Polska"Startuję w wyborach po to żeby wygrać"

"Startuję w wyborach po to żeby wygrać"

- Wierzę w to, że mogę wykonać dobrze zaplanowaną i dobrze wykonaną pracę. Mogę zrobić wszystko, co się da w tych warunkach. Startuję w wyborach po to żeby wygrać - powiedział Jerzy Szmajdziński (SLD), który był Gościem Radia Zet.

"Startuję w wyborach po to żeby wygrać"
Źródło zdjęć: © wp.pl

: A gościem Radia Zet jest Jerzy Szmajdziński wicemarszałek sejmu, były minister obrony narodowej, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Kandydat do urzędu prezydenta, kandydat SLD, smukły jak Obama, opanowany jak Putin, czarujący jak Sarkozy, to jest dobra charakterystyka? : Tak, każdy może mnie opisywać już teraz, jak chce od momentu, w którym konwencja podjęła decyzję. : Ale to nie jest taki każdy, wie pan, kto pana tak opisał. : No Leszek Miller. : A to było złośliwe, jak pan myśli, czy... : Nie, życzliwe. : Życzliwe. : Życzliwe i chodziło o to żeby wywołać jakąś tam emocję. : A co pan ma w sobie z Putina? : Z Putina – może żelazną konsekwencję. : Ale Putin nie jest pana idolem? : Nie, nie. : Nie? : Poznałem go i nie jest moim idolem, lepiej mi się rozmawiało z byłym ministrem obrony Federacji Rosyjskiej Sergiejem Iwanowem. : No właśnie, bo Władimir Putin się niezbyt dobrze kojarzy i pomyślałam, że to jest złośliwe ze strony Leszka Millera jednak. : Nie, myślę, że
trzeba patrzeć na całość, a nie tylko na jedno nazwisko. : Panie marszałku, czy pan jest za parytetami, czy parytety powinny wynosić 50%? : Tak, jestem za parytetami uważam, że to jest niezbędny instrument, aby zachęcić, zmotywować kobiety do pójścia do partii politycznych i wzięcie większej odpowiedzialności. : Może nawet zmusić, po co zachęcać, trzeba je zmusić, dać im 50%. : Nie, to jest zachęta, to jest zachęta i to jest standard skandynawski. : Dobrze, a jak nie będzie tych 50%, to co zrobić, SLD będzie chodziło z latarką, jeździło z latarką po Polsce i szukało kobiet na siłę. : Wpierw odbędą się wybory samorządowe i myślę, że te wybory pokażą, jaka jest zdolność partii politycznych i kobiet do tego żeby brać odpowiedzialność za jeszcze ważniejsze sprawy. : Ładnie powiedziane, partii politycznych i kobiet, takie troszkę seksistowskie, bym powiedziała. : No wie pani, partii w tym sensie, że tych, tego co się nazywa ciało – przepraszam za brzydkie słowo – ciała statutowe, które muszą chcieć, muszą same
być... : Rozumiem, ale 50% to jest dobrze tak, według pana, 50%, tak? : To jest standard skandynawski i powinien taki być polski. Owszem, znam też poglądy kolegów, którzy mówią – zacznijmy od 30%, bo to jest bardziej realne i nie wykluczone, że na tych 30% by się skończyło, gdyby PiS i Platforma Obywatelska, także PSL no poparły ten obywatelski projekt. Zobaczymy to w ciągu czterech miesięcy, bo w ciągu czterech miesięcy projekt obywatelski musi być poddany pierwszemu czytaniu. : A liczy pan na poparcie telewizji publicznej w czasie pana kampanii wyborczej? : Nie, liczę na poparcie wyborców. : Ale telewizji publicznej, która oczywiście odgrywa, media odgrywają dużą rolę, jak wiadomo. : Tu w równym stopniu liczę na nie przychylność a obiektywizm i TVN, i Polsatu i Superstacji i Telewizji Publicznej i w Plus. : No, ale zapewnione ma pan poparcie w Dwójce, w drugim programie telewizji? : Niczego nie mam zapewnionego. : Ale nie pytał pan Grzegorza Napieralskiego, jak to będzie? : Nie, nie pytałem. : Czy może się
