"Specsłużby nie miały związku z podłożeniem atrap bomb"
Członek Komisji ds. Służb Specjalnych Jędrzej Jędrych z PiS powiedział, że prokuratorzy poinformowali komisję, iż wykluczyli związek służb specjalnych z podłożeniem atrap bomb w Warszawie.
Sprawą fałszywego alarmu bombowego, który w październiku 2005 r., tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, sparaliżował stolicę, komisja zajmie się ponownie na następnym posiedzeniu.
09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 15:40
Komisja zapoznała się z informacjami, które przedstawiła nam prokuratura. W dyskusji przejawiały się wątki dotyczące możliwych politycznych motywacji tych zdarzeń. Postanowiliśmy zaprosić na posiedzenie komisji prokuratora prowadzącego tę sprawę w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie - powiedział dziennikarzom przewodniczący komisji Roman Giertych (LPR).
Marek Biernacki (PO), który wnioskował o to, by komisja zajęła się sprawą, powiedział, że będzie w pełni usatysfakcjonowany, "jeśli śledztwo zostanie zakończone sukcesem", poprzez wykrycie sprawcy alarmu. Sprawa jest niejasna, wyjątkowo niejasna. Wynikła w przeddzień rozstrzygnięcia drugiej tury kampanii prezydenckiej - powiedział.
20 października (tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich) w różnych punktach Warszawy nieznani sprawcy podłożyli 13 numerowanych paczek zawierających starannie wykonane atrapy ładunków wybuchowych. Wcześniej kilka redakcji otrzymało e-maile z informacją o bombach podłożonych w kilku miejscach stolicy.
Policja ustaliła, że wysłał je młody mężczyzna z kawiarni internetowej w jednym z centrów handlowych. Na podstawie zapisu z kamer i zeznań świadków ustalono rysopis mężczyzny. Sprawców alarmu nie udało się jednak dotąd zatrzymać, choć ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński wyznaczył nagrodę - 100 tys. zł za ich wskazanie