W ubiegłym roku straty stoczni wyniosły prawie 100 milionów złotych. Jej dług wobec kooperantów wzrósł do 160 milionów złotych. Zdaniem prezesa Krzysztofa Piotrowskiego, na zły stan firmy miała wpływ droga złotówka, obniżenie cen statków, a także problemy z wdrożeniem prototypowych jednostek do produkcji.
Obecnie zarząd stoczni nie może sobie poradzić z wycofywaniem się inwestorów, którzy lokowali swoje pieniądze w krótkoterminowe papiery wartościowe emitowane przez holding oraz z zamykaniem linii kredytów obrotowych.
Krzysztof Piotrowski narzekał, że centrale banków mieszczą się w Warszawie, a czasem poza granicami Polski, co utrudnia negocjacje. Zarząd firmy prowadzi rozmowy z kilkunastoma bankami - ma na to jeszcze dwa tygodnie. Prezes Piotrowski wykluczył jednak możliwość upadłości stoczni, gdyż oznaczałoby to utratę kontraktów.(ck)