ŚwiatSpór o "Europejski dom" na szczycie

Spór o "Europejski dom" na szczycie

Większość niemieckich komentatorów zgodnie
uważa, że główną przyczyną fiaska ubiegłotygodniowego spotkania na
szczycie przywódców UE nie była różnica zdań w sprawie unijnego
budżetu, lecz zasadniczy spór o kierunek dalszego rozwoju Europy.

20.06.2005 | aktual.: 20.06.2005 11:16

"Tagesspiegel" ubolewa nad brakiem poczucia historycznej odpowiedzialności wśród europejskich polityków. "'Europejski dom' miał zapewnić wreszcie pokój i wolność, lecz dziś prawie nikt o tym już nie mówi" - zauważył komentator. Unijne instytucje wykorzystywane są obecnie jako "kasyno", tak "jakby pokój i wolność były oczywistością". W tym kontekście gazeta przytacza pytanie postawione podczas negocjacji w Brukseli przez premiera Polski Marka Belkę - "O co chodzi? Tylko o pieniądze?"

Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung", spór o unijny budżet tylko pozornie odgrywał główną rolę podczas negocjacji w miniony piątek w Brukseli. "W rzeczywistości atmosferę zatruła polityczna walka o kierunek rozwoju UE. Za targowaniem się o czeki i rabaty kryje się zasadnicze pytanie, czy Unia Europejska powinna bronić swojego miejsca w zglobalizowanym świecie jako dynamiczny rynek, czy też jako polityczna wspólnota wartości" - pisze komentatorka gazety, Cornelia Bolesch.

Prawdziwe podłoże konfliktu obnażyła postawa biednych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, które dla dobra UE zaproponowały rezygnację z części finansowej pomocy. "Nawet ten gest solidarności nie pomógł" - podkreśla "SZ".

Komentatorka uważa, że fiasko spotkania na szczycie ma też swoje dobre strony. Nie będzie można już dużej ukrywać prawdziwego stanu Unii Europejskiej. "Od dawna gromadzone konflikty eksplodowały" - czytamy. "SZ" wzywa obywateli krajów UE do włączenia się w spór o przyszłość Europy. W przeciwnym razie wiele osiągnięć europejskiej demokracji, które przez miliardy ludzi na świecie postrzegane są jako "prawdziwy raj", ulegną likwidacji - ostrzega komentatorka "Sueddeutsche Zeitung".

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" podziela pogląd, że spór w Brukseli nie był "tradycyjnym sporem o podział pieniędzy". Przywódcy krajów UE połączyli dyskusję o brytyjskim rabacie, dopłatach dla rolników i funduszach strukturalnych z zasadniczą debatą o Europie.

Komentator "FAZ" uważa, że oba modele UE - strefy wolnego handlu i unii politycznej - nie muszą się wykluczać. Jako zbyt "szablonową" krytykuje opinię, że Unia musi wybrać, czy chce być "zdolną do konkurencji strefą wolnego handlu", czy też zamierza realizować "ambitny projekt politycznej unii".

"Die Welt" jest zdania, że nie należy dalej pogłębiać procesu europejskiej integracji. "Wręcz przeciwnie. Europa składa się z funkcjonujących państw prawa, które zainteresowane są pokojem, handlem i wzrostem gospodarczym. Po co likwidować je na rzecz struktury, która stanowi sama dla siebie zbyt duże obciążenie?" - pyta komentator.

"Bardowie dalszego pogłębiania Unii mylą się. Celem Europy musi być strefa wolnego handlu suwerennych państw, a nie olbrzymi obszar, w którym obowiązują jednolite zasady" - uważa "Die Welt".

Odmienne stanowisko reprezentuje dziennik "Berliner Zeitung". Komentator gazety opowiedział się za utworzeniem "politycznej i solidarnej" Unii Europejskiej z udziałem tych krajów, które gotowe są do zaakceptowania ścisłej integracji. Taka Unia obejmowałaby tylko niektóre z 25 krajów.

Kto nie jest zainteresowany wspólną polityką zagraniczną i bezpieczeństwa, ten powinien pozostać na zewnątrz tej struktury - uważa "Berliner Zeitung". Duża strefa wolnego handlu z krajami sceptycznymi wobec bardziej zaawansowanej integracji istniałaby "na obrzeżu" Unii - czytamy.

Zdaniem komentatora, spotkanie na szczycie w Brukseli pokazało, że linia podziału nie przebiega pomiędzy 15 krajami dawnej Unii i nowymi krajami. O przynależności do unijnego "twardego jądra" powinni zdecydować obywatele w referendum - uważa "Berliner Zeitung".

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)