Spleśniałe uszka i nieświeże flaczki
Prawie połowa wyrobów garmażeryjnych sprzedawanych w Polsce nie spełnia wymaganych norm - alarmuje Główna Inspekcja Handlowa. To wynik kontroli przeprowadzonej w ponad dwustu sklepach w kraju - podaje "Rzeczpospolita".
Najgorzej wypadły produkty z dodatkiem surowców mięsnych.
Producenci oszczędzali, zaniżając masę głównego składnika - mówi Bogdan Pietrzak, rzecznik Głównej Inspekcji Handlowej.Drugą wadą było zaniżanie ilości farszu.
Mniejsza zawartość ryb była np. w galarecie z makreli i śledzia firmy Gaster, a za mało mięsa w galarecie wieprzowej Zakładów Mięsnych Viola.
Najbardziej zauważalne dla konsumentów są jednak wady jakościowe.
Na przykład uszka z mięsem, na których jest widoczna pleśń, obecność fragmentów kości w galaretce wieprzowej, flaczki wykonane ze źle oczyszczonych flaków czy też krokiety z pieczarkami, które smakują nie grzybami, lecz soją, niewymienioną w wykazie składników. I tak np. firma Unidan wyprodukowała galaretkę z nóżek z fragmentami skór pokrytych szczeciną, Wakpol - śmierdzące flaki wołowe w rosole, a Zakład Przetwórstwa Mięsnego Jan Bielesz - spleśniałe uszka z grzybami i mięsem.