Środowa prasa o zdymisjonowaniu ministra Bauca
Wszystkie gazety piszą o zdymisjonowaniu ministra finansów Jarosława Bauca. Większość komentatorów uważa, że Bauc został kozłem ofiarnym. Świadczą o tym choćby tytuły komentarzy: Rzeczpospolitej - "Kara za odwagę"; Życia Warszawy - "Czas ofiar"; Gazety Wyborczej - "Bez dobrych wyjść"; Życia - "Kolejne żniwo"; Pulsu Biznesu - "Wskazanie kozła ofiarnego nie uratuje budżetu", czy Prawa i Gospodarki - "Wszystko pozostanie milczeniem".
Nikt nie lubi posłańca, który przynosi złe wieści. Premier odwołał ministra, który mu takie wieści przyniósł. Wybrał moment dla obywateli najbardziej niezrozumiały - w poniedziałek potwierdzone zostały przez niezależnych ekspertów wyliczenia ministra, przedtem przez rząd kwestionowane - pisze Danuta Zagrodzka w Gazecie Wyborczej. Gigantyczna dziura w budżecie jest faktem, któremu zaprzeczyć już nie można. To nie wina Bauca, że taka dziura powstała. Złożyła się na nią długoletnia - zbyt rozrzutna na nasze możliwości - polityka, odwlekanie potrzebnych reform, słabnąca koniunktura w Polsce i na świecie.
Marek Michałowski pisze w Życiu, że zdymisjonowanie ministra to zaskakująca decyzja. Zwłaszcza że tego samego dnia media donosiły, że Bauc nie pomylił się w wyliczeniach dotyczących ewentualnego deficytu budżetowego w 2002 r. Oznaczało to, że Jarosław Bauc jest dobrym matematykiem, ale zarazem i to, że z państwowymi finansami jest po prostu bardzo źle, by nie powiedzieć tragicznie. Z drugiej więc strony nie należy się dziwić, że stracił pracę człowiek, który miał pilnować kasy, skoro okazało się, że nie wszystko się w niej zgadza. Po ministrach edukacji, zdrowia, skarbu i łączności w fatalnej atmosferze z państwowej posady odchodzi kolejny polityk. Do wyborów pozostał niecały miesiąc. Szkoda, że aż tyle - pisze Michałowski.
Premier Jerzy Buzek zastosował znaną dobrze metodę - jeśli chcesz się pozbyć gorączki, stłucz termometr. I zapewne dlatego chcąc się pozbyć dziury budżetowej - zdymisjonował ministra finansów - komentuje zdymisjonowanie ministra Hubert Biskupski w Życiu Warszawy. Obawiam się jednak, że metoda ta nie przyniesie oczekiwanych przez szefa rządu skutków. Jarosław Bauc już kilka miesięcy temu ostrzegał przed olbrzymim deficytem. Nie chciano go słuchać. Gdy przedstawił propozycje radykalnych oszczędności został skarcony. Nie wypada bowiem sięgać nadmiernie do kieszeni podatników tuż przed wyborami.
Kazimierz Krupa przypomina stare przysłowie - nie zmienia się koni na środku przeprawy. Można jedynie, tytułem uzupełnienia, dodać, że nie zmienia się tych koni nawet wtedy, gdyby to były najgorsze chabety. A tym bardziej nie na środku rzeki, ale tuż przed samym brzegiem. Aż trudno uwierzyć, że tej prawdy nie zna premier Buzek. Ale jego decyzja o odwołaniu Bauca ze stanowiska ministra finansów zdaje się świadczyć, że mądrości ludowych albo nie zna, albo ma je za nic. Nie byłby to największy powód do zmartwienia - w końcu, co już wielokrotnie udowodnił, premier Buzek wielu rzeczy nie wie, a jeszcze więcej nie zna, gdyby... gdyby nie odbywało się to naszym kosztem - podkreśla Krupa.
Sens w nagłej dymisji ministra Bauca można znaleźć tylko wtedy, gdyby uznać, że jest to rozliczenie się rządu i premiera z całej, czteroletniej kadencji - pisze w Prawie i Gospodarce Izabella Wajszczuk. Minister Bauc był i jest różnie oceniany, jednak głównie w kategorii skuteczności politycznej, a nie merytorycznej. Trudna do przyjęcia jest więc sugestia, wyzierająca z podtekstu uzasadnienia o dymisji, z której można wnioskować, że rząd tkwił w całkowitej nieświadomości co znajduje się w państwowej kasie. Dymisja ministra finansów w tym momencie ma jednak jeden plus; wszystko pozostanie milczeniem, bo jak ocenić stan finansów, gdy nie ma odpowiedzialnego? - pisze Izabella Wajszczuk.
Maciej Rybiński pisze natomiast w Rzeczpospolitej, że odwołując ministra Bauca premier Buzek odwrócił zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Za winy własne, całego rządu, wszystkich ugrupowań wchodzących (jeszcze) w skład Klubu Parlamentarnego AWS i większości jego posłów zdymisjonował ministra finansów. Wydaje się, że jego winą była odwaga. Głośno powiedział, jakie są skutki radosnej twórczości legislacyjnej rządu i jego bazy sejmowej - nie bez pewnego udziału opozycji. Jest jeszcze drugi, niemniej istotny powód tej dymisji. Na krótko przed wyborami minister Bauc odważył się postawić interes publiczny ponad partyjnym, odpowiedzialność za państwo ponad odpowiedzialnością za procenty czy raczej promile głosów i zażądał od kolegów z gabinetu oszczędności oraz wycofania się z kolejnych inicjatyw ustawodawczych, zwiększających wydatki publiczne. (mag)