Stefan Niesiołowski: tańczyła z kamerą koło mojej twarzy. Miałem prawo się zdenerwować
- Rzeczywiście lepiej byłoby zachować zimną krew - przyznał Stefan Niesiołowski w rozmowie z Moniką Olejnik komentując popchnięcie w piątek Ewy Stankiewicz, dziennikarki. - Ale jestem ciekaw, co pani by zrobiła, gdyby przez dwadzieścia minut ktoś natarczywie jeździł koło pani kamerą i podsłuchiwał rozmowy. Mówiłem, że nie chcę rozmawiać, przez dwadzieścia minut, a ona chodziła koło mnie natrętnie z tą kamerą, o mało mi mówię oka czy zębów nie wybiła, wjeżdżała w twarz z tą kamerą - mówił. Dodał również, że "natychmiast zrzeknie się immunitetu", jeśli do prokuratury trafi doniesienie ws. rzekomego zaatakowania przez niego dziennikarki.
: A gościem Radia ZET jest Stefan Niesiołowski, Platforma Obywatelska, wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Panie pośle czy nie jest panu wstyd za to co się wydarzyło w piątkowe popołudnie, za incydent z panią Ewą Stankiewicz, kiedy pan odpychał jej kamerę. : Odsunąłem kamerę od twarzy, bo mało mi zębów nie wybiła, no była niezwykle natrętna, agresywna, napastliwa, nie dotknąłem jej, wszystko to co PiS kłamie, że pobiłem, napadłem, poturbowałem, to wszystko kłamstwo. Nie dotknąłem jej. Odsunąłem od twarzy kamerę. Wstyd powinno być pani Stankiewicz przede wszystkim. : Pani Stankiewicz mówi w "Super Expressie”, że "poseł szarpał mną, chwycił za nadgarstki". : Kłamie, kłamie, nie dotknąłem jej. Niech pokaże świadków, niech pokaże ślady, kłamie, po prostu kłamie. Bardzo chętnie, PiS zgłosi wniosek do prokuratury, spotkamy się w sądzie, kłamie, nie dotknąłem pani Stankiewicz. : Ale czy nie żałuje pan, że do tego doszło, czy nie mógł pan powiedzieć po prostu proszę pani nie
będę z panią rozmawiał. : Mówiłem to dwadzieścia minut, dwadzieścia minut mówiłem, ona chodziła koło mnie natrętnie z tą kamerą, o mało mi mówię oka czy zębów, wjeżdżała w twarz z tą kamerą, no pewnie, że mogłem, no ale ja mówię, chyba mogę przed sejmem, wokoło klombu tam przy sejmie sobie spacerować, dwadzieścia minut nękała mnie tą kamerą. No w końcu odsunąłem tą kamerę ręką, nie bardzo wiem na czym polega przestępstwo, nie dotknąłem pani Stankiewicz, powtarzam nie dotknąłem, kłamie jeżeli mówi, że ją złapałem za nadgarstek, popchnąłem, coś, nie dotknąłem jej. : Ale samo odsunięcie kamery, to nie wyglądało na odepchnięcie tylko na brutalne odepchnięcie panie pośle. : Znaczy będziemy teraz dyskutować, czy jest to odsunięcie, czy odepchnięcie, no ale spod twarzy, no jest nakręcone wszystko. Zapewniam panią, że gdybym ją uderzył, zniszczył jej, przecież kręciła cały czas, uszkodził kamerę czy coś byłoby to świetnie, na pewno by to nagrała. Więc jeżeli tego nie nagrała to tego nie było. : Ewa Stankiewicz mówi,
że pan się zachował jak zwykły kryminalista i miał pan szaleństwo w oczach. : Dobrze, naprawdę mało mnie obchodzi opinia prowokatorki Stankiewicz. : Panie pośle, ale czy to wypada, żeby poseł Platformy Obywatelskiej mówił do dziennikarki "won stąd, niech pani idzie do PiS, do tego pisowskiego ścierwa”. : Nie powiedziałem ścierwa, przepraszam, no jednak proszę cytować, nie powiedziałem ścierwa, na jakiej podstawie pani używa słowa, którego nie powiedziałem. : Tytuł jest w jednej z gazet, że pan powiedział "pisowskie ścierwo”. : No to jaka gazeta, "Polska”, albo "Nasz Dziennik”, tak, jaka gazeta? : "PiS ścierwo” – cytuję "Rzeczpospolitą” Tomasz Wróblewski. : Nie, nie powiedziałem, kłamstwo, nie powiedziałem, nie użyłem słowa ścierwo, kłamstwo. Nie będę o wszystko pozywał "Rzeczpospolitej” już mam proces z Lisieckim, więc nie użyłem tego słowa, mówię, nie użyłem, won tak, to nie było eleganckie, ale czy ja mam przytaczać jakimi słowami mnie obrzucili związkowcy!? Najbardziej ordynarne, cała to, to jest cały ten
obóz, którego czołową reprezentantką jest pani Stankiewicz, która kręci swoje zakłamane filmy i czy ja mam powtarzać, jak byłem przez mniej więcej dziesięć minut obrażany, kiedy szedłem z sejmu do tramwaju i przed sejmem, kiedy chciałem wyjść z sejmu. Także rzeczywiście słowo "won” nie był eleganckie i na pewno panią Stankiewicz przeproszę, jak mnie Duda przeprosi za ordynarnie, nienadające się do powtórzenia słowa, którymi przez dłuższy czas obrzucali mnie ludzie z flagami "Solidarności”. : Słyszałam, że krzyczeli do pana "Judasz”. : No nie tylko, no wie pani, Judasz, złodziej to co się nadają do powtórzenia tylko, bo niektóre się nie nadają do powtórzenia. I jeżeli mnie pan Duda przeprosi natychmiast za słowo "won” przeproszę panią Stankiewicz, prowokatorkę Stankiewicz. Eleganckie to nie było słowo, ale bardzo przepraszam, no jeżeli koło pani by dwadzieścia minut ktoś tańczył z kamerą, przy pani twarzy i pani prosi proszę odejść, ja nie chcę rozmawiać, to mogłaby pani się zdenerwować. : Ale pytanie było
proste, dlaczego pana nie chcą pana wypuścić. : No tak. : Panie pośle czy pan wie dlaczego pana nie chcą wypuścić, to było takie prowokacyjne. : Nie tylko takie, tak, oczywiście. : A co było jeszcze. : Oczywiście, mam prawo z panem rozmawiać, pan musi mi odpowiadać na pytania, nie może pan mi... i tego typu, no przez dwadzieścia minut, także to było jedno z pytań, też prowokacyjne, dlatego że doskonale wiedziała dlaczego, przecież doskonale wiedziała dlaczego, bo pan Duda uznał, że ma prawo zablokować posłów, no więc przestępstwo, to co zrobili to przestępstwo. Jak można zablokować posłów i nie pozwolić, to rodzaj jakiegoś ograniczenia wolności, to przestępstwo. : No dobrze, czy w związku z tym przestępstwem zamierza pan złożyć skargę do prokuratury, czy według pana marszałek sejmu powinna złożyć wniosek do prokuratury. : Nie, nie, złożą posłowie o pobicie, na przykład poseł Suski. Ja jeszcze raz pani redaktor powtarzam, bo to naprawdę jest pewnego rodzaju jakaś jednak lekka dewiacja, no przez dwadzieścia
minut, dokładnie nie wiem, byłem obrażany najordynarniejszymi słowami przed sejmem i w tej chwili główny problem to jest słowo "won” do pani Stankiewicz. : Nie, nie, nie, nie słowo "won”, tylko to, że odepchnął pan, odepchnął pan kobietę... : Odsunąłem, nie dotknąłem jej, no po raz kolejny powtarzam, żadnej kobiety nie dotknąłem, także pani Stankiewicz... : Ale kamery pan dotknął. : Kamery tak, tak, odsunąłem, tak, tak... : Ale mogło się tak wydarzyć, że ta kamera mogła ją uderzyć, jak pan odpychał, panie pośle. : Ale nie uderzyła, bo delikatnie ją odsunąłem, wiem co robię, ale nie uderzyła. Więc wie pani co mogła zrobić kamera to nie wiem, ale nie uderzyła. Mówimy o tym nie co mogło być, tylko co było. Kamera jej nie uderzyła, nic się nie stało, jej nie dotknąłem, jeżeli idą do prokuratury, rozumiem, że widzą w tym przestępstwo, bardzo chętnie w prokuraturze, mam świadków na to, mam świadków, są ci świadkowie i bardzo chętnie się spotkamy z prowokatorką Stankiewicz w prokuraturze. : Czy zrzeknie się pan
immunitetu, panie pośle? : Oczywiście, natychmiast, natychmiast. : PiS uważa, że pan powinien zrzec się funkcji szefa komisji narodowej, i że pan powinien być wykluczony z Platformy Obywatelskiej. : No a ja uważam, że Kaczyński powinien być wykluczony z sejmu. : Dlaczego? : Dlatego, że porównał jedną z partii politycznych do Hitlera, że porównuje premiera do mordercy. : Pana partię do Hitlera porównał. : Nie, Ruch Palikota. : Nie, nie, nie, wczoraj Adam Hofman wyjaśnił, że się Ruchem Palikota nie zajmują, że to było porównanie Platformy Obywatelskiej do działań Hitlera. : No to jeszcze gorzej, no to ja nie wiem, wie pani patrzył się na Palikota i poczuł się tym dotknięty Palikot. Jeżeli to o nas chodziło, no to w ogóle oni mają jakąś już obsesję, no ale za co jeszcze, czy mam powtarzać wszystkie epitety, którymi politycy i dziennikarze pisowscy, pseudodziennikarze obrzucają Platformę, mordercy, zdrajcy, judasze, szczurze wychodź – to do premiera, czy ja mam to powtarzać. : Panie pośle, pan przeżył tyle w
swoim życiu, że powinien pan zachować, no nie wiem, zimną krew. : Nie, ale pani pyta dlaczego powinien być, ja pani powiedziałem dlaczego powinien być Kaczyński wykluczony z sejmu. : Nie, nie, nie, teraz mówię o tym incydencie, że pan powinien zachować zimną krew. : No powinienem, rzeczywiście no na pewno lepiej byłoby zachować zimną krew, ale zobaczymy co by pani zrobiła, gdyby przez dwadzieścia minut ktoś natarczywie jeździł koło pani kamerą i podsłuchiwał rozmowy, ja mówiłem proszę odejść, no naprawdę przez dłuższy czas, ten film jest zmanipulowany, powycinany, ale nawet w tym filmie nie ma ani tego, że dotknąłem kamery, tam kolega inny, jak będzie trzeba to nazwisko podam, zakrył w pewnym momencie tą kamerę marynarką, a pani prowokatorki Stankiewicz nie dotknąłem, powtarzam. : Przynosi pan chlubę sejmowi, panie pośle. : Nie wiem, wie pani, na pewno nie przynosi chluby sejmowi Kaczyński i Macierewicz. : Dziękuję bardzo. : Dziękuję. : Stefan Niesiołowski był gościem Radia ZET, a teraz chciałabym żeby
państwo posłuchali Ewy Stankiewicz, Ewa Stankiewicz jest dokumentalistką, dziennikarką "Gazety Codziennej Polska”, posłuchajmy Ewy Stankiewicz na marszu w obronie Telewizji Trwam: "Panie premierze – zwracam się do Donalda Tuska – to społeczeństwo, a przynajmniej wielka jego część nazywa pana zdrajcą stanu. Jestem przekonana, że przechodzi pan do historii w czołówce polskich zdrajców narodowych, Rzewuski, Potocki mogliby się uczyć od pana technik zdrady własnego narodu. Panie prezydencie – zwracam się do Bronisława Komorowskiego – wstydzę się za pana, ale nie dlatego, że w moich oczach jest pan półanalfabetą, mającym problemy z polską ortografią, na poziomie klasy czwartej szkoły podstawowej, ale za kompromitującą pana złotą myśl, że przyczyny katastrofy są arcyboleśnie proste, jeszcze przed wynikiem śledztwa z góry żyrował pan rosyjską wersję zdarzeń, w ślad za kagiebowcem Putinem, który morduje niezależnych dziennikarzy i wysadza budynki z własnymi obywatelami” - to była Ewa Stankiewicz z marszu w obronie
Telewizji Trwam dokumentalistka, dziennikarka "Gazety Polskiej”, którą zaatakował Stefan Niesiołowski, podobno.