Stefan Niesiołowski: wyrzucenie z PO sprawiłoby satysfakcję Gowinowi
Miażdżące zwycięstwo Tuska kontra miażdżące zwycięstwo Gowina, wszystko zależy od punktu odniesienia. Według zwolenników premiera, dostał on niepodważalny mandat do dalszego rządzenia, według jego przeciwników, to Gowin jest wygranym i należy mu się teraz szacunek, a najlepszą okazją to wyrażenia go będzie rekonstrukcja rządu. Zdaniem Joanny Senyszyn z SLD, 10 proc. głosów nieważnych, o których się nie mówi, napompowało frekwencję, w związku z czym, prawdziwym zwycięzcą tych wyborów jest komisja wyborcza. Ale pytanie, co się stało z tymi głosami, jest nadal aktualne.
79,58 proc. dla Donalda Tuska kontra 20,42 proc. dla Jarosława Gowina. Premier wygranym czy przegranym? - To miażdżące zwycięstwo Donalda Tuska - ocenia Stefan Niesiołowski. - Jestem bardzo zadowolony z wyniku, który zwycięzcy daje silny mandat do rządzenia - dodaje. Przyznaje jednak, że gdyby utrzymał się prognozowany wynik z dnia poprzedniego, czyli 70 proc., to byłby zaniepokojony.
Według Joanny Senyszyn (SLD) sam Donald Tusk jest zaniepokojony tym oficjalnym wynikiem. - Czuje się źle, miał kwaśną minę, bo ten wynik jest naprawdę nieciekawy – mówi europosłanka. Zauważa, że to 10 proc. głosów nieważnych, o których się nie mówi, napompowały frekwencję, w związku z czym, prawdziwym zwycięzcą tych wyborów jest komisja wyborcza, ale pytanie, co się stało z tymi głosami, jest nadal aktualne.
Beata Kempa (SP) uważa, że wybory pokazują zużycie się Donalda Tuska. - Nie ma pomysłu ani na Polskę, ani na partię, to poważny sygnał - mówi. Co do wyniku Jarosława Gowina, według Kempy rodzi on duży problem. - Za dużo żeby opuścić partię i za dużo żeby go wyrzucić - mówi posłanka.
Co dalej z Jarosławem Gowinem? - To zależy od samego Gowina. Ja bym go nie wykluczał z PO, ale zawieszenie mu się należy za łamanie dyscypliny, skandaliczne głosowania, za demolowanie stosunków polsko-ukraińskich i inne – mówi Niesiołowski. Jego zdaniem wyrzucenie byłoby błędem politycznym. Tylko sprawiłby satysfakcję Gowinowi, "który jeździłby po Polsce jako ofiara i powtarzałby, że ten okropny dyktator Tusk mnie wyrzucił". Ale 20 proc. głosów jakie uzyskał pokazuje potencjalną stratę dla PO, gdyby Gowina zabrakło. - Dlatego też mówię, że jego przyszłość w PO zależy od niego samego, ale 20 proc. nie upoważnia go do łamania dyscypliny i skandalicznych wypowiedzi. Cała ta kampania była jednym wielkim atakiem na Platformę – mówi Niesiołowski.
- Przede wszystkim kampania odbywała się w atmosferze wykluczania Jarosława Gowina – oponuje Jacek Żalek. - A zważywszy, że te same osoby, które teraz mówią, że Tusk odniósł miażdżące zwycięstwo, zapowiadały, że Jarosław Gowin uzyska wynik na granicy błędu statystycznego, można stwierdzić, że jednak to miażdżące zwycięstwo Jarosława Gowina - przekonuje.
Żalek zwraca uwagę na niską frekwencję, która jest znamiennym wotum nieufności wobec kierownictwa Platformy. Niesiołowskiego również dziwi jedynie 51 procentowa aktywność działaczy, a nieobecnych ocenia jako „delikatnie mówiąc biernych”. Nie znajduje jednak wytłumaczenia tego stanu rzeczy. Żalek znajduje. Zdaniem posła wiąże się to z niechęcią Donalda Tuska do debatowania z Jarosławem Gowinem. - Decyzja o wyborze kandydata musi być oparta na przesłankach programowych prezentowanych przez kandydata, a skoro nie było takiej debaty, członkowie mogli poczuć się zlekceważeni, dlatego zlekceważyli te wybory - uważa.
Żalek podkreśla, że dzisiaj Jarosław Gowin ma szczególny mandat do tego, by walczyć o swoje postulaty. - Usłyszeliśmy deklarację premiera o chęci współpracy, więc mam nadzieję, że ona znajdzie odzwierciedlenie, a będzie wiele okazji by dać jej wyraz, choćby przy rekonstrukcji rządu i zmianach programowych PO - mówi Żalek. Czyli Gowin powinien zostać ministrem? - To jest oczywiście decyzja premiera, natomiast rekonstrukcja rządu rzeczywiście jest najlepszą okazją, żeby dać wyraz temu, czy są to szczere deklaracje - odpowiada Żalek, który zaznacza, że "te wyniki muszą otrzeźwić władze Platformy". - Zobaczymy, jak zachowa się Donald Tusk. To zależy, czy nasze postulaty będą realizowane, bo przecież nie jesteśmy tu po to, by być jedynie klakierami - przestrzega poseł. A więc prawie wszystko w rękach Donalda Tuska.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska