Sprzeczka koalicjantów o podwyżkę płacy minimalnej. "Brzmi fatalnie"
Sebastian Gajewski z Lewicy i Andrzej Szeptycki z Polski2050 posprzeczali się ze sobą w programie "Śniadanie w Trójce" na temat podwyższenia płacy minimalnej o 3,70 zł. - Efekt wizerunkowy, nawet jeżeli to jest propozycja robocza, jest fatalny - powiedział ten drugi.
Rząd ogłosił, że w 2025 roku płaca minimalna wzrośnie i wyniesie 4666 zł. Decyzja ta dotyczy około 3 mln Polaków, którzy obecnie otrzymują najniższe wynagrodzenie. Temat budzi kontrowersje, bowiem Ministerstwa Finansów proponuje 3,70 zł podwyżki.
Nad tą kwestią pochylili się politycy w sobotnim programie "Śniadanie w Trójce". - Gdyby liczyć minimalne wynagrodzenie za pracę według algorytmu ustawowego i zastosować taki wskaźnik weryfikacyjny, to należałoby podnieść to wynagrodzenie minimalne o 3,70 zł - mówił Sebastian Gajewski z Lewicy. - Mamy taką informację od ministra finansów, że nie ma dążenia do tego, żeby podnosić płacę minimalną o 3,70 zł, ewentualnie o wskaźnik inflacji - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wybory podzieliły Polaków? Prof. Dudek nie ma wątpliwości
Następnie podkreślił, że ministerstwo informowało tylko, że "gdyby stosować przewidziane przez ustawę o minimalnym wynagrodzeniu wskaźnik weryfikacyjny, to wyszłoby 3,70 zł". - W rządzie nie ma takiej propozycji, żeby o 3,70 zł podwyższać płacę minimalną - dodał.
Sprzeczka koalicjantów o podwyżkę płacy minimalnej
Z tymi wyjaśnieniami nie zgodził się Andrzej Szeptycki z Polski2050. - Myślę, że efekt wizerunkowy, nawet jeżeli to jest propozycja robocza, jest fatalny - zaczął. - Wracamy do tego, że po jednej strony są te elity warszawskie, a po drugiej stronie są ludzie, dla których naprawdę te pieniądze i ta pensja minimalna to jest część ich rzeczywistości - kontynuował. - To brzmi fatalnie i może lepiej tego już nie podnosić, jeżeli jest taka opcja, niż podnosić o 5 złotych, bo dopóki się czegoś nie rusza, to o tym nie ma mowy - stwierdził.
W głos wszedł mu poseł z Lewicy, który stwierdził, że "nie ma takiej możliwości, by nie podnosić płacy minimalnej".
- Powiedziałem tylko, że jeżeli nie ma innej opcji, to zamiast trzech złotych, w ogóle nie podnosić, a najlepiej podnieść więcej - odparł Szeptycki.
Po tej odpowiedzi Paweł Kowal z KO, który również brał udział w programie, złapał się za głowę i zaczął dawać znaki koledze z koalicji, że nie zgadza się z tym, co mówi.
Wypowiedź Szeptyckiego i reakcje Kowala wywołały w studiu duże rozbawienie u wszystkich gości i prowadzącej.