Solidarość z Ukrainą
Akcję zbierania podpisów pod "Listem
Przyjaźni", będącym wyrazem solidarności z Ukrainą i kandydatem
opozycji na prezydenta Wiktorem Juszczenką, rozpoczęli w
Warszawie członkowie Unii Wolności i Młodego Centrum.
30.10.2004 | aktual.: 30.10.2004 16:26
W niedzielę Ukraińcy mają wybrać następcę, rządzącego krajem od 1994 roku, prezydenta Leonida Kuczmy. Główni kandydaci to prozachodni polityk opozycyjny Wiktor Juszczenko i prorosyjski premier Wiktor Janukowycz.
Podpisy pod "Listem Przyjaźni" będą zbierane do 21 listopada - terminu drugiej tury wyborów prezydenckich na Ukrainie, we wszystkich ważniejszych miastach Polski. Organizatorzy akcji liczą na to, że uda im się zebrać tysiące podpisów. Ciężko teraz powiedzieć ile, gdyż jest to bardzo spontanicznie zorganizowana akcja, która ma trwać dosyć długo - powiedział Robert Pańkowski ze Stowarzyszenia Młode Centrum.
W Warszawie na placu przed stacją metra Centrum zgromadzili się działacze UW i Młodego Centrum oraz osoby popierające akcję. Elementem rozpoznawczym były pomarańczowe elementy ubrania (kolor demokratycznej opozycji ukraińskiej).
Celem naszej akcji jest pokazanie, że solidaryzujemy się z Ukraińcami, że wspieramy Juszczenkę i przejawy demokratyczne. Chcemy, by Ukraina była demokratyczna, żeby była w Unii Europejskiej, żeby była dla nas partnerem w tworzeniu demokracji w innych częściach świata. Dlatego wybór Juszczenki i kierunek w jakim będzie prowadził politykę jest dla nas bardzo ważny - podkreślił Pańkowski.
Dla Róży Thun z Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana symboliczne znaki solidarności są niezwykle istotne. Już w latach siedemdziesiątych, byłam bardzo zaangażowana w działalność opozycji demokratycznej. Te wspomnienia znaków solidarności z krajów demokratycznych, znaków, że ktoś myśli, pamięta i uważa, że to co robimy jest słuszne było niezwykle ważne. Wydaje mi się, że tylko w ten sposób możemy spłacać długi - zaznaczyła. Dlatego wiem, jakie to jest dla Ukraińców ważne, żeby wiedzieli, że nie są sami, że ich wspieramy - dodała.
Według Thun, cała Europa powinna w trakcie trwania wyborów na Ukrainie dać wyraz swojej solidarności z demokratyczną opozycją. Więcej nie możemy zrobić, ale to jest ważne - dodała.
Do akcji włączyła się także mieszkająca w Polsce od siedmiu lat Ukrainka, studentka Wyższej Szkoły Hotelarstwa i Gastronomii, która sama o sobie mówi, że jest obywatelką świata. Zdaję sobie sprawę, że każdy powinien decydować o tym co dzieje się w jego kraju. Uważam, że jestem jego małą cząstką i muszę zrobić coś dobrego - powiedziała.
Na Ukrainie zostali jej rodzice, ona sama też nie wyklucza powrotu. Chce żyć w demokratycznym kraju, ale - jak mówi - nie takim, w którym ludzie pomimo demokracji nie mają pracy, nie wszyscy mogą studiować, a korupcja szerzy się na każdym kroku.
Takie akcje jak ta w Polsce to wielkie wsparcie dla całej ukraińskiej opozycji - dodała.
Osoby które składały swoje podpisy pod "Listem Przyjaźni" podkreślały solidarność z Ukrainą. "Złożyłem mój podpis bo denerwuje mnie, kiedy nie ma demokracji. Ukraina to nasz sąsiad, a im więcej niedemokratycznych państw wokół nas tym dla nas gorzej" - powiedział pytