Stara baba, która przynosi dzieciom prezenty i słodycze
Polskie dzieci we Włoszech mają dobrze! Nawet lepiej niż włoskie, bo dostają prezenty trzy razy - na Mikołajki, na Gwiazdkę i na Befanę. Może polscy rodzice nie są z tego faktu tak bardzo zadowoleni, gdyż mają trzykrotny wydatek, pielęgnują jednak polską tradycję brodatego dziadka Mikołaja i poddają się urokowi starej wiedźmy Befany.
05.01.2012 | aktual.: 05.01.2012 16:17
- Moje dzieci dostają trzy razy prezenty - 6 grudnia, 24 grudnia i 6 stycznia. Może nie są to drogie rzeczy, ale zawsze znajdzie się dla nich jakiś upominek. Mówię im, że Mikołaj - mężczyzna z długą siwą brodą i w czerwonym stroju, przynosi w nocy prezenty i chowa pod poduszkę. Opowiadam moim dzieciom, że jeździ na saniach zaprzęgniętych w renifery i mieszka na Biegunie Północnym, a do domu wchodzi przez komin. One urodziły się już we Włoszech i nie znają Mikołaja, lecz tylko Befanę. Ja natomiast dobrze pamiętam, jak mój tato przebierał się w czerwony strój i zakładał siwą brodę. Przez wiele lat udawało mu się nas oszukiwać. Głos był tylko taki znajomy - opowiada Beata, która mieszka w Rzymie od 10 lat i wyszła za Włocha.
Zamiast Trzech Króli przylatuje Befana
- Ja powiedziałam moim dziewczynkom, że 6 grudnia do polskich dzieci przychodzi Mikołaj, a na gwiazdkę Aniołek - tak jak mi mówiła mama, gdy byłam mała. Befanę też oczywiście obchodzimy - mówi Joanna, która ma polsko-francuską rodzinę we Włoszech, więc obchodzą wiele tradycji.
To wręcz nieprawdopodobne, ale włoskie dzieci nie znają Świętego Mikołaja, bo nie ma tu takiej tradycji. Polskie dzieci, które się we Włoszech urodziły, też niewiele wiedzą o starszym panu z siwą brodą, który powozi zaprzęgiem reniferów i tak, jak mali Włosi wypatrują obdartej wiedźmy latającej na miotle. Polskich obyczajów trzeba, więc ich uczyć.
Dzieci, które uczęszczają do Polskiej Szkoły w Rzymie, co roku mają "Mikołaja". Od kilku lat, dzięki inicjatywie pani dyrektor Danuta Stryjak, 8 grudnia odbywa się też malowanie bombek połączone z Mikołajkami. Pomalowane bombki są wystawiane na aukcję, a dochód z niej jest przeznaczony na pomoc dzieciom chorym na raka.
Skąd się wzięła stara wiedźma?
Befana to dość złośliwa i bardzo brzydka stara baba, z krzywym nosem, ubrana w podarte szmaty. Na głowie ma szal, chustkę lub kapelusz i oczywiście lata na miotle. W nocy z 5 na 6 stycznia - a więc w nasze Święto Trzech Króli - przylatuje do domów, wchodzi przez komin i zostawia dzieciom prezenty w skarpetkach. Jednym słowem to sfeminizowana wersja Mikołaja, tyle tylko, że o wiele mniej sympatyczna. Ja osobiście przez wiele lat nie mogłam się do niej przyzwyczaić i dziwiłam się, jak włoskie dzieci mogą ją tak lubić.
Wiedźma daje prezenty tylko grzecznym dzieciom. Niegrzecznym zostawia czarny węgiel lub czosnek. Dzieci, które chcą się jej przypodobać, powinny pozostawić na stole przed snem poczęstunek dla Befany - mandarynkę, pomarańczę lub kieliszek wina. Imię Befany i nazwa włoskiego święta pochodzi od Epifanii - czyli Święta Objawienia, jakie zgodnie z tradycją katolicką obchodzi się 6 stycznia. Dawanie dzieciom prezentów w tym dniu ma sens, gdyż Trzej Królowie podążający do Betlejem by przywitać Mesjasza, też mieli dary dla małego dziecka - mirrę, kadzidło i złoto. Legenda głosi, że Trzej Królowie powiedzieli Befanie o narodzeniu Jezusa, jednak staruszka nie zdążyła na jego powitanie, gdyż zgubiła się po drodze. Od tego czasu Befana, latając na miotle, zostawia prezenty w każdym domu, w którym mieszka dziecko, na wypadek, gdyby Jezus narodził się jeszcze raz.
Przemarsz wiedźm i wielki jarmark na Placu Navona
Co roku 6 stycznia w Wiecznym Mieście miesza się sacrum i profanum. Przez Via Della Conziliazione, prowadzącą do Watykanu, maszeruje pochód czarownic w tradycyjnych strojach. W tym roku będzie to już XXVII edycja "Viva la Befana", w której zawsze biorą udział aktorzy przebrani za Trzech Króli, ponad setka statystów, konie i osły. Cały pochód uda się na Plac Św. Piotra i weźmie udział w mszy Anioł Pański, celebrowanej przez papieża Benedykta XVI. No cóż - już od lat Kościół pogodził się z wiedźmami, które przez kilka wieków palił na stosach. Podobne, bardzo huczne pochody Befan odbędą się w różnych miastach, w całych Włoszech.
Inną wielką tradycją włoskiej Epifanii jest jarmark na Placu Navona w Rzymie. Na straganach sprzedaje się lalki wiedźmy na miotle, skarpety na prezenty, aniołki, cukierki i inne słodkości. Organizowane są zabawy dla dzieci, nie brakuje klaunów i waty cukrowej. Rodzice muszą obowiązkowo kupić coś swoim pociechom, choć ceny nie są wcale niskie.
Włoskie Święto Trzech Króli, które dopiero od niedawna jest w Polsce dniem wolnym od pracy, jako święto kościelne, we Włoszech od dawna nie ma charakteru religijnego, lecz jest bardzo komercyjne.
Ty Befano!
O Befanie i dla Befany napisano wiele wierszyków. Włosi mają bardzo bogatą tradycję powiedzonek, rymowanek i piosenek związanych z tym świętem. Oto jedno z nich pt: "Nadchodzi Befana!" przetłumaczone na polski: "Powiedzieli mi, że przybywa Befana / Nie jest już tak daleko / Ponieważ leci na miotle / Befana przyjdzie. / Przyniesie dobrym dzieciom / Słodkie przysmaki i inne dary. / Befana tędy przeszła / dary mi przyniosła / Może jest stara a nos ma brzydki i krzywy / Nie wiem i nie obchodzi mnie, / Wiem tylko, że jej przybycie / sprawia, że w sercach jest więcej radości!
Jest jednak pewne włoskie zawołanie, którego lepiej unikać jak ognia - a mianowicie "Ty Befano!". Nie należy zwracać się tak nigdy do kobiet w żadnym wieku, bo oznacza to, że chce się powiedzieć, że kobieta jest "głupią jędzą". Wtedy dama naprawdę może zamienić się w wiedźmę i przywalić śmiałkowi butem, parasolem lub czymś innym, co ma akurat pod ręką.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz