Srebrny biznes Jarosława Kaczyńskiego. Ta spółka pomogła środowisku PiS przetrwać

Srebrna to jedna z najgłośniejszych spółek w Polsce, choć do giełdowych gigantów jej daleko. Wszystko przez to, że kontroluje ją środowisko Prawa i Sprawiedliwości - zaufani ludzie Jarosława Kaczyńskiego. Bo Srebrna to klucz do potęgi PiS.

Srebrny biznes Jarosława Kaczyńskiego. Ta spółka pomogła środowisku PiS przetrwać
Źródło zdjęć: © Srebrna | Srebrna
Kamil Sikora

29.01.2019 | aktual.: 29.01.2019 06:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Srebrna to nieduża spółka, nie produkuje niczego ekscytującego ani kluczowego. Mimo tego budzi olbrzymie emocje. Wszystko przez to, że jest kontrolowana przez Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. To fundacja, która rodowodem sięga lat 90. i pierwszej partii Jarosława Kaczyńskiego, czyli Porozumienia Centrum. Powstała, gdy prezes PiS kierował "Tygodnikiem Solidarność" i wraz z bratem pracował w Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.

Początki

Tak sam to opisuje. "Niezależnie od tych wydarzeń [pracy w Kancelarii Prezydenta - przyp. WP] toczyły się zupełnie inne, czyli sprawa fundacji. Na pomysł jej powołania wpadłem na początku kierowania 'Tygodnikiem Solidarność'. Pamiętam nawet, że było to w autobusie numer 116, którym wracałem do domu. Fundacje były wtedy bardzo modne, a ja szukałem jakiejś drogi skonsolidowania środowiska tworzącego się wokół pisma" - wspomina Jarosław Kaczyński w autobiografii "Porozumienie przeciw monowładzy".

"Po rejestracji nie bardzo wiedziałem, co dalej. Fundacja nie miała środków pozwalających na działania. Sławomir Siwek podejmował różne próby, ale nic z tego nie wynikało. Szansa pojawiła się z całkiem niespodziewanej strony. Zadzwonił do mnie Aleksander Hall i poprosił o rozmowę. Zaproponował następujący układ: my (...) bierzemy "Życie Warszawy", a "wy" - "Ekspress Wieczorny". (...) Cała operacja miała się odbyć w ramach procesu likwidacji Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej "Prasa". Piekielnie wstyd mi się dzisiaj do tego przyznać, ale sądziłem, że przydziały - także dla innych środowisk - mają być darmowe. Przyjąłem z radością propozycję, ale dy nieco później - bo Hall nic o tym nie wspomniał - dowiedziałem się, że chodzi o sumę szesnastu miliardów złotych, pomyślałem, że to żart. Nie mieliśmy nawet szesnastu milionów. Nie mieliśmy nic" - pisał prezes PiS w 2016 roku.

Chude lata

Udało się znaleźć sposób: Fundacja dogadała się z Bankiem Kredytowym z Krakowa, który zgodził się wynająć na wiele lat lokal w budynku "Expressu" i płacą z góry. Operacja się udała i środowisko PiS przejęło dziennik, choć nie miało sukcesów wydawniczych. Ograniczyło się więc do wydawania magazynu "Nowe Państwo" i do czerpania niedużych, choć stabilnych dochodów z wynajmu powierzchni w biurowcach w Alejach Jerozolimskich i przy zbiegu ul. Srebrnej z Towarową.

I to one były kluczowe dla przetrwania środowiska w chudych latach, czyli od 1993 r., gdy PC nie weszło do Sejmu, aż do powstania PiS i w 2001 roku wejścia do Sejmu. Najbardziej zaufani współpracownicy prezesa PiS dostali etaty w Srebrnej, by móc się utrzymać, a jednocześnie, by mieć czas na prowadzenie działalności politycznej. Przez lata firma działała po cichu i w niedużym zakresie.

Nowe millenium i nowe plany

W pierwszej dekadzie nowego milenium Fundacja zaczęła inwestować w media - ma udziały w spółce "Słowo Niezależne", prowadzącej portal Niezależna.pl. Z kolei spółka Geranium kontroluje wydawcę "Gazety Polskiej Codziennie".

Po katastrofie smoleńskiej Fundacja zmieniła się w Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Do celów działalności dopisano kultywowanie działalności o zmarłym tragicznie prezydencie. W tym celu spółka wynajęła m.in. willę sąsiadującą z domem Jarosława Kaczyńskiego. Znajduje się tam izba pamięci, na początku rządów PiS to tam doszło do spotkania prezesa PiS z prezydentem Andrzejem Dudą.

Jednak od kilku lat głównym celem Srebrnej jest budowa biurowca na Woli, w pobliżu nowo powstającego zagłębia biurowego skupionego wokół Ronda Daszyńskiego. Firma w 2017 r. złożyła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska raport oddziaływania na środowisko. Wynika z niego, że budynek ma mieć190 metrów wysokości, 47 pięter nad ziemią i cztery pod. A w środku podziemny garaż, lokale usługowe i restauracje, a także biura i mieszkania. To byłby jeden z najwyższych budynków w Warszawie. Jednak rządząca stolicą PO nie chce zgodzić się na inwestycję. Na razie mocarstwowe plany środowiska PiS są w zawieszeniu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (371)