Trwa ładowanie...
15-09-2003 13:25

Stalinowski prokurator: nie ma obowiązku bycia bohaterem


Nie ma obowiązku bycia bohaterem - tak
stalinowski prokurator wojskowy Czesław Ł. tłumaczy swój udział w
procesie Witolda Pileckiego, bohatera II wojny światowej, który w
1948 r. padł ofiarą "mordu sądowego".

Stalinowski prokurator: nie ma obowiązku bycia bohateremŹródło: PAP
d3ol8z7
d3ol8z7

Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuuje proces 91-letniego dziś Ł., oskarżonego przez pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej o podżeganie w 1948 r. sądu do bezprawnego orzeczenia kary śmierci wobec Pileckiego, żołnierza AK, dobrowolnego więźnia Oświęcimia, po 1945 r. wysłannika gen. Władysława Andersa do Polski.

Szatański plan z Kraju Rad

Ł., który w poniedziałek wiele czasu poświęcił opowieściom o swym udziale w AK i w Powstaniu warszawskim, powiedział przed sądem, że wyznaczenie go do procesu w sprawie grupy Pileckiego było "szatańskim planem, przywiezionym z Kraju Rad, konfrontowania akowców na sali sądowej".

Oskarżony powiedział, że na trzy dni przed szumnie zapowiadanym przez stalinowską propagandę procesem "wielkiej grupy szpiegowskiej" jego przełożony z Naczelnej Prokuratury Wojskowej polecił mu prowadzenie tej sprawy, bo "prokurator, który miał oskarżać, zachorował".

Ł. dodał, że liczył, iż w aktach sprawy znajdzie dowody na sfingowanie procesu, co ułatwiłoby mu wycofanie się z oskarżania, ale "nie znalazł niczego; zarzut szpiegostwa nie budził najmniejszych wątpliwości, a zapas broni grupy to był cały arsenał".

d3ol8z7

Nie ma obowiązku bycia bohaterem

"Wiedziałem, że Informacja Wojskowa (wszechwładny kontrwywiad ówczesnego wojska - PAP) interesowała się mną, bo zataiłem przynależność do AK" - powiedział Ł. "Gdybym się zdobył na heroizm, to i tak w niczym bym nie pomógł tym nieszczęsnym patriotom; na moje miejsce przyszedłby bardziej zdyscyplinowany prokurator" - oświadczył Ł., dodając, że "nie ma obowiązku bycia bohaterem". Zasugerował, że gdyby nie zgodził się na oskarżanie Pileckiego, sam zająłby miejsce na ławie oskarżonych obok niego.

Podsądny powtórzył, że to przełożeni żądali, by wniósł o cztery kary śmierci w procesie grupy Pileckiego, zapewniając go, że Bolesław Bierut i tak skorzysta z prawa łaski wobec Pileckiego. "Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że ten tyran ułaskawi Pileckiego. Ale ten okrutnik tego nie zrobił. Na tym polega zbrodniczość sprawy: że zginął wspaniały człowiek" - oświadczył oskarżony.

"Moralnie jestem już ukarany" - mówił Ł., przypominając, że pozbawiono go praw kombatanckich, wyrzucono ze związku AK, skreślono z listy adwokatów. "Nie ma jednak warunków do ukarania mnie na podstawie kodeksu karnego" - zakończył, prosząc, by sąd uniewinnił go już teraz, bez przesłuchiwania świadków, "którzy nic do sprawy nie wniosą".

Grozi mu dożywocie

Byłemu prokuratorowi, który odpowiada z wolnej stopy, grozi dożywocie. Oskarżał on w procesie grupy Pileckiego przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w marcu 1948 r., w którym zapadły trzy wyroki śmierci (jeden - na Pileckim - wykonany). Sąd ten uznał, że skazani byli szpiegami, działającymi na rzecz "obcego wywiadu". W 1990 r. Sąd Najwyższy uznał, że nie byli oni szpiegami, bo zbierali i przekazywali informacje dla polskiego wojska na Zachodzie i reprezentującego je rządu londyńskiego, co miało charakter polityczny, a nie agenturalny.

d3ol8z7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3ol8z7
Więcej tematów