"Staruch" skazany - agresja na sali, interweniowała policja
Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat to wyrok, jaki na Piotra S., pseud. Staruch, wydał warszawski sąd rejonowy. "Staruch", nieformalny lider pseudokibiców Legii, sam poddał się karze.
20.12.2011 | aktual.: 20.12.2011 18:15
Prokuratura oskarżyła "Starucha" o rozbój, a także o udział w bójce i pobiciu. Groziło mu do 12 lat więzienia. Sąd uznał go za winnego pobicia Damiana K. i zabrania mu torby z odzieżą wartą 500 zł. Oprócz kary pozbawienia wolności poddał Piotra S. dozorowi kuratora, zobowiązał go do naprawienia szkody - wypłacenia poszkodowanemu 500 zł, skazał też "Starucha" na grzywnę 5,2 tys. zł. Na jej poczet zaliczył oskarżonemu okres przebywania w areszcie. Piotr S. przyznał się do winy i nie składał wyjaśnień.
Przed rozpoczęciem procesu w korytarzu przed salą zebrali się krewni i zwolennicy Piotra S. Zasłaniali obiektywy kamer operatorów i fotoreporterów, próbowali nie wpuścić mediów na salę. Wykrzykiwali "Piotrek, trzymaj się". Sąd utajnił rozprawę, uznawszy, że obecność publiczności mogłaby zakłócić jej przebieg z powodu agresywnych zachowań. Wyłączył też jawność odczytując uzasadnienie wyroku. Zanim opróżniono salę, sąd i strony oddzielił od publiczności szereg policjantów; funkcjonariusze pilnowali też porządku na korytarzu. Gdy sąd orzekł karę w zawieszeniu, zwolennicy Piotra S. głośno dali wyraz radości.
"Staruch" przebywał w areszcie od sierpnia. Zażalenie na ten areszt złożone przez obronę zostało oddalone we wrześniu przez sąd. - Sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia na zastosowanie aresztu, całkowicie podzielił argumentację sądu rejonowego, iż zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego mu czynu - mówił wtedy rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, sędzia Wojciech Małek.
Według ustaleń policji i prokuratury Piotr S. na początku sierpnia pobił mężczyznę i zabrał mu torbę. - Kopał go po całym ciele. W rozboju uczestniczyło jeszcze dwóch innych niezidentyfikowanych sprawców - informowała prokuratura. S. został zatrzymany po uroczystości 67. rocznicy Godziny W na Kopcu Powstania Warszawskiego. Wcześniej do funkcjonariuszy zgłosił się młody mężczyzna. Z jego relacji wynikało, że został pobity na Starym Mieście właśnie przez Piotra S.
"Jeszcze jeden!"
Sprawa oskarżenia o rozbój nie jest jedyną, w której pojawia się "Staruch". W czerwcu prawomocny zakaz stadionowy wobec Piotra S. orzekł warszawski sąd. - Bez zdecydowanej reakcji będziemy mieli problemy na Euro 2012 - mówił wtedy sędzia. Sprawa dotyczyła zdarzeń z października 2009 roku, gdy przed meczem Legii Warszawa z Ruchem Chorzów spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci Jana Wejcherta, jednego z założycieli ITI. "Staruch", jako wodzirej kibiców zaintonował wtedy okrzyk "jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.
Pod koniec maja warszawska prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko "Staruchowi" w związku z innym zdarzeniem. Po jednym z meczów uderzył w twarz piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka. Grozi mu za to do roku więzienia. Ta sprawa dotyczy wypadków z początku kwietnia, gdy po porażce Legii z Ruchem Chorzów kibice stołecznego zespołu zwymyślali i opluli schodzących do szatni piłkarzy warszawskiej drużyny. Zareagował na to Rzeźniczak, który ostro im odpowiedział. Gdy piłkarze wyszli ponownie na murawę na pomeczowy trening, Rzeźniczaka uderzył w twarz prowadzący doping kibiców "Staruch". Zdarzenie zarejestrowała kamera, a nagranie opublikowano w internecie, pokazały je także media. Policja informowała, że Piotr S. nie przyznał się w tej sprawie do winy.
"Staruch" został również zatrzymany przez policję w czasie akcji przeciwko chuliganom, którzy brali udział w zamieszkach 3 maja na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy, po finałowym meczu Pucharu Polski, w którym Legia grała z Lechem Poznań. W związku z tą sprawą S. usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę i zastosowano wobec niego dozór policyjny.
NaSygnale.pl: Zginęła w męczarniach, bo nie zapłaciła za robociznę!