PolskaSpółdzielnia mieszkaniowa jak grupa przestępcza

Spółdzielnia mieszkaniowa jak grupa przestępcza

Sąd Rejonowy w Ostródzie, zajmujący się sprawą nieprawidłowości w spółdzielni mieszkaniowej Pojezierze w Olsztynie, przesłuchał w
charakterze świadka Lidię Staroń (PO). Posłanka powiedziała, że funkcjonowanie spółdzielni przypominało "zorganizowaną grupę przestępczą".

Lidia Staroń ujawniała i nagłaśniała w mediach - jej zdaniem - nieprawidłowe działania zarządu tej spółdzielni.

Z mojego doświadczenia wynika, że w okresie, kiedy spółdzielnią Pojezierze kierowali ludzie siedzący teraz na ławie oskarżonych, funkcjonowanie tej spółdzielni nosiło znamiona zorganizowanej grupy przestępczej. (...) Działo się w niej wszystko to, czego chciał prezes Zenon P. i główna księgowa Władysława W. W moim przekonaniu ich działanie było dotknięte patologią - zeznała Staroń.

Staroń przypomniała, że przez kilka lat razem z grupą spółdzielców Pojezierza tropiła nieprawidłowości w działaniach władz spółdzielni, które polegały m.in. na fałszowaniu spółdzielczych wyborów, i ujawniała je w ogólnopolskich mediach. Z czasem afera w Pojezierzu zyskała w mediach miano "największej afery spółdzielczej w kraju", a Staroń z grupą spółdzielców założyła Stowarzyszenie Obrony Spółdzielców. Poseł twierdziła wówczas (lata 2002-2005) m.in., że prezes Zenon P. brał łapówki od firm startujących w spółdzielczych przetargach.

Przed sądem Staroń potwierdziła twierdzenia o korupcji, ale nie potrafiła podać ani nazw firm, które miały dawać Zenonowi P. łapówki, ani nie wskazała sadowi personaliów wręczających je osób.

Opisując mechanizm fałszowania spółdzielczych wyborów (2002 i 2003 rok) poseł Staroń mówiła: przed wyborami były w spółdzielni dwie listy z nazwiskami. Pierwsza nazywała się "swojacy" i byli na nią wpisani ludzie, którzy bez oporów głosowali pod dyktando zarządu. Druga lista nazywała się "lewa" i były na niej nazwiska tych osób, które na pewno nie przyjdą na spółdzielcze zebrania, bo np. wyjechały, czy były chore. Za takie osoby podawali się na zebraniach ludzie nieuprawnieni. Dzięki tym listom zarząd wiedział, na ile głosów podczas zebrań może liczyć - mówiła Staroń.

Staroń twierdziła także, że przez lata bezskutecznie zawiadamiała o nieprawidłowościach w Pojezierzu organy ścigania. One jednak nie reagowały, ponieważ sieć powiązań prezesa P. z prokuratorami, sędziami i przedstawicielami innych instytucji w mieście była ogromna - zeznała Staroń, która w ciągu kilku lat złożyła do prokuratury kilka zawiadomień o popełnieniu przestępstwa w Pojezierzu, a w toku śledztwa była przesłuchiwana dziewięć razy.

Ze względu na to, że Staroń bardzo długo odpowiadała na pytania sądu i oskarżyciela posiłkowego, obrońcy będą zadawali swoje pytania posłance na kolejnej rozprawie w lipcu.

W sprawie nieprawidłowości w SM Pojezierze w Olsztynie oskarżonych jest 28 osób (dwie od skierowania do sądu aktu oskarżenia zmarły), w tym były prezes Zenon P., jego zastępca Tadeusz W. i była główna księgowa Władysława W.

Główny oskarżony, prezes Zenon P. ma 20 zarzutów: m. in. fałszowania spółdzielczych wyborów oraz dokumentów spółdzielczych, a także takich, które kierowano do prokuratury i sądu, nakłanianie podległych mu pracowników do składania fałszywych zeznań, a także narażenie spółdzielni na stratę w wielkich rozmiarach (1, 8 mln zł) poprzez wybór nieodpowiedniej oferty przetargowej na zakup podzielników ciepła oraz obniżenie kosztów budowy poprzez wyksięgowanie niektórych kosztów inwestycji w bloku, w którym mieszkania dostali później lokalni notable, w tym pracownicy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Z tego powodu z prowadzenia sprawy wyłączył się olsztyński sąd rejonowy.

Proces byłych szefów SM Pojezierze toczy się w sądzie w Ostródzie od lutego 2007 r. Dotychczas sąd przesłuchał kilkuset świadków. Przed zakończeniem procesu sąd przesłucha jeszcze biegłych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)