Spóźniona dyskusja?
Dyskusja i protesty Polonii amerykańskiej zaczęły się dopiero, kiedy sprawa zaczęła jej bezpośrednio dotyczyć - ustawę o obywatelstwie komentuje Marek Popowicz - Watra z Polskiego Radia Toronto:
10.11.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29
"Założenia ustawy o obywatelstwie i tzw. karcie Polaka znalem już parę lat temu. Zapoznał mnie z nimi śp. prof. Andrzej Zakrzewski. Już wtedy miałem dużo wątpliwości. Zgadzałem się oczywiście z tym punktem, który gwarantuje przywrócenie obywatelstwa tym wszystkim Polakom, których PRL pozbawił praw obywatelskich. Zgadzam się całkowicie aby przywracać obywatelstwo tym wszystkim, którzy czują się Polakami /prawo krwi/, chcą uczestniczyć w życiu kraju i go promować, bez względu na miejsce zamieszkania.
Są jednak przypadki obywateli innych krajów, pochodzenia polskiego, którzy gdyby nawet chcieli nie mogą posiadać drugiego obywatelstwa (wysocy urzędnicy państwowi, oficerowie, naukowcy z dziedzin technologii wojskowych, itd.). Jeżeli chcą wjechać do Polski to na jakich prawach? A przecież to szczególnie na nich powinno III RP najbardziej zależeć. Prof. A. Zakrzewski, wtedy przew. sejmowej Komisji ds. Polaków zamieszkałych poza granicami kraju, zgodził się wtedy ze mną, że wspomniane wcześniej osoby winny mieć przyznaną Kartę Polaka.
Rozmawiałem też na ten temat z min. R. Sikorskim i posłem R. Czarneckim. Szczególnie ten ostatni nic z tego nie rozumiał. Zresztą nie po raz pierwszy.
Uważam, że obywatelstwo polskie powinien mieć każdy kto chce je mieć i jest pochodzenia polskiego (prawo krwi czy urodzenia). W takim przypadku wjeżdża i wyjeżdża do kraju i z kraju na polskim paszporcie. Nie powinno się zmuszać go też do pozbywania się paszportu kraju zamieszkania.
Natomiast osoby które nigdy nie miały obywatelstwa polskiego, urodziły się poza granicami Polski czy osoby pozbawione obywatelstwa w czasach PRL jeżeli nie chcą posiadać obywatelstwa polskiego, albo nie mogą, nie powinny być zmuszane do przyjmowania polskich paszportów. Tak nakazuje uczciwość i szacunek dla ludzi, których korzenie są w kraju, ale którzy już czują się obywatelami innych krajów... czy świata. Wymuszanie czegokolwiek popsuje Polsce opinię.
Nie jestem przeciwnikiem obywatelstwa polskiego, wręcz odwrotnie. Na antenie swojego radia mówię o korzyściach z niego płynących, szczególnie dla ludzi młodych, kiedy Polska wejdzie do UE. Nie można jednak robić tego na siłę, jak to się ma do demokracji, głoszonej na lewo i prawo? Moja młodsza córka, urodzona w Kanadzie jest na etapie wielkiej miłości do kraju urodzenia i zamieszkania. Nie mogę jej zmuszać do przyjęcia polskiego obywatelstwa, pomimo, że czuje się korzeniami związana z Polska. Nie pojechała w tym roku odwiedzić swojej ciężko chorej babci.
Na kontynencie amerykańskim byłem pierwszą osobą, pierwszym dziennikarzem, który rozpoczął dyskusję na temat praw obywatelskich. Wykazywałem wady tego projektu i co się za nim kryje. Jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze. Jestem w stanie wykazać perfidię tej ustawy (mienie przesiedleńcze, itd.). Nie mówiąc o braku logiki w projekcie.
Aby przeprowadzać lobbing Polski w krajach osiedlenia musimy być równocześnie lojalnymi obywatelami tych państw, zajmować wysokie w nich stanowiska, co raczej nie jest możliwe w przypadku zrzeczenia się obywatelstwa kraju zamieszkania.
I kolejna sprawa: czy ci, którzy są obywatelami polskim, ale mieszkają poza granicami kraju, będą mieli identyczne prawa jak obywatele zamieszkali w kraju (prawa wyborcze, możliwość kandydowania do Parlamentu, ubezpieczenia, prawa do rent i emerytur, itd.)? Obawiam się, że nie.
Znam listy dyskusyjne i opinie Polaków z Kanady, USA czy Australii. Szkoda tylko, że dyskusji tej nie podjęto wtedy kiedy ją inicjowałem. Dopiero w tym roku, kiedy sprawa zaczęła dotykać bezpośrednio obywateli Stanów Zjednoczonych, którzy do tej pory nie musieli starać się o polskie wizy, ożywiła się dyskusja, zaczęto protestować.
Nie może tak dłużej być, aby 15 milionów Polaków rozsianych po świecie nie miało swojej reprezentacji we władzach i Parlamencie polskim. Osoby, które z urzędu zajmują się w kraju sprawami Polonii, są dobierane z klucza partyjnego (co za wstrętne określenie z czasów PRL), niekompetentne i reprezentujące wyłącznie stanowisko swoich mocodawców.
Na koniec chciałbym się odnieść do wypowiedzi Pana posła Potockiego, cytuję: Jest trochę podejrzane, kiedy obywatel polskiego państwa zwraca się do polskiego posła, żeby ten umożliwił mu przekroczenie polskiej granicy z obcym dokumentem. Podziwiając nietaktowność tego stwierdzenia proponuję, aby pan poseł zastanowił się nad jego logiką". (not. pat)
Marek Popowicz-Watra jest redaktorem naczelnym Polskiego Radia Toronto.