Starostwa monitorują sygnał TVP Info. Waniek: coś takiego może wymyślić tylko ktoś, kto ma nie po kolei w głowie
Starostwa powiatowe w całym kraju od wtorku zobowiązane są do całodobowego monitorowania sygnału na kanale TVP Info. To reakcja władz na sobotnią awarię, która pojawiła się przed wystąpieniem premier Beaty Szydło. Transmitowany sygnał zanikł, a prezes TVP Jacek Kurski o zdarzeniu zawiadomił ABW i Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Jednostka z kolei zarządziła dobową kontrolę odbioru telewizji publicznej.
21.12.2016 | aktual.: 21.12.2016 14:02
- Coś takiego może wymyślić tylko ktoś, kto ma nie po kolei w głowie. Przecież takie działania nie należą do zadań starostw. Nawet, jeśli podciągnie się pod to sprawy bezpieczeństwa - mówi Wirtualnej Polsce Danuta Waniek, przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w latach 2003 - 2005.
Nie wszystkie starostwa stosują się do polecenia codziennego meldowania, czy TVP Info działa bez zarzutów. - Czy akurat my powinniśmy zajmować się czymś takim? Mam co do tego wątpliwości - mówi Wirtualnej Polsce wicestarosta lubelski Robert Wójcik. Zaznacza także, że jego urząd zadania nie wykona. - Po pierwsze nie prowadzimy całodobowych dyżurów, a po drugie nie mamy nawet telewizora. W tym momencie wykonanie tego polecenia jest niemożliwe. Takie działanie wymaga sprzętu i ludzi, których trzeba opłacić - dodaje. Sprawę komentuje także jeden z pracowników starostwa łódzkiego, który chce zachować anonimowość: To po prostu absurd. Nie mamy czasu na takie rzeczy.
Szukanie winowajcy
Danuta Waniek przypomina, że nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by jakakolwiek władza, nawet ta, która miała własną telewizję "od A do Z", nakładała na starostwa zadania tego typu. - Chodzi o kontrolowanie reakcji ludzi i zaangażowanie aparatu samorządowego w bieżącą walkę polityczną - komentuje. Starostwa o stanie sygnału TVP Info mają raportować do czwartku włącznie.
Za transmisję sygnału radiowo-telewizyjnego w Polsce odpowiedzialna jest firma Emitel, będąca niegdyś częścią Telekomunikacji Polskiej. W maju 2002 roku spółka została sprzedana w ręce francuskich inwestorów. I tu portal wpolityce.pl dopatruje się spisku. Znalazł też winnego. Jak poinformował, "niezwykle ważną osobą w Emitelu jest Witold Graboś, od 1979 roku do rozwiązania członek PZPR, były senator SLD, przez wiele lat wpływowy członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji". To on ma być "kluczowym rozgrywającym w Emitelu", który może być zamieszany w przerwę w dostawie sygnału TVP Info.
"Polityczna histeria"
Graboś od 2002 roku do stycznia 2016 roku pełnił funkcję Prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji. "Press.pl" poinformował we wrześniu tego roku, że były członek KRRiT wrócił do pracy w firmie Emitel. Jak twierdzą informatorzy wpolityce.pl, "słowo Grabosia jest w Emitelu rozstrzygające". - Pan Witold Graboś nie świadczy pracy dla naszej firmy - komentuje dla Wirtualnej Polsce rzecznik prasowy Emitelu Waldemar Sromek.
Próbowaliśmy skontaktować się z Witoldem Grabosiem, aby skomentował zarzuty kierowane w jego kierunku. Niestety bezskutecznie.
Do rozwikłania sprawy zaniku sygnału zaangażowana została także ABW. Do tej pory ustalono, że problemy techniczne dotyczą 11 spośród 137 obiektów nadających sygnał MUX-3, a zakłócenia spowodowane były błędami synchronizacji. "O sytuacji na bieżąco są informowane służby techniczne i władze Telewizji Polskiej" - informuje firma Emitel.
Sprawę komentuje także Jan Dworak, przewodniczący KRRiT w latach 2010 - 2016. - Dobrze wiadomo, że prywatna firma Emitel nie ma nic wspólnego z polityką. Jej celem jest zarabianie pieniędzy. Przyczyny zakłóceń, o których informuje, są wiarygodne. Wszystkie działania, które są w tej chwili podejmowane przez administrację państwową, są wyrazem politycznej histerii - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Pierwszy ruch, który należało w tej sytuacji wykonać, to porozmawiać z właścicielami spółki Emitel i najpierw ustalić przyczyny przerwania sygnału. A nie podejrzewać, że ktoś knuje spisek - mówi Wirtualnej Polsce Danuta Waniek.
TVP Info "ofiarą" ASZdziennika
"Zauważyliśmy z żoną, że sygnał TVP zanika zawsze przy końcu wypowiedzi przedstawiciela rządu" - napisał do TVP Info Tomasz z Podkarpacia. W rzeczywistości nadawcą maila był Rafał Madajczak, szef satyrycznego ASZdziennika, który we własnym stylu zażartował z TVP.
"To co dla normalnych firm jest awarią, dla TVP jest spiskiem wrogich sił, które wspomagają zamach stanu na Najlepszy Rząd Tysiąclecia. Żeby utrwalić tę tezę, TVP Info co jakiś czas publikuje na antenie doniesienia od widzów, którzy awarię wiążą z zielonymi ludzikami. W związku z tym postanowiłem do "listów od Suwerena" dołączyć, testując, jakie głupstwo telewizja Samuela Pereiry przyjmie, byle tylko wesprzeć wizję świata prezesa - pisze Madajczak na portalu ASZdziennik.pl.
Telewizja ironii nie wyczuła, a wiadomość od Tomasza z Podkarpacia przyjęła jako kolejny dowód na zamach na wolne media, publikując go na łamach serwisu informacyjnego. Ekran z wiadomością sfotografował Przemysław Szubartowicz, redaktor naczelny serwisu wiadomo.co.