pan spodziewać takiej laurki, jaką Lech Kaczyński otrzymał w zeszłym tygodniu, na swoje czterolecie, nie wiem czy pan oglądał? : Widziałem, widziałem, to straszne było po prostu, to przypominało mi naprawdę najgorsze czasy, gdzie aż nieprawda skrzeczała i po prostu to był dysonans w stosunku do rzeczywistości, do nastroju społecznego, do wszystkiego. Niedobre to było, ale to sobie ci, którzy zarządzają telewizją publiczną sami ten los gotują, przecież ludzie skończą oglądać wiadomości te o 18.50 w Polsacie i o 19 w TVN i koniec. : Ale jak wiemy panie marszałku ten los zgotowali politycy SLD i PiS, telewizji publicznej. : Czyli różni ludzie podejrzewani o to, że są kojarzeni z lewicą takiej formuły bym się trzymał i żałuję... : Podejrzewani... : Podejrzewani o związki tak, bo nie wszyscy, którzy są o to podejrzewani naprawdę coś wspólnego mają z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. A oczywiście ubolewam, że to nie jest przynajmniej porozumienie z środowiskami twórczymi i Polskim Stronnictwem Ludowym. Jeśli
Platforma Obywatelska, zwłaszcza jej przywódca nie chce, nie rozumie i uważa, że media publiczne nie są potrzebne, bo to taki stan był wyjściowy. : No, ale teraz uważa, że potrzebne. Czy będąc prezydentem... : Znaczy uważa, że są potrzebne, a kiedy tak powiedział? : No spotkał się ze środowiskami twórczymi. : Spotkał się? A, no to, że się spotkał, znaczy ze środowiskami twórczymi, ale ... : Dobrze, panie marszałku czy według pana prezydent nie powinien podpisać wniosku o wysłanie większej liczby żołnierzy do Afganistanu? : Tak uważam, że nie mamy zdolności wojskowych takich, które pozwalałyby nam wysłać więcej żołnierzy, oprócz tej ilości, którą angażujemy w tej chwili. : I uważa pan, że powinniśmy zakończyć naszą misję w Afganistanie? : I uważam, że powinniśmy wziąć udział w ustaleniach dotyczących przyszłości Afganistanu, tej przyszłości politycznej, gospodarczej, tej związanej z zapewnieniem bezpieczeństwa przez Afgańczyków – Afganistanowi. Jeśli natomiast do takich ustaleń i do takiego kalendarza i
takiego kalendarza by nie ustalono to my powinniśmy ustalić datę wyjścia z Afganistanu ze względu na ograniczone zdolności wojskowe. Bo jeśli do Afganistanu jadą już, jadą żołnierze, którzy są czołgistami, to nie chcę rozwijać tego tematu i tego wątku, czy oni mogą być w pełni... : To znaczy, uważa pan, że powinniśmy wyjść z Afganistanu pomimo tego, gdyby na przykład państwa NATO stwierdziły, że misja jest, ma być kontynuowana? : Proszę pani no dobrze, no można takie decyzje, można tak stwierdzać, można, można, można. : Nie, nie, pytam się, bo kiedy Grzegorz Napieralski, szef SLD stwierdził, że trzeba natychmiast wyjść z Afganistanu to pan wtedy był innego zdania. : Tak i, bo jestem właśnie innego zdania i to inne zdanie tutaj prezentuję. Otóż trzeba mierzyć decyzje polityczne zdolnościami i możliwościami wojskowymi. Ile razy – pytam się może żołnierz brać udział, jechać ponownie do Afganistanu – trzy razy, cztery razy, otóż uważam, że nie, że góra trzy razy ze względów psychofizycznych, ze względu na stres,
ze względu na dziesiątki innych rzeczy. Z tych żołnierzy, którzy pojadą cztery razy nie będzie znaczącego pożytku. : Kto dla pana jest groźniejszym przeciwnikiem Donald Tusk, Lech Kaczyński, czy Andrzej Olechowski? : Wszyscy mają swój ciężar gatunkowy. : A który z nich ma największy ciężar gatunkowy. : To wyborcy tylko mogą ocenić i oni ocenią to sprawiedliwie, jak sądzę. : No wiem, ale gdyby pan miał zasiąść do debaty, to z kim najtrudniej by było według pana. : Ja wiem, dzisiaj faworytami są faworyci, ja do faworytów się nie zaliczam, ale znam mecze, w których faworyci przegrywali, więc tak się ustawiam do tej kampanii, że faworyci mogą przegrać. : A dlaczego pan jest taki nikły w sondażach. : Wie pani, nie będę się zajmował sondażami. Nikły jestem w sondażu „Rzeczpospolitej”, który zaczął być robiony nim się konwencja zaczęła, w sondażach jest badany Włodzimierz Cimoszewicz, ale gdyby popatrzeć na te inne to mi pięciokrotnie wzrosło, ale to w ogóle nie ma żadnego znaczenia dzisiaj. : A podobno Nałęcz ma
bilboardy z Obamą. : Proszę? : Nałęcz ma bilboardy z Obamą, widziała pani? : Nie, naprawdę? : Tak, jest Nałęcz na tle pałacu i jest Obama. : Ale to gdzieś wisi, w kraju? : Tak, w Warszawie i jest napis – „Gdybym wierzył w sondaże to bym nigdy nie został prezydentem USA”. : A, to dobrze, to bardzo dobry pomysł. A usiadłby pan, Tomasz Nałęcz kandydat Unii Pracy, albo kandydat niezależny, bo się pogubiłam, kandydat niezależny, nie, Unii Pracy? : Nie, nie, nie, Unia Pracy... : Kandydat. : Kandydat z DPl i kandydat Partii Demokratycznej. : Nic, to koledzy pracują, no dobrze, czy debata – proponuje pan Nałęcz – debata Szmajdziński, Olechowski żeby panowie jeździli po Polsce i co? : Yhm. Nie widzę takiej możliwości, ani potrzeby. Andrzej Olechowski jest politykiem centroprawicy, więc nie... może trzeba wyłączyć z kontaktu. : Nie, to chyba się nie da, nie, bo to nie leci ze słuchawek tylko ogólnie ze studio gdzieś tutaj leci. : No trzeba by przeciąć kable. : Trzeba by przeciąć jakieś kable, ale nic, ale dajmy sobie
radę, jesteśmy twardzi. : Tak jest. : Dobrze, panie marszałku czy jest pan przeciwko krzyżom. Była teraz, nie wiem czy pan słyszał, ale wiele kazań w czasie świąt poświęcono krzyżom i temu, że źle się dzieje. : Że się źle dzieje? No źle się dzieje, bo Polska jest krajem neutralnym światopoglądowo, w którym w jednakowym stopniu należy dbać o tych, którzy są osobami wierzącymi, tymi, którzy są osobami niewierzącymi. W Polsce, krzyż ma oczywiście szczególny wymiar, jest symbolem nie tylko religijnym, ale i kulturowym. Ja to rozumiem i w związku z tym nie postuluję zachowań ekstremalnych, tylko mówię, że w Polsce potrzebny jest kompromis między dwiema wrażliwościami, wrażliwością osób wierzących i niewierzących i należy szukać kompromisu, aby żadna z tych wrażliwości nie czuła się dyskomfortowo. I to nie jest tak, jak chce prawica, czy uważa prawica, że demokracja polega na tym, że rację ma większość tylko prawdziwa definicja demokracji to racje i rządy są większości z poszanowaniem praw mniejszości. : No
dobrze, czy... : I są takie miejsca użyteczności publicznej, w których symbole religijne nie powinny wisieć, być prezentowane. Ale dojście do tego... : Na przykład szkoły? : Szkoły są też instytucjami użyteczności publicznej i trzeba to robić, na pewno w klasach, w klasie, w której jest religia oczywiście tak, ale naprawdę powinno się w tych sprawach postępować z niezwykłym umiarem i wrażliwością na osoby, które nie są osobami wierzącymi. : A rozumie pan krucjatę Kościoła przeciwko metodzie in vitro? : Nie, kompletnie nie i kompletnie nie rozumiem dlatego, że to stoi w sprzeczności w moim przekonaniu z naukami Kościoła, który mówi o rodzinie, o szczęściu rodzinnym, jako czymś najważniejszym. No nie ma szczęścia rodzinnego jeśli nie ma dzieci, jeśli ta kwestia dotyczy kilku milionów, kilkuset tysięcy par w Polsce i jeśli ta metoda jest stosowana na świecie i przynosi efekty, daje szczęście to myślę, że trzeba czekać na innego papieża, który to zrozumie. : Ale to jest tak, czy pan rozumie pytam w tym
kontekście, bo trzy lata temu, cztery lata temu w ogóle nie słyszeliśmy o tym, żeby Kościół protestował. Protest zaczął się dopiero wtedy, kiedy Platforma Obywatelska zajęła się tą sprawą. : To prawda. I Kościół się odezwał wtedy, kiedy myśmy wystąpili żeby te zabiegi były finansowane z Narodowego Funduszu Zdrowia, czyli żeby zaczęły dotyczyć tych najsłabszych ekonomicznie. : No tak, ale kiedy SLD rządziło, to panie marszałku prawda jest taka, że nawet nie było takiego pomysłu, gdzieś był taki mały pomysł posłanki Joanny Senyszyn, ale nie było tak, że całe SLD chciało żeby metoda in vitro była finansowana z budżetu państwa, nie. : Pani Senyszyn w parlamencie jest tylko cztery lata. : No, ale ja nie słyszałam żeby rządził Leszek Miller, żeby były takie propozycje. : No. : Trudno rozmawiać, bo cały czas muzyka, więc to jest bez sensu. : To fakt, że wtedy nie przywiązywaliśmy do tego takiej wagi, to przyznaję. : W każdym razie, pani Kempa, pan Wassermann mają, pani Kempa, pan Wassermann nie wrócą do komisji
