Stanisław Pięta i romans kończący polityczną karierę. PiS zajmie się kontrowersyjnym posłem
- To prawdopodobnie koniec politycznej kariery Staszka - mówi WP jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS. Stanisław Pięta, polityk, który wdał się w romans, obiecując rzekomej kochance stołek w spółce Skarbu Państwa, może ponieść poważne konsekwencje.
30.05.2018 | aktual.: 30.05.2018 16:25
„Nie będziemy się z nimi pieścić. Albo Bóg Honor Ojczyzna albo wypad z naszej bajki. Polska musi przetrwać za każdą cenę” - pisał jeszcze pięć lat temu poseł Stanisław Pięta o swoich politycznych przeciwnikach. Teraz sam może wypaść z politycznego obiegu.
- Ustalę to. Będę o tym informował. W tej chwili sprawy nie będę komentował. Czy wydam oświadczenie? Jeśli wydam, to się pan dowie. Żadnego komentarza. Rozumie pan? - tak poseł PiS zareagował w środę rano na nasz telefon z pytaniem o to, jakie kroki zamierza podjąć w związku ze sprawą romansu i proponowania swojej kochance pracy w państwowej spółce, opisaną przez dziennik "Fakt". Polityk oburzony rzucił słuchawką.
Ma powody do zdenerwowania. Jak ustaliła Wirtualna Polska, w przyszłym tygodniu zbierze się prezydium klubu PiS, na którym zostanie m.in. podjęta decyzja ws. dalszej przyszłości w partii Stanisława Pięty.
- Klub bez wątpienia powinien się tym zająć - potwierdza WP jego wiceszef z ramienia Porozumienia Jacek Żalek.
Pięta stracił wiarygodność. Komisja ds. Amber Gold ma problem
Przypomnijmy: poseł PiS - według doniesień tabloidu - zdradził żonę, wdał się w romans z fotomodelką poznaną na miesięcznicy smoleńskiej oraz mamił ją wpływami w spółkach Skarbu Państwa i wśród "ludzi od wojskowej roboty". Snuł plany stworzenia "prywatnego wojska". Rzekomej kochance - według "Faktu" - obiecał pomoc w znalezieniu dla niej pracy w PKN Orlen. On sam przyznaje, że rozmawiał z kobietą o posadzie w państwowej spółce, choć zapewnia, że nie był to paliwowy gigant.
Pięta robił to wszystko nie tylko jako ostry recenzent poczynań opozycji, strażnik moralności i katolickich wartości, którymi epatował w mediach. W romans wdał się jako członek komisji śledczej ds. Amber Gold. Obecnie zasiada w Komisji ds. Służb Specjalnych. Jak twierdzą nasi rozmówcy w PiS, Pięta - z uwagi na charakter obydwu gremiów - powinien "wylecieć na zbity pysk" z obu komisji. Ich członkowie bowiem muszą być krystaliczni, nie pozwalając stworzyć możliwości, by ulec prowokacji czy szantażowi. W przypadku Pięty - który ma dostęp do wielu pilnie strzeżonych informacji na styku polityki, biznesu i świata przestępczego - ta zasada została złamana.
- Gośka [Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold - przyp. red.] na pewno jest wściekła. Najchętniej pozbyłaby się Staszka ze swojego zespołu, nie tylko przez tę sprawę. Facet po prostu nic kompletnie do komisji nie wnosił. A to "łajno" z romansem będzie się za nim ciągnęło już zawsze - mówi nasz rozmówca z PiS. Dodaje, iż nie wyobraża sobie, jak Pięta ma dalej przesłuchiwać świadków. - Ma zerową wiarygodność, moralnie leży - słyszymy.
Sprawa jest poważna. Jak pisze "Fakt", Pięta chwalił się kochance swoją pracą w komisji ds. Amber Gold. Ona miała przygotowywać dla niego notatki, robić "prasówkę". Odium spada zatem na całe gremium śledcze. Przewodnicząca Wassermann na razie na pytania w tej sprawie nie odpowiada, wiceszef komisji śledczej Jarosław Krajewski z PiS z kolei przyznał w rozmowie z WP, iż "sprawa jest poważna". Witold Zembaczyński - członek komisji z ramienia Nowoczesnej - twierdzi: - Wątki obyczajowe mało mnie interesują. Członkowie komisji powinni być kryształowi. Są w posiadaniu informacji ściśle tajnych. A ten człowiek może być ofiarą szantażu i prowokacji, co może skończyć się źle dla państwa.
- Nie zajmujemy stanowiska w tej sprawie - mówi Wirtualnej Polski Stanisław Żaryn, rzecznik koordynatora ds. spraw służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
W partii rządzącej krąży teoria, że kochanka Pięty została po prostu "podstawiona" ("Być może to sprawka służb", mówi jeden z polityków). Niczym druga Anastazja P., która wywołała największy obyczajowy skandal polityczny lat 90. Tyle że to dla kontrowersyjnego posła PiS żadne wytłumaczenie. Przeciwnie - jako członka dwóch niezwykle ważnych komisji jest to sprawa politycznie dyskwalifikująca.
Romans Pięty to może być koniec jego kariery
Nasz rozmówca z PiS: - Obyczajówkę za uszami ma każda partia. Niech pan zauważy - politycy PO w ogóle sprawy romansu nie podnoszą. Ale jest coś istotniejszego w tym wszystkim: powoływanie się na znajomości w spółkach i wojsku, co robił Pięta, obietnice załatwienia pracy. Prezes ma na to alergię.
Jarosław Kaczyński faktycznie jest uczulony na wieści o tym, jak niektórzy politycy PiS wykorzystują swoją pozycję, chwaląc się możliwościami załatwienia komuś "stołka" w spółkach Skarbu Państwa czy innych rządowych instytucjach. A jeszcze bardziej wścieka prezesa PiS to, jak ktoś powołuje się na niego bezpośrednio.
Pięta co prawda znajomością z Kaczyńskim podczas rozmów z kochanką się nie chwalił, ale i tak o nim wspominał. To niezwykle ważny wątek, na który zwracają uwagę nasi rozmówcy. Jak twierdzi "Fakt", Pięta miał dla "zabezpieczenia finansowego" załatwić pracę kochance w PKN Orlen. – Mówił mi: „Lepiej teraz, bo jak już będziesz moją narzeczoną czy żoną, to za późno, prezes tego nie lubi” – opowiadała tabloidowi kobieta, która miała romans z politykiem. On sam zapiera się, że chodziło... o inną spółkę państwową.
Jest jeszcze inny wątek całej sprawy. Chodzi o fragment korespondencji Pięty ze swoją rzekomą kochanką. „Znam ludzi od wojskowej roboty. Założę firmę. Zwerbuję prywatne wojsko. Zrobię porządek w każdym mieście. Tak to robią Amerykanie” - miał pisać do kobiety. - Staszek chce stworzyć jakieś swoje Blackwater? [słynna amerykańska prywatna organizacja wojskowa - przyp. red.] Przecież to jest kompromitujące, chore odmęty wyobraźni - komentuje jego znajomy.
Trudno uwierzyć, że takie teksty pisze do przypadkowej kobiety, z którą wdał się w romans, uchodzący za poważnego parlamentarzysta partii rządzącej.
- Prywatnie Staszka naprawdę lubię, ale cała sprawa to prawdopodobnie koniec jego politycznej kariery - mówi WP jeden z najbliższych współpracowników prezesa PiS. I podkreśla, że bez wątpienia jest to dla partii duży wizerunkowy problem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl