotych na wykup obligacji krótkoterminowych. We wtorek prezes holdingu stoczniowego Krzysztof Piotrowski powtórzył, że zakład jest w takiej sytuacji jak dziesięć lat temu. Wówczas stocznia wyszła z tarapatów dzięki umorzeniu części długów i postępowaniu układowemu.
05.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W ubiegłym roku straty stoczni wyniosły prawie 100 milionów złotych. Jej dług wobec kooperantów wzrósł do 160 milionów złotych. Zdaniem prezesa Krzysztofa Piotrowskiego, na zły stan firmy miała wpływ droga złotówka, obniżenie cen statków, a także problemy z wdrożeniem prototypowych jednostek do produkcji.
Obecnie zarząd stoczni nie może sobie poradzić z wycofywaniem się inwestorów, którzy lokowali swoje pieniądze w krótkoterminowe papiery wartościowe emitowane przez holding oraz z zamykaniem linii kredytów obrotowych.
Krzysztof Piotrowski narzekał, że centrale banków mieszczą się w Warszawie, a czasem poza granicami Polski, co utrudnia negocjacje. Zarząd firmy prowadzi rozmowy z kilkunastoma bankami - ma na to jeszcze dwa tygodnie. Prezes Piotrowski wykluczył jednak możliwość upadłości stoczni, gdyż oznaczałoby to utratę kontraktów.(ck)