PolskaStarachowiccy samorządowcy zeznawali w procesie posłów

Starachowiccy samorządowcy zeznawali w procesie posłów

Byli starachowiccy samorządowcy, główny
oskarżony w procesie starachowickiego gangu Leszek S. oraz
sekretarz generalny SLD Marek Dyduch zeznawali na rozprawie w Sądzie Okręgowym w Kielcach w procesie posłów Andrzeja
Jagiełły, Henryka Długosza i Zbigniewa Sobotki.

Są oni oskarżeni w sprawie przecieku tajnych informacji o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego przeciw starachowickim przestępcom w marcu 2003 roku.

Trzej świadkowie: były starosta Mieczysław S., były wiceprzewodniczący rady powiatu Marek B. oraz oskarżony w procesie starachowickim Leszek S. zeznawali w asyście policji, na salę rozpraw doprowadzono ich z aresztów. Samorządowcy odbywają kary więzienia, a S. jest tymczasowo aresztowany.

Ich zeznania dotyczyły wydarzeń z 26 marca 2003 roku, przede wszystkim rozmów telefonicznych poprzedzających akcję CBŚ w Starachowicach. Wszyscy trzej zostali wówczas zatrzymani wraz z innymi osobami.

Podczas przesłuchania tych świadków sąd odtwarzał zarejestrowane przez policję rozmowy telefoniczne, które są dowodem w sprawie przecieku. O godz. 8.14 Jagiełło zadzwonił do starosty. 20 minut później ten zadzwonił do Marka B., by umówić się na spotkanie, bo "dzwonił poseł". O 9.30 starosta zadzwonił do Jagiełły i obaj samorządowcy rozmawiali z posłem. Kilka minut później wiceprzewodniczący zadzwonił do Leszka S. z prośbą o pilne spotkanie. Po kilku minutach ponowił telefon mówiąc, że już jedzie.

Leszek S. zeznał, że w dniu zatrzymania przez CBŚ nikt nie ostrzegał go, że jest obserwowany lub śledzony. Nie wykluczył, że w tym dniu spotkał się z Markiem B., ale dokładnie tego nie pamięta. Oświadczył, że nie znał Jagiełły.

Marek B. zeznał, że w trakcie rozmowy telefonicznej z Jagiełłą poseł nie ostrzegał go przed niczym, a jedynie pytał, co się dzieje w Starachowicach. Prędzej bym się śmierci spodziewał niż aresztu tego dnia - oznajmił.

Były samorządowiec powiedział także, że nie ostrzegał Leszka S. przed aresztowaniem, bo nie miał takiej wiedzy. Mimo odtworzonych przez sąd rozmów telefonicznych, podczas których umawiał się na spotkanie z S., świadek zaprzeczył, aby doszło do takiego spotkania.

Kolejny świadek, były starosta Mieczysław S., również nie czuł się ostrzeżony przez Jagiełłę. Rozmowę z posłem potraktował tak, jakby Jagiełło chciał go postraszyć, by się do czegoś przyznał.

Obaj samorządowcy zeznali, że nie wiedzieli o przestępczej działalności Leszka S. Marek B. znał go jeszcze z lat młodzieńczych, ich kontakty miały charakter towarzyski i zawodowy. Natomiast starosta widywał się z S. na meczach siatkówki, dwukrotnie spędzali wakacje w tych samych miejscach.

Przesłuchanie Marka Dyducha dotyczyło przede wszystkim jego rozmowy z senatorem Jerzym Suchańskim 11 lipca 2003 r. podczas posiedzenia Rady Krajowej SLD. Senator podszedł wówczas do Dyducha i powiedział mu, że Długosz nie powinien kandydować do Zarządu Krajowego SLD. Suchański zaznaczył wtedy, że posiada informacje, z których wynika, że to Długosz był źródłem informacji Jagiełły. Świadek pytał o to Długosza, lecz ten zaprzeczył.

Sekretarz generalny Sojuszu oznajmił, że nie dał wiary informacjom Suchańskiego, bowiem senator i Długosz rywalizowali ze sobą. Mówił również m.in. o notatce Suchańskiego do premiera, o swym spotkaniu z Radą i Zarządem Wojewódzkim SLD w Kielcach w lipcu 2003 roku oraz o posiedzeniu klubu partii 25 marca 2003 r.

Na następnej rozprawie, która odbędzie się we wtorek, sąd przesłucha m.in. świętokrzyskich parlamentarzystów SLD Bożenę Kizińską, Adama Sosnowskiego i Alicję Stradomską oraz byłego zastępcę Komendanta Głównego Policji Adama Rapackiego.

Andrzej Jagiełło (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony), Henryk Długosz (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony) i były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sobotka (SLD) są oskarżeni w sprawie przecieku tajnych informacji o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach.

26 marca 2003 roku policjanci CBŚ zatrzymali w Starachowicach starostę i wiceprzewodniczącego rady powiatu starachowickiego (obaj należeli wówczas do SLD) oraz kilkanaście osób podejrzewanych o członkostwo w gangu, zajmującym się m.in. handlem narkotykami i bronią. Były starosta został prawomocnie skazany na karę 16 miesięcy pozbawienia wolności za usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto. Z kolei Marka B. sąd skazał na karę roku więzienia za wyłudzenie 3,3 tys. zł odszkodowania za sfingowaną stłuczkę.

Leszek S. jest głównym oskarżonym w procesie starachowickiej grupy przestępczej, który toczy się przed Sądem Rejonowym w Starachowicach. Na oskarżonych ciążą zarzuty popełnienia kilkudziesięciu przestępstw: nielegalnego posiadania oraz handlu bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, oszustw na szkodę towarzystw ubezpieczeniowych, wymuszania haraczy oraz pobicia i groźby.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)