Tylko za jeden rok 22 mln na konto. Szczegóły testamentu królowej
Król Karol dziedziczy fortunę. Zacznijmy od tego, że ma prawo do 22 milionów funtów rocznego dochodu osobistego. Poza tym jego matka Elżbieta II pozostawiła mu osobistą fortunę w wysokości - jak się szacuje - 350 mln funtów.
19.09.2022 | aktual.: 19.09.2022 10:00
"Nie wiemy, skąd wziąć na ogrzanie naszych domów, a płacimy 100 milionów funtów za pańską paradę. Co pan na to?" – krzyknął do nowego króla jeden z przechodniów, gdy ten odwiedzał w piątek walijskie miasto Cardiff. Karol III nie odpowiedział, ale natychmiast odwrócił się do innych poddanych, którzy przyjaźnie wyciągali do niego ręce. Windsorowie nie rozmawiają publicznie o pieniądzach. Istnieją tylko szacunki i pośrednie obliczenia dotyczące ich majątku i dochodów.
Pewne jest to, że Karol odziedziczył fortunę. Jego matka Elżbieta II pozostawiła mu podobno osobistą fortunę w wysokości 350 mln funtów – szacuje telewizja Sky. Amerykański magazyn biznesowy "Forbes" mówi raczej o około 450 milionach. To między innymi zamki Sandringham i Balmoral, stadnina koni, kolekcja biżuterii, klejnoty, dzieła sztuki.
Nieruchomości i majątki dynastii
Fortuna, którą rodzina królewska zgromadziła w ciągu około tysiąca lat, szacowana jest nawet na 28 miliardów funtów, w tym Pałac Buckingham, Pałac Kensington i rozległe posiadłości w najlepszych lokalizacjach w Londynie. W skład aktywów wchodzą również centra handlowe czy 12-milowa strefa wokół brytyjskiego wybrzeża, którą rodzina królewska może wydzierżawić.
Sam suweren nie może wydać tych pieniędzy. Największa część majątku jest zainwestowana w fundację Crown Estate i jest kontrolowana przez agencje rządowe i radę nadzorczą.
75 procent zysków z fundacji trafia do państwa. Pozostałe 25 procent otrzymuje król jako Souvereign Grant, czyli rodzaj alimentów. W ubiegłym roku było to około 80 mln funtów. Z tych pieniędzy wypłacane są pensje dla 400 pracowników królewskiego gospodarstwa domowego, utrzymywane są zamki, finansowane koszty podróży, elektryczności, wody i telekomunikacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzina zarabia
Dochody "firmy" (nazwę tę nadał rodzinie mąż królowej, książę Filip) pochodzą z różnych źródeł. Oprócz Souvereign Grant Windsorowie otrzymują "apanaż" dla krewnych króla. Wielu członków rodziny królewskiej bierze udział w wystąpieniach publicznych, przecina czerwone wstęgi, odsłania tablice pamiątkowe, podejmuje się sponsoringu i odwiedza szpitale, straże pożarne czy dawne kolonie.
Zobowiązują się do publicznego celebrowania swojego życia rodzinnego. Za to otrzymują odpowiednie wynagrodzenie. Król Karol III zapowiedział, że zmniejszy liczbę aktywnych członków rodziny królewskiej i tym samym być może nieco ograniczy wydatki.
Król ma również prawo do 22 milionów funtów rocznego dochodu osobistego, który jest generowany przez fundację księstwa Lancaster poprzez dzierżawę pól i lasów. Królowa Elżbieta II podzieliła te pieniądze między krewnych. Czy Karol utrzyma ten stan rzeczy, dopiero się okaże. Następca tronu książę William będzie miał w przyszłości osobisty dochód rzędu 24 milionów funtów. To z kolei będzie generowane przez lukratywną fundację Księstwa Kornwalii.
Podatki dobrowolnie
Ani król, ani jego syn William nie muszą płacić podatku od swoich osobistych dochodów. Mogą płacić podatek dochodowy, ale nie muszą. Karol nie musi też płacić podatków od spadku, które są zwyczajowo stosowane w Wielkiej Brytanii. Królowa podobno sporządziła testament.
To, co w nim zapisała, poznamy dopiero za 90 lat. Ostatnia wola i testament monarchini pozostaną do tego czasu tajne. Według magazynu "Forbes" miliony, które do tej pory przejął Karol, nie zostały wydane bezsensownie, lecz na cele charytatywne oraz na pensje dla 132 osobistych służących i pracowników.
Specjaliści od marketingu w Wielkiej Brytanii szacują, że "firma" ze swoją królewską marką generuje niemałe dochody dla brytyjskiej gospodarki. Przemysł turystyczny i media czerpią zyski z życia rodzinnego Windsorów, z ich przyjęć urodzinowych, wesel, dramatów, skandali, rocznic i pogrzebów.
Wielka Brytania dostaje również darmowy czas reklamowy przed miliardową publicznością na całym świecie. Brytyjskie firmy świadczące usługi rodzinie królewskiej korzystają z tytułu "Royal Warrant".
Można to zestawić z usługami rządowymi w zakresie bezpieczeństwa, zarządzania ruchem i logistyką podczas królewskich wystąpień. Na przykład trudno wyliczyć niekończące się godziny pracy wojska, straży pałacowej, policji i innych służb podczas dziesięciodniowego okresu żałoby. Nikt nie wystawi Windsorom za to rachunku.
Królewscy menedżerowie
Elżbieta II była, we wspomnieniu swojego prywatnego sekretarza lorda Robina Janvrina (1999-2007), powściągliwą menedżerką rodzinnej firmy. Nie wprowadzała radykalnych zmian i szukała porad. "Jej podejście bazowało na zdrowym rozsądku" – napisał Janvrin w swoich wspomnieniach. Tylko raz, w 1986 roku, królowa zgodziła się na gruntowną reformę finansową w firmie, mającą na celu obniżenie kosztów. "Dlaczego mam tak wielu służących?" – pytała.
Firma konsultingowa zajmująca się zarządzaniem wprowadziła w życie 1200-stronicowy raport dotyczący reformy finansowej. Książę Karol uchodził wśród doradców finansowych za szefa, który lubił podejmować samotne, czasem przesadne decyzje. Teraz na tronie musi się to zmienić. "Wiem, że jako suweren nie mogę już robić wszystkiego" – miał powiedzieć Karol przed laty.
Są bogatsi arystokraci
Jak podaje serwis internetowy Royal24, król Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej wypada w międzynarodowym porównaniu przeciętnie. Jeśli wziąć pod uwagę tylko prywatny majątek, to na czele listy europejskich arystokratów znajduje się wielki książę Luksemburga Henri z 3,3 mld euro. Następnie książę małego państwa Liechtenstein Hans-Adam (2,8 mld euro). Trzecie miejsce zajmuje książę Monako Albert II (800 mln). Dopiero na czwartym miejscu jest Karol III.
"Najbiedniejszego" króla ma Belgia. Phillipe ma podobno tylko około 11 milionów euro. Dokładne liczby są jednak trzymane w tajemnicy, jak to zwykle bywa w przypadku królewskich rodów.
W skali światowej Europejczycy są jednak biednymi myszami kościelnymi. Król Tajlandii, sułtan Brunei czy król Arabii Saudyjskiej – wszyscy plasują się w przedziale kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu miliardów.
Autor: Bernd Riegert
Zobacz też: