Sprawa katastrofy CASY wciąż czeka na wyjaśnienie
W sprawie katastrofy wojskowego samolotu transportowego CASA, który rozbił się w styczniu pod Mirosławcem, wciąż trwają przesłuchania kolejnych świadków - poinformował szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu płk Tadeusz Cieśla.
21.10.2008 | aktual.: 21.10.2008 17:57
Jak powiedział, prawdopodobnie w połowie listopada będzie wiadomo, czy prokuratura badająca sprawę postawi ewentualne zarzuty konkretnym osobom.
Samolot CASA C-295M rozbił się 23 stycznia w Mirosławcu. Zginęło 20 osób - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Samolot wykonywał lot na trasie Okęcie-Powidz-Krzesiny-Mirosławiec-Świdwin-Kraków, rozwoził uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP.
Komisja ustaliła, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.
Według komisji, na katastrofę wpływ miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.
Eksperci ocenili, że katastrofie sprzyjały: brak wyszkolenia drugiego pilota w lotach w nocy i w trudnych warunkach atmosferycznych, brak doświadczenia dowódcy w lotach na tej wersji CASY, brak doświadczenia kontrolera w prowadzeniu samolotów innych niż Su-22, używanie przez załogę i kontrolera różnych jednostek miar. Wskazano też, że system nawigacyjny ILS, w jaki wyposażony był samolot, nie mógł być użyty, bo system ten nie działał na lotnisku w Mirosławcu.
Rozbity samolot - CASA C-295M o numerze bocznym 019 (fabryczny 043) - był jednym z dwóch najnowszych eksploatowanych w siłach powietrznych. Z ustaleń komisji wynika, że samolot był sprawny technicznie.
Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy. Wobec 23 żołnierzy przedstawiono wnioski o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego.