Spóźniona reakcja tupolewa na komendę "odchodzimy"
Reakcja samolotu Tu-154 po komendzie pilotów "odchodzimy" była spóźniona, jest to przedmiotem analiz - poinformował szef MSWiA Jerzy Miller. Hipoteza postawiona w tej sprawie nie musi być ostateczną - dodał.
19.01.2011 | aktual.: 20.01.2011 00:54
W wieczorem na pytania posłów dotyczące rządowej informacji ws. katastrofy smoleńskiej odpowiadali m.in. minister Miller i szef resortu obrony Bogdan Klich.
Odnosząc się do pytania, kto podjął decyzję o kontynuowaniu lądowania polskiego tupolewa po komendzie "odchodzimy", Miller powiedział: - Reakcja samolotu była spóźniona. Nie mogę państwu w dniu dzisiejszym wyjaśnić wszystkich okoliczności tego zdarzenia. Jest to przedmiotem dalszych analiz. Hipoteza jest postawiona, ale nie jest to hipoteza, która musi być ostateczną.
Posłowie pytali też, kto podjął decyzję o wylocie Tu-154 z Warszawy mimo złej pogody. - Problem polega na tym, że wiedza o złej pogodzie została przekazana z lotniska Smoleńsk do Moskwy, ale nie dotarła do Warszawy. W związku z tym prognoza pogody, która była znana załodze Tu-154, nie odpowiadała rzeczywistemu stanowi zachmurzenia - podał Miller.
Minister poinformował też, że nagranie z wieży kontroli lotów w Smoleńsku trwa cztery godziny. - Nie mogą państwo oczekiwać, że tego typu analizy trwają dni czy pojedyncze tygodnie. To niestety trwa miesiącami - powiedział szef MSWiA. Dla porównania przypomniał, że nagranie z kokpitu polskiego samolotu trwa 30 minut.