Sprawca głośnego mordu na dziecku oskarżony o kolejne zabójstwo
Sprawca głośnego mordu na 6-letnim dziecku, który za ten czyn odpowiadał przed sądem rodzinnym i trafił za to do zakładu poprawczego, został teraz oskarżony o kolejne zabójstwo - poinformował prokurator rejonowy w Lubinie (Dolnośląskie), Józef Stryjak.
13.06.2006 | aktual.: 13.06.2006 16:51
Mieszkaniec Chocianowa, Damian P., miał dopuścić się zabójstwa konkubenta swojej matki 22 grudnia 2005 roku, gdy przyjechał do domu na przepustkę otrzymaną z zakładu poprawczego.
Zakład, w którym umieszczono go decyzją sądu za zamordowanie w 2000 roku 6-letniego Rafała, miał wkrótce opuścić w związku z ukończeniem 21 lat.
Jak ustaliła prokuratura, 22 grudnia Damian P. przyjechał na przepustkę do domu w Chocianowie. Pił alkohol z matką oraz z jej partnerem Józefem S. Po kilku godzinach doszło do kłótni i szarpaniny między Anną P. oraz Józefem S. W pewnym momencie Damian P. podszedł z tyłu do mężczyzny i uderzył go w głowę samochodowym kluczem. Józef S. upadł, stracił przytomność i w efekcie uderzenia nastąpił jego zgon - powiedział Stryjak.
Matka z synem wyciągnęli zwłoki z mieszkania i pozostawili je na klatce schodowej. Zwłoki znalazła córka Anny P. i to ona wezwała policję.
Anna P. przyznała się do zarzutu nieudzielenia pomocy mężczyźnie. Natomiast jej syn nie przyznał się do zabójstwa. Grozi mu dożywocie.
Powołani w sprawie biegli stwierdzili, że 21-latek ma "głębokie zaburzenia osobowości" i uznali, że działał w warunkach ograniczonej poczytalności.
Damian P., jako nastolatek, 3 stycznia 2000 roku zamordował 6- letniego Rafała i trafił za to do "poprawczaka". Za swój czyn odpowiadał przed sądem rodzinnym, bo w czasie popełnienia przestępstwa nie miał ukończonych 15 lat. Do tego wieku brakowało mu wtedy zaledwie dwa dni.
Damian P. był sąsiadem swojej ofiary. Przyznał się do zamordowania chłopca i twierdził, że zabił, ponieważ koledzy powtórzyli mu, że Rafał źle się o nim wyrażał. Aby się na nim zemścić zaciągnął młodszego kolegę za garaże. Tam skopał Rafała, a następnie przypadkowym narzędziem - drewnianym kijem zaczął bić go po głowie. Skatowane dziecko zmarło. Chłopca poszukiwano, a jego ciało ze zmasakrowaną twarzą znalazła jego matka około 300 metrów od domu.