Sprawa tzw. afery dializowej ponownie w prokuraturze
Do prokuratury zwrócił łódzki sąd
sprawę b. ordynatora oddziału dializ szpitala im. Kopernika w
Łodzi Janusza F. oraz Marii T. oskarżonych, w związku z tzw. aferą
dializową, o oszustwo, a lekarz dodatkowo o narażenie na
bezpośrednie niebezpieczeństwo zdrowia pacjentów.
31.10.2006 | aktual.: 31.10.2006 12:09
Z wnioskiem o zwrócenie sprawy do prokuratury wystąpili obrońcy oskarżonych. Ich zdaniem akt oskarżenia zawiera wiele nieścisłości i jest oparty na "medialnym nacisku".
Zdanie obrony podzielił we wtorek sąd, który przyznał, że akt oskarżenia w tej sprawie zawiera wiele braków, m.in. nie precyzuje czy oskarżeni mieli wprowadzać do obrotu związki chemiczne czy farmaceutyczne. Poza tym, zdaniem sądu biegli nie dość starannie przebadali dokumentację medyczną.
Sprawa "afery dializowej" wyszła na jaw w sierpniu 2004 roku, kiedy łódzka policja zatrzymała Janusza F., ordynatora oddziału dializ. Według ustaleń śledztwa, mężczyzna wraz ze swoją znajomą Marią T. oszukali szpital, wprowadzając go w błąd w sprawie jakości środków do produkcji płynu do dializ. Przystępując do przetargu Maria T. oświadczała, że są to odczynniki najwyższej jakości, posiadające atesty. W rzeczywistości ich nie miały i były konfekcjonowane - zdaniem prokuratury - w niewłaściwych warunkach sanitarnych.
Para miała współpracować ze sobą od 1998 roku do czerwca 2003 roku (od tego czasu szpital nie stosuje już tych substancji). Jak ustalono, firma Marii T. nie miała też koncesji i zezwolenia na wytwarzanie środków leczniczych i wprowadzania ich do obrotu. Według ustaleń śledztwa, oboje podejrzani działali wspólnie i w porozumieniu. Doprowadzili w ten sposób szpital do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości; w ciągu pięciu lat szpital kupił od firmy Marii T. środki do dializ za 1,3 mln zł.
Badania próbek zabezpieczonych przez prokuraturę przeprowadzone przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego w Warszawie wykazały, że jedna z substancji stosowana przy tworzeniu płynu dializacyjnego nie spełniała norm i nie nadawała się do stosowania w lecznictwie. Po ujawnieniu sprawy, dyrekcja szpitala zapewniła, że nie ma i nie było żadnego zagrożenia zdrowia i życia pacjentów dializowanych w tej placówce; ordynator został zawieszony w pełnieniu obowiązków. Oboje oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów.