Starosta prowadził pijany - wykroczenie, nie przestępstwo
Sąd Okręgowy w Kielcach utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Busku-Zdroju (Świętokrzyskie), który uznał starostę kazimierskiego Jana Nowaka za winnego wykroczenia - jazdy "po użyciu alkoholu", a nie przestępstwa - jazdy pod wpływem alkoholu.
01.09.2010 | aktual.: 01.09.2010 17:07
Prokuratura oskarżyła starostę o kierowanie samochodem pod wpływem alkoholu, ale sąd w Busku-Zdroju zakwalifikował tę sprawę jako wykroczenie, a nie przestępstwo, i w styczniu skazał Nowaka na 3 tys. zł grzywny i roczny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Prokuratura odwołała się od wyroku.
W środę apelację prokuratury rozpatrywał sąd drugiej instancji i utrzymał zaskarżony wyrok w mocy. Przewodniczący składu orzekającego Andrzej Ślusarczyk w uzasadnieniu wyroku zaznaczył, że Jan Nowak nie został uznany za niewinnego; sąd pierwszej instancji stwierdził, że pił alkohol i że dopuścił się wykroczenia; dowody nie były wystarczające do przyjęcia, że dopuścił się przestępstwa.
Według sędziego, zeznania świadków (policjantów) nie pozwalają wykluczyć podawanej przez starostę wersji, że już po zatrzymaniu, na komendzie, pił miksturę uspokajającą na bazie alkoholu. Nie ma jednoznacznych dowodów, które pozwalałyby wykluczyć wersję o syropie, która nie jest niemożliwa. Wyrok jest prawomocny.
Sąd pierwszej instancji zakwalifikował czyn oskarżonego jako wykroczenie a nie przestępstwo, ponieważ - jak uzasadnił - na podstawie zebranego materiału dowodowego nie zdołał dokładnie ocenić, jakie było stężenie alkoholu we krwi starosty. Wątpliwości rozstrzygnął więc na korzyść oskarżonego.
Starosta został zatrzymany do kontroli drogowej 12 października 2008 roku wieczorem we wsi Krzyż w gminie Czarnocin. Badania krwi wykonane trzy godziny po zatrzymaniu wykazały, że miał 0,7 promila alkoholu. Zdaniem biegłych z Instytutu Medycyny Sądowej w Krakowie, w chwili zatrzymania kierowca miał od 1 do 1,3 promila. Staroście groziło w tym przypadku do dwóch lat więzienia.
Kilka dni po incydencie gazeta "Echo Dnia" poinformowała, że w komendzie powiatowej policji w Kazimierzy Wielkiej pierwszy zastępca komendanta Waldemar Szymański miał nie dopuścić, by funkcjonariusze zabrali starostę na badanie krwi do szpitala. Badanie krwi wykonano dopiero po interwencji komendanta wojewódzkiego policji i po przyjeździe do Kazimierzy Wielkiej szefa świętokrzyskiej drogówki.
Komendant świętokrzyskiej policji odwołał Waldemara Szymańskiego ze stanowiska. Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód oskarżyła go o niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę pożytku publicznego. Szamański nie przyznał się; odszedł z policji. W lutym sąd w Busku skazał go na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i 5 tys. zł grzywny. Wyrok jest nieprawomocny.
Zarówno starosta, jak i były policjant, zgodzili się na podawanie ich nazwisk.