"Sprawa jest bardzo poważna". Kaczyński zabrał głos
- Ta władza ma pewne specyficzne cechy. Sprawa jest naprawdę bardzo poważna, bo to nie jest kwestia jednej kampanii wyborczej - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński na spotkaniu medialnym. Zarzucił rządowi niespełnianie obietnic z okresu wyborów parlamentarnych. - To jest operacja manipulacyjna, to jest próba wprowadzenia społeczeństwa w błąd do uzyskania celów, o których obywatele nie są informowani - mówił.
- Ta władza ma pewne specyficzne cechy. Ktoś tutaj nawet użył takiego określenia "królowie kłamstwa". Sprawa jest naprawdę bardzo poważna, bo to nie jest sprawa doraźna, jednej kampanii wyborczej. To jest sprawa metody rządzenia, która nie mieści się w bardzo szeroko rozumianym kanonie demokracji - mówił Jarosław Kaczyński podczas spotkania medialnego Prawa i Sprawiedliwości.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Opisywał, że partie aspirujące do władzy przedstawiają swoje programy, a po triumfie w wyborach je realizują. - Wtedy można powiedzieć, że mechanizm demokratyczny działa w sposób prawidłowy - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński przed komisją. "Panowie z PiS liczyli, że przerwiemy obrady"
- Jeżeli tego nie czynią, jeżeli zapowiadają coś, o czym z góry wiedzą, że to jest nie do zrealizowania, to wtedy mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. To jest operacja manipulacyjna, to jest próba wprowadzenia społeczeństwa w błąd do uzyskania celów, o których obywatele nie są informowani - podkreślał Kaczyński.
Stwierdził, że wówczas nie mamy do czynienia z demokracją, tylko "systemem nienazwanym".
Kaczyński: Polska była jednym z najbardziej tolerancyjnych państw
Prezes PiS mówił, że Platforma Obywatelska po przegranych wyborach w 2015 roku zaczęła przekonywać, że w Polsce panuje dyktatura.
- Nasi obywatele ciągle słyszeli, że nad Polską zawisły bardzo ciemne chmury - mówił. - Wprost mówiono o dyktaturze i pewna część społeczeństwa, mimo absurdalności tego stwierdzenia, to przyjmowała - podkreślał. Przypomniał, że na ulicach krzyczano wówczas "precz z Kaczorem-dyktatorem".
- Wstyd powtarzać te oczywistości, że w żadnej dyktaturze nie może działać potężna opozycja, jeszcze do tego określająca sama siebie jako opozycję totalną, że media nie mogą być w zdecydowanej większości skierowane przeciwko rządzącym, a tak przecież było - mówił.
Kaczyński przekonywał, że w trakcie swoich rządów Polska była "jednym z najbardziej tolerancyjnych państw Europy". - Może nawet do przesady tolerancyjnym - mówił.
Zarzucił Platformie Obywatelskim "kłamstwo" w trakcie wyborów parlamentarnych. - To są właśnie te zapowiedzi, często zresztą przez samych zapowiadających nie do końca precyzyjnie rozumiane. Jedni mówili, że wolne od podatku będzie 6 tys. zł miesięcznie, inni 60 tys. rocznie. Nawet liczyć nie umieli? - pytał Kaczyński.
- Problem taki, że wiedzieli, że nie mogą tego zrobić. Takich zapowiedzi było bardzo, bardzo wiele - mówił prezes PiS.
Kaczyński atakuje rząd: łamanie prawa, represje
Stwierdził, że obecna władza realizuje program, który z "demokracją i praworządności nie ma absolutnie nic wspólnego". - Łamanie prawa, łamanie konstytucji, to są represje, prowokacje, jak ostatnio pod Sejmem. To są działania kwalifikujące się do rozważenia w świetle różnych, często bardzo poważnych przepisów kodeksu karnego - mówił Kaczyński.
- Został bardzo ograniczony pluralizm medialny przez bezprawne, siłowe przejęcie telewizji publicznej. I to też jest bardzo poważny przyczynek do stwierdzenia, że to już wszystko razem nie ma nic wspólnego z demokracją, bo bez pluralizmu medialnego, bez równowagi medialnej demokracja nie może działać. Tej równowagi nie było w Polsce nawet za naszych rządów. My mamy może 30-40 proc. władzy, którą ma dzisiaj Platforma Obywatelska, nie licząc tych działań nielegalnych - mówił prezes PiS.
Szydło cytuje "klasyka"
- Warto przypomnieć, jaka była sytuacja w 2015 roku, kiedy Prawo i Sprawiedliwość utworzyło rząd, bo dzień 15 października zeszłego roku pokazał, że Trzecia Droga jest ślepą uliczką i warto, żeby ludzie wrócili na drogę, którą iść powinni - mówiła była premier Beata Szydło.
- W wielu miejscowościach na naszych spotkaniach ludzie mówili, że nie mają nadziei na to, by godnie, normalnie żyć w miejscach, gdzie są związani od wielu pokoleń. Nie było pracy, nie było możliwości dojazdu do większych miast, szpitale powiatowe bankrutowały - opisywała Szydło.
- Rządzący cały czas mówili "nie ma pieniędzy, nie będzie pieniędzy, nic się nie da zrobić". Myśmy wiedzieli, kiedy wygraliśmy wybory, że da się zrobić, damy radę i te pieniądze są, bo, zacytuję klasyka, "wystarczy nie kraść" - mówiła była premier.
Morawiecki: pała z wykrzyknikiem
Na konferencji PiS wystąpił także Mateusz Morawiecki. Zapowiedział, że będzie sprawdzał, jak rząd Donalda Tuska "zdał egzamin 100 dni". Wyliczał, że ze 100 konkretów zrealizowano 10-11. - I to chyba niezupełnie, ponieważ na przykład mieli zamrozić ceny gazu w 2024 roku na poziomie 2023 roku, zrobili to tylko do połowy roku - mówił Morawiecki.
- Albo obiecali, że doprowadzą do zmian programowych w edukacji, ale w tym samym punkcie jest również obietnica dodatkowej pomocy dla dzieci, dla młodzieży w szkołach, aby dzieci nie musiały mieć korepetycji. Gdzie są te dodatkowe zajęcia obiecane? Bo ja nie widzę nawet w ogóle programu czy jakiejś propozycji programowej, która by miała to wypełniać - wymieniał dalej były premier.
- 10 proc. zrealizowanych konkretów. To na maturze byłaby nie tylko pała, ale to byłaby pała z wykrzyknikiem - ocenił Morawiecki. - Obecna ekipa rządząca wykonała 10 proc. swojej pracy - dodał.
- Te mniej istotne punkty jakoś tam starali się dotknąć, ale te najważniejsze zostały praktycznie nietknięte - stwierdził Morawiecki. Wymienił w tym kontekście kwestię kwoty wolny od podatku.
Czytaj więcej: