Stan dzieci rannych w pożarze autokaru jest dobry
Trójka 10-letnich dzieci przebywa w szpitalu po tym, jak odniosły poważniejsze obrażenia w wyniku wybuchu opony i pożaru autobusu w miejscowości Mikoszewo (woj. pomorskie). W
szpitalu pozostawiono też na obserwacji czwarte dziecko.
Jak poinformował dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Gdańsku Mirosław Domosławski, stan zdrowia trójki poważniej rannych dzieci, które przebywają w placówce, jest bardzo dobry.
Domosławski wyjaśnił, że dwójka dzieci odniosła liczne, ale drobne rany - najczęściej otarcia. Nieco ciężej została poszkodowana dziewczynka, którą fragmenty opony trafiły głównie w nogi.
- Opona zadziałała jak granat, powodując u dziewczynki liczne, choć na szczęście nie bardzo poważne rany wymagające interwencji lekarzy kilku specjalności, w tym chirurgów naczyniowych - wyjaśnił Domosławski.
Jak dodał dyrektor, oprócz wspomnianej trójki lekarze zdecydowali o pozostawieniu w szpitalu jeszcze jednego dziecka. Domosławski zaznaczył, że zrobiono to ze względów profilaktycznych, m.in. z powodu szoku, jakie przeżyło dziecko.
- A tak w ogóle to dzieci miały bardzo dużo szczęścia - dodał dyrektor.
Jak poinformowała Beata Domitrz-Borszewska z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, w piątek po południu biegły rozpoczął oględziny autokaru, w którym wybuchła opona.
- Jak na razie biegły nie jest w stanie stwierdzić, co spowodowało wybuch. Oględziny będą kontynuowane jutro - poinformowała Domitrz-Borszewska.
Do wybuchu opony w autokarze wiozącym 50 dzieci w wieku 10 lat i czworo opiekunów doszło w miejscowości Mikoszewo (woj. pomorskie).
Po wybuchu, który miał miejsce w momencie, gdy wszystkie dzieci były poza pojazdem i wyjmowały z bocznych schowków autokaru swoje bagaże, pojazd zapalił się. Ogień ugasił, za pomocą podręcznej gaśnicy, kierowca pojazdu.
Policjanci ustalili, że autobus, w którym pękła opona, miał ważne badania techniczne i był kontrolowany tuż przed wyjazdem przez funkcjonariuszy z drogówki.