Sprawca skandalu we Władywostoku wyrzucony z milicji
Władze we Władywostoku na południowym
wschodzie Rosji zwolniły podpułkownika milicji Aleksandra Łysenkę,
który w piątek na oczach milionów telewidzów uderzył w czasie
pacyfikowania demonstracji małą dziewczynkę.
Łysenko był zwierzchnikiem miejscowej Generalnej Inspekcji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (GIBDD). Oprócz sankcji dyscyplinarnych czeka go najprawdopodobniej także proces sądowy. Sprawą zajmuje się prokuratura.
W piątek we Władywostoku około 200 pracowników rybackiego przedsiębiorstwa "Dalmorieprodukt" domagało się wypłacenia im zaległych pensji. Miejscowe władze uznały protest za nielegalny, interweniowała milicja.
Na jednym z ujęć telewizyjnych cała Rosja mogła później zobaczyć, jak jeden z milicjantów podchodzi do kobiety z dzieckiem na ręku, a po krótkiej sprzeczce jego pięść - zapewne wymierzona w matkę - ląduje na twarzy małej dziewczynki.
Scenę wielokrotnie pokazywały później niemal wszystkie kanały telewizyjne. Wywołało to dyskusję na temat brutalności organów ścigania i ich nadużyć.
Jako obywatel, jako mężczyzna i jako człowiek na stanowisku służbowym po prostu nie jestem w stanie pojąć, jak tak można zrobić - mówił w sobotę przedstawiciel MSW generał Nikołaj Gietman. Uważam, że dla takich osób nie ma miejsca w organach bezpieczeństwa - dodał. Swój sprzeciw wobec postępowania "stróżów prawa" wyraził także rzecznik praw człowieka Oleg Mironow. (iza)