śledczej tak uważa pan Sekuła. : No tak mówi pan Sekuła. : Ma rację, czy nie ma racji? : Ja uważam, że mogą wrócić do komisji i wtedy, kiedy będą rozpatrywane sprawy działań rządu Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego to musieliby się wyłączać, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie żeby byli aktywni, wtedy kiedy są badane sprawy Platformy Obywatelskiej, czy prehistoryczne dotyczące SLD. : To dlaczego to robi Platforma, o co tutaj chodzi? : Tu chodzi o coś, co już się w znacznym stopniu udało, jak słyszałem dzisiaj jedną z publicystek tygodnika „Polityka” to właściwie to już ta komisja, która mówi, to właściwie to już ta komisja, ale właściwie to o co już chodzi, to już chyba o nic nie chodzi, przecież tu się już nic nie da ustalić, jaka afera, niczego w tym wszystkim nie ma przecież – no więc cel został osiągnięty. : Ale ja tylko powiem, że ta publicystka, o której pan mówi od początku miała takie zdanie, także niczego : No to dzisiaj rano mnie nie zaskoczyła. : Także nic się nie zmieniło.
Wierzy pan w siebie, że pan może wygrać wybory? : Wierzę w to, że mogę wykonać dobrze zaplanowaną, konsekwentnie zrealizowaną, dobrze zaplanowaną pracę, dobrze wykonaną, że mogę zrobić wszystko, co się da zrobić w tych warunkach. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że startuję po to żeby nie wygrać, bo to byłby błąd oczywisty, startuję po to żeby wygrać. Tak jak do każdego meczu przystępowałem z kolegami, grając w piłkę, w koszykówkę, czy w tenisa – zawsze, nawet jak jest ktoś lepszy, ktoś wyżej notowany to gram żeby wygrać i w tych, w tej konkurencji tak samo. : Z Ryszardem Kaliszem pan wygrywa w tenisa? : No nie sprawia mi żadnych kłopotów. : A Aleksander Kwaśniewski? : No nie, no proszę... w ostatnich latach, w ostatnich latach – w ostatnich ośmiu latach, jak grywaliśmy to tylko po tej samej stronie kortu w debla i zawsze wygrywaliśmy, każdy mecz wygraliśmy. : Aha, ale jest pan lepszy czy nie w tenisa od Kwaśniewskiego? : Jestem dobry. : Ale lepszy, czy dobry. : Jak gramy w debla... : No nie, proszę nie być
takim skromnym. : Jak gramy w debla wygrywamy i to jest najważniejsze, niech Aleksander Kwaśniewski powie. : A w piłkę pan lepiej gra od Donalda Tuska? : Nie wiem czy teraz gram lepiej, kiedyś grałem w drużynie mistrza Dolnego Śląska juniorów i braliśmy udział w półfinale mistrzostw Polski juniorów. : 19 września to jest dobra data wyborów prezydenckich? : To jest pierwsza możliwa, ostatnia możliwa dla pierwszej tury to jest 3 października, no to jest decyzja, która oznacza, że studenci i pracownicy środowisk naukowych są w miejscu zamieszkania, a nie na uczelniach. No więc to tego typu decyzje proponuje pan Bronisław Komorowski. : Ale źle, czy dobrze? : Ja uważam, że wybory powinny być w momencie, w którym studenci są na uczelniach i wzięli przeniesienia z możliwością głosowania, bo... : Bo tak to co, to jest ułatwianie... : Bo we wrześniu studenci no, sporo ich jest poza granicami kraju na różnych wyjazdach, różnych wyprawach. : Czyli to jest lepsze dla kogo. : Nie wiem dla kogo, nie wiem czy Bronisław
Komorowski w ogóle zwrócił na to uwagę, myślę, że koledzy mu zwrócą uwagę, że lepiej żeby to robić 3 października. : Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był Jerzy Szmajdziński . Dziękuję.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)