Płk Małecki o Szmydcie. "Straty są niepowetowane"

- Straty wynikłe ze sprawy sędziego Tomasza Szmydta są niepowetowane - uważa były szef Agencji Wywiadu, płk Grzegorz Małecki. W rozmowie z PAP podkreślił, że obcym służbom mogły zostać przekazane między innymi tajne dane osobowe. Jak dodał, potrzeba będzie wiele pracy, żeby ustalić, co konkretnie zostało "spalone".

Na zdjęciu Tomasz Szmydt
Na zdjęciu Tomasz Szmydt
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
oprac. PJM

09.05.2024 | aktual.: 09.05.2024 12:03

Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, zwrócił się w poniedziałek do władz Białorusi z prośbą o "opiekę i ochronę" - podaje PAP. Jak twierdził, musiał opuścić Polskę z powodu niezgody na działania władz w Warszawie. Szmydt mówił o prześladowaniach i pogróżkach, które miały go dotknąć z powodu jego rzekomej "niezależnej postawy politycznej".

Szmydt, jako sędzia WSA, zajmował się sprawami dotyczącymi odwołań w przypadku odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych. Ze względu na zajmowane stanowisko i charakter prowadzonych spraw, miał dostęp do informacji niejawnych. Prokuratura Krajowa rozpoczęła śledztwo w sprawie możliwego udziału Szmydta w działalności obcego wywiadu na terenie Polski i Białorusi.

Hipoteza o możliwej współpracy jest "mocna"

Były szef Agencji Wywiadu i ekspert Fundacji Pułaskiego, płk Grzegorz Małecki, w rozmowie z PAP ocenił, że w świetle dostępnych informacji, hipoteza o możliwej współpracy Szmydta z białoruskimi lub rosyjskimi służbami jest "mocna". - Wszystko wskazuje, że mogło tak być - stwierdził Małecki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Małecki zwrócił uwagę, że Wydział II WSA, w którym pracował Szmydt, zajmował się nie tylko sprawami poświadczeń bezpieczeństwa, ale również skargami składanymi przez funkcjonariuszy wszystkich służb mundurowych, w tym służb specjalnych, na decyzje ich przełożonych. - Każda decyzja dotycząca przebiegu służby, począwszy od decyzji o przyjęciu do służby, przez awanse, nagrody, kary, degradacje, przeszeregowania, a skończywszy na zwolnieniu ze służby, ma charakter decyzji administracyjnej i podlega zaskarżeniu przez osobę niezadowoloną z niej do sądu administracyjnego - przypomniał płk Małecki.

Ekspert podkreślił, że wydział, w którym pracował Szmydt rozpatrywał skargi służb mających swoje siedziby w Warszawie, czyli wszystkich specjalnych. Od 2012 roku, kiedy Szmydt rozpoczął pracę, przez służby przeszło kilka fal zwolnień, które obfitowały w skargi funkcjonariuszy, którzy czuli się skrzywdzeni. - Skarg takich w minionych 12 latach były setki, jeśli nie tysiące - tłumaczył Małecki.

Dane osobowe mogły trafić do Mińska i Moskwy

Były szef AW ocenił, że należy założyć, że przynajmniej część z tych spraw rozpatrywał Szmydt, a zatem, że dane dotyczące np. nazwisk i innych danych pozwalających identyfikować funkcjonariuszy służb mogły trafić do Mińska i Moskwy. Płk Małecki zaznaczył, że dane funkcjonariuszy prowadzących działania operacyjne dla służb specjalnych są wieczyście objęte najwyższą klauzulą tajności a ich ujawnienie jest przestępstwem.

- Należy powiedzieć, że straty związane z działalnością tego człowieka na rzecz obcych służb (...) są niepowetowane, trudne do oszacowania. Największą stratą są personalia funkcjonariuszy służb specjalnych - to są dane najpilniej strzeżone przez wszystkie państwa świata. To dane dotyczące nie tylko funkcjonariuszy, ale także ich rodzin, znajomych, osób, które pojawiają się w materiałach do postępowań sprawdzających; do tego dochodzą funkcjonariusze, którzy te procedury obsługują - podkreślił Małecki.

"Twardy orzech do zgryzienia"

Według płk. Małeckiego, "premier ma twardy orzech do zgryzienia". - Tu trzeba naprawdę wiele pracy włożyć w odtworzenie tego, co konkretnie zostało spalone, przekazane służbom obcego państwa, jakie osoby i procedury są stracone - powiedział, dodając że należy zastanowić się nad zasadami dostępu do informacji niejawnych. - Trzeba zbadać, kto uczestniczył, kto ponosił odpowiedzialność, jakie procedury wewnętrzne, jakie mechanizmy zawiodły, jakie osoby zawiodły i dlaczego, i wyciągnąć z tego konsekwencje - zarówno dotyczące zmiany tych wszystkich zdezaktualizowanych już procedur, jak i pociągnięcie do odpowiedzialności osób, które w tym brały udział. To naprawdę bardzo poważna sprawa - stwierdził płk Małecki.

Źródło: PAP

Czytaj także:

Zobacz także
Komentarze (22)