Stan zdrowia ofiar płonącego autokaru
20 osób rannych we wczorajszym wypadku koło Jeżewa (Podlaskie), w którym uczestniczył autokar wiozący licealistów z Białegostoku do Częstochowy, przebywało dziś w szpitalach w Białymstoku, Zambrowie i Siemianowicach Śląskich - poinformowała po południu policja.
01.10.2005 | aktual.: 01.10.2005 16:25
Rano w szpitalach były 24 poszkodowane w wypadku osoby. Najwięcej rannych przebywa na różnych oddziałach szpitali białostockich, po jednej osobie hospitalizowano w Zambrowie i Siemianowicach Śląskich. Do tej ostatniej placówki, specjalizującej się w leczeniu poparzeń, trafiła 18-latka, która w wypadku odniosła najpoważniejsze obrażenia.
W piątkowym zderzeniu autokaru z ciężarową lawetą, na którą najechał jeszcze osobowy bus, zginęło 12 osób, w tym 10 licealistów, a około 40 zostało rannych, z których większość trafiła do szpitali lub ambulatorium chirurgicznego.
Jak poinformował rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński, z 12 ofiar wypadku udało się dotąd zidentyfikować 10. Ale aby identyfikacja była przesądzona, od rodzin pobrano DNA i dopiero wyniki tych badań pozwolą dokonać ostatecznych ustaleń. Zwłoki ofiar wypadku są bowiem w stanie trudnym do identyfikacji.
Śledztwo w sprawie wypadku wszczęła Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem, bo na terenie tego powiatu doszło do zdarzenia, ale ze względu na charakter sprawy i skutki zdarzenia zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Łomży i to ona obecnie je nadzoruje.
Czynności wykonują policjanci z komendy wojewódzkiej w Białymstoku, także z komendy powiatowej w Wysokiem Mazowieckiem. Będą to m.in. przesłuchania świadków.
Policja zaapelowała do osób, które w czasie gdy doszło do wypadku, mogły przejeżdżać w tym miejscu trasą Warszawa-Białystok, o kontakt pod numerem telefonu (85) 6772123.
Jednocześnie jest to numer, pod którym udzielane są informacje m.in. o osobach przebywających w szpitalu i zidentyfikowanych ciałach ofiar wypadku. Jak mówią funkcjonariusze, telefon dzwonił prawie przez całą noc z piątku na sobotę. Dziś już rzadziej.
Prowadzący sprawę nie chcą przesądzać, jak wyglądał wypadek. Rzecznik Dobrzyński powiedział, że konieczne będzie powołanie biegłych z zakresu ruchu drogowego i pożarnictwa i to ich opinie mogą być kluczowe dla ustalenia przebiegu zdarzenia.
Świadkowie mówili dziennikarzom, że do zderzenia (czołowego) autokaru i TIR-a doszło w momencie, gdy przynajmniej jeden z pojazdów wykonywał manewr wyprzedzania lub omijania. Policja na razie nie odnosi się do tej wersji wypadku.
Po zderzeniu autobus natychmiast stanął w płomieniach, ale strażacy mówią, że przy takim wypadku nie jest to nic nadzwyczajnego. Tłumaczą, że energia takiego zderzenia jest ogromna, a w samochodzie jest nie tylko paliwo, ale także inne płyny łatwopalne (np. płyn do spryskiwaczy), plastikowe elementy czy pianka, z której są wykonane fotele. Poza tym często przy zderzeniu dochodzi do uszkodzenia układu elektrycznego auta i wtedy wystarczy iskra, by wybuchł pożar.
W samochodzie nie musi być nic dodatkowego, żeby doszło do pożaru przy takim wypadku - powiedział rzecznik prasowy podlaskich strażaków Marcin Janowski. Zwrócił uwagę, że straż pożarna wyjeżdża do wielu wypadków drogowych, bo mogą się one skończyć pożarem.
Rzecznik podlaskiej policji Jacek Dobrzyński dodał, że dotąd policja prosiła o informowanie jej o wyjazdach grup zorganizowanych autokarami. Podkreślił, że teraz będzie tego żądała i apeluje m.in. do rodziców dzieci wysyłanych na wycieczkę, by zawiadamiali policję.