Spragniona mężowskiej krwi
Pracownica Komendy Powiatowej Policji w
Braniewie (woj. warmińsko-mazurskie) wyniosła z komendy
zabezpieczoną do badań krew swojego męża, celnika.
Ampułka miała trafić do laboratorium i zostać zbadana na zawartość alkoholu. Jak poinformowała Bożena Przyborowska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, mąż kierowniczki wydziału prezydialnego w braniewskiej komendzie jadąc samochodem uderzył w drzewo. Wówczas pobrano od niego krew, by wyjaśnić, czy w chwili wypadku był pijany.
Ampułka z krwią trafiła do sejfu i jak zwykle raz w tygodniu, we wtorek, miała trafić do laboratorium. Kobieta mimo, iż tego dnia miała wolne przyszła do pracy, poleciła sekretarce wydanie ampułki i wyjechała z komendy. Po powiadomieniu przełożonych o zdarzeniu przez sekretarkę policja rozpoczęła pościg za kobietą. Gdy zorientowała się, że jedzie za nią policja sama wróciła do komendy. Odmówiła jednak złożenia wyjaśnień. Powiedziała tylko, że nie podmieniła ampułki.
Postawiono jej zarzut utrudniania śledztwa, za co grozi do 5 lat pozbawienia wolności - powiedziała Przyborowska. Wobec kobiety wszczęto także postępowanie dyscyplinarne. Zostanie zwolniona z pracy. Inspektorat policji prowadzi także postępowanie, które ma wyjaśnić, czy ktoś pomagał kobiecie.
32-letnia kobieta, która jest pracownikiem cywilnym pracuje w policji od 1997 r. (iza)