Spór komisji śledczej o odczytanie listu Oleksego
Czy odczytać list Józefa Oleksego do komisji śledczej w sprawie domniemanej wypowiedzi tego polityka, na którą powoływał się Adam Michnik - taką kwestią formalną zajęła się we wtorek komisja przed przesłuchaniem prezes "Agory" Wandy Rapaczyńskiej.
Ostatecznie szef komisji Tomasz Nałęcz (UP) postanowił, że sprawą listów kierowanych do komisji zajmie się jej prezydium, które ma opracować jednolite zasady postępowania w takich sprawach.
Na początku posiedzenia Nałęcz poinformował, że do komisji wpłynął list Oleksego, który - jak się wyraził Nałęcz - "był wymieniany w czasie przesłuchań pana Adama Michnika". Szef komisji zaproponował publiczne odczytanie tego listu.
Propozycję zakwestionował Jan Rokita (PO), przypominając, że decyzje komisji tworzą "ustrojowe precedensy", pytał, czy wobec tego w trakcie prac komisji będą odczytywane wszystkie listy, jakie skierują do niej posłowie i senatorowie oraz każdy inny obywatel. "Pan Oleksy twierdzi w liście, że został oskarżony o coś czego nigdy nie uczynił" - tak Nałęcz wyjaśnił sens tego listu, zastrzegając że odczytanie listu to tylko jego propozycja.
"Mój wniosek jest przeciwny - powiedział wiceszef komisji Bohdan Kopczyński (niezrzeszony). ”Jeżeli zaistniał spór między panem redaktorem Michnikiem a panem posłem Oleksym (...) to rozwiązać go należy na drodze sądowej" - mówił.
Według Ryszarda Kalisza (SLD), "jeżeli w trakcie przesłuchania pada nazwisko jakiejś osoby, jeśli ta osoba zwróci się do nas na piśmie, to możemy taki list odczytać". Zbigniew Ziobro (PiS) uważa natomiast, że takie sytuacje "zdezorganizowałyby prace komisji, a tworzenie takiego precedensu nie byłoby celowe". (mk)