Co się wydarzyło w Leeds? Płonące autobusy i tłumy na ulicach
W Leeds na północy Anglii trwa sprzątanie i szacowanie strat po nocnych zamieszkach. Mieszkańcy jednej z dzielnic, którzy starli się z policją, wcześniej podpalili dwa autobusy. Według mediów zamieszki wybuchły po tym, jak pracownicy socjalni przyjechali odebrać dzieci jednej z romskich rodzin.
Spalone auta, przepychanki z funkcjonariuszami, lecące kamienie i tłumy na ulicach do późnych godzin nocnych - takie sceny rozegrały się w jednej z dzielnic Leeds, na północy Anglii.
Z relacji Sky News wynika, że do strać z policją miało dojść po tym, jak pracownicy socjalni przyjechali odebrać dzieci mieszkającej tam romskiej rodzinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe systemy bezpieczeństwa w autach. Na Podlasiu o decyzji Unii
Tłumy na ulicach i narastający chaos
Zamieszki w Leeds wybuchły w czwartkowe popołudnie i trwały do późnych godzin nocnych.
Na nagraniach zamieszczonych w internecie można było zobaczyć, jak z godziny na godzinę na ulicę wychodziło więcej ludzi. Tłum gromadził się m.in. wokół płonącego autobusu.
- To było straszne. Ci ludzie najpierw rzucali kamieniami w stojące autobusy, a potem je podpalili - mówi w rozmowie z Manchester Evening News właściciel restauracji, obok której wszystko się działo.
Do sieci trafił też filmik, na którym widać mężczyzn podpalających pojazd. Internauci komentują, że "nie zakrywają oni twarzy, bo wiedzą, że nie poniosą żadnych konsekwencji".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jedną z osób, które próbowały załagodzić sytuację, a nawet gasić pożar, był lokalny radny. W późniejszej rozmowie ze Sky News zaznaczał, że to, co doprowadza do takich sytuacji, to problemy społeczne, jak ubóstwo i wykluczenie.
Część mieszkańców zarzuciła z kolei policji, że nie interweniowała wcześniej, mimo że funkcjonariusze byli na miejscu. Dopiero jakiś czas później, gdy tłum zaczął się przerzedzać, ustawili wokół płonącego autobusu barierki, a do akcji wkroczyli strażacy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Stanowisko policji
Służby zaznaczają, że dzieci przetransportowano w "bezpieczne miejsce" jeszcze przed wybuchem zamieszek. Nikt nie został ranny. Nie ma też informacji o zatrzymaniach.
Przedstawiciele lokalnej policji zaapelowali do mieszkańców, by "nie przekazywali plotek i niesprawdzonych informacji" na temat przyczyn tych zamieszek.
Według nich odpowiedzialność za to ponoszą lokalne grupy przestępcze, które chciały doprowadzić do "destabilizacji i wywołać napięcie w miejscowej społeczności".
Źródło: Sky News/Manchester Evening/WP