Starzy, niepotrzebni, porzuceni w szpitalach
Szpitalne łóżka coraz częściej zajmują
starsi pacjenci, którzy nie mają dokąd wrócić. Tylko część z nich
to osoby bezdomne i samotne. Wielu nie chcą odebrać rodziny.
Najgorzej jest w jesieni i zimie. Starsi ludzie częściej chorują,
a potem zostają - pisze "Gazeta Krakowska".
27.02.2007 00:10
W Szpitalu Specjalistycznym im. Dietla w Krakowie obecnie jest 20 takich osób. Problem narasta - mówi dyr. szpitala dr med. Andrzej Kosiniak-Kamysz. Niedawno starsza pani po kilku dniach w domu wróciła do nas. Jest już u nas dwa miesiące. Mieszkająca obok szpitala rodzina nie odbiera telefonu.
Nie można zmusić rodziny, by zaopiekowała się swoim bliskim, nie ma takiego obowiązku prawnego. Od dwóch lat też żadna z porzucanych osób nie zgodziła się porozmawiać z dziennikarzem. Przykryje się tylko kocem, w cichości popłacze i nie powie złego słowa na dzieci- relacjonuje dyrektor.
Z tym, że problem narasta zgadza się dr Jacek Orski, zastępca ordynatora oddziału Kliniki Chorób Wewnętrznych i Geriatrii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Co 2-3 dni zdarza się, że trzeba wzywać rodzinę telefonicznie albo pisać telegram. Zapomniani to najczęściej osoby starsze. Zostały wyleczone z konkretnej choroby, ale mają trudności z poruszaniem się, często wymagają całodobowej opieki.
Coraz więcej ludzi tłumaczy się, że nie może odebrać rodziców ze szpitala, bo pracuje albo wyjeżdża - informuje dr Kosiniak- Kamysz. Lekarze słyszą też, że rodziny nie stać na wynajęcie opiekunki albo w domu nie ma warunków.
Dlaczego rodziny nie odbierają bliskich? W Polsce, gdzie opieka nad rodzicami jest tradycyjnym obowiązkiem? Uważają, że szpitale i NFZ powinny zapewnić ich rodzicom opiekę. Kryzys tradycyjnego modelu rodziny postępuje - zauważa Kosiniak-Kamysz. W niektórych przypadkach prawda jest jednak bardziej brutalna.
Rodziny nie chcą wynajmować opiekunki, która zajęłaby się starszą osobą w domu, ani oddać jej do ZOL, za pobyt w którym 70% kosztów pokrywa renta lub emerytura pacjenta. W szpitalu przebywają za darmo. Cała renta czy emerytura idzie do domu - mówią pracownicy szpitali. (PAP)