Stanisław Gawłowski na wojnie z CBA. Chodzi o zarekwirowane przedmioty
Ponad dwa lata od przeszukania mieszkania Stanisława Gawłowskiego, CBA nie oddało politykowi porcelany, która początkowo była dowodem w sprawie. Na początku marca br. wrocławska delegatura Biura wezwała senatora do odbioru zastawy stołowej. Polityk w odpowiedzi wzywa agentów CBA, żeby mu ją dostarczyli do domu.
Grudzień 2017 roku. Do warszawskiego mieszkania Gawłowskiego, a także do domu w Koszalinie wchodzą agenci CBA. Śledczy liczą, że podczas przeszukania natrafią na dowody łapówkarskiej i korupcyjnej działalności polityka. CBA rekwiruje m.in. porcelanę należącą do Gawłowskich. Według prokuratury, talerze i filiżanki również mogły być formą łapówki, którą miał otrzymać poseł. Jak się później okaże, śledztwo tego nie potwierdzi.
Senator przed sądem
Śledczy postawili Gawłowskiemu kilka zarzutów. Dotyczyły one okresu, kiedy polityk był wiceministrem ochrony środowiska w rządzie PO-PSL. Według prokuratury, polityk miał przyjąć co najmniej 733 tysięcy złotych łapówek od przedsiębiorców, którym obiecywał pomoc przy zdobywaniu kontraktów w Zarządzie Melioracji. Łapówki miały być w gotówce, ale także w postaci apartamentu w Chorwacji i dwóch zegarków o wartości blisko 26 tysięcy złotych.
Gawłowski usłyszał też zarzuty nakłaniania do wręczenia łapówki, ujawnienia informacji niejawnej, prania brudnych pieniędzy i plagiatu pracy doktorskiej.
Jego proces ruszył w styczniu 2020 r. w szczecińskim sądzie.
- Nie mam sobie niczego do zarzucenia, niczego się nie wstydzę. Wszystko to, co robiłem, robiłem zgodnie z prawem i w interesie publicznym - mówił w sądzie Stanisław Gawłowski. Dodał, że jest przekonany, iż proces "wyjaśni wszystkie wątpliwości", a z zarzutów, które "zostały sfabrykowane przez prokuraturę" zostanie oczyszczony.
CBA swoje, Gawłowski nie ustępuje
W trakcie śledztwa szczecińska prokuratura uznała, że zarekwirowana porcelana z domu Gawłowskich nie ma żadnego znaczenia dowodowego i może wrócić do właściciela. Funkcjonariusze nie chcą jej jednak dostarczyć, ale trzeba ją odebrać we wrocławskiej delegaturze CBA.
Taki stan trwa już 12 miesięcy. 4 marca tego roku wrocławska delegatura Biura skierowała do obecnego senatora kolejne pismo. "Ponownie zwracam się z prośbą o dokonanie odbioru zastawy stołowej. Nieodebranie zastawy stołowej w terminie 30 dni od dnia doręczenia pisma, będzie skutkowało przekazaniem jej do depozytu sądowego” – napisał do Gawłowskiego zastępca naczelnika wydziału operacyjno – śledczego wrocławskiej delegatury CBA.
Polityk nie ma zamiaru jechać do Wrocławia po zastawę. – To państwo polskie jest dłużnikiem wobec mojej osoby. I to agenci CBA powinni mi przywieźć elementy zastawy. Do depozytu trafiają przedmioty, które nie mają właściciela. W tym przypadku właściciel jest doskonale znany. To łamanie prawa – mówi Wirtualnej Polsce Stanisław Gawłowski.
- Kiedy zajmowano nam porcelanę, prokurator zapewniał nas, że zostanie nam ona zwrócona i odwieziona do domu. Nie została. Czekam więc na zwrot bezpośrednio do domu. Służby i prokuratura nie miały żadnych podstaw prawnych do zarekwirowania nam tych przedmiotów. Skoro nam je zabrali, to teraz niech przywiozą do domu i odłożą na miejsce – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską poseł Stanisław Gawłowski.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, CBA nie ma zamiaru odwozić zastawy do domu polityka. 16 marca Gawłowski skierował odpowiedź na pismo Biura. "Zatrzymane przedmioty nie mają żadnego związku z zarzucanymi mi czynami, a tym samym nie mają statusu dowodów rzeczowych" - argumentuje Gawłowski i ponownie wzywa do zwrotu zastawy stołowej.
Proces polityka, ze względu na obecną sytuację, został na razie odroczony. Najwcześniej ma być kontynuowany w maju br.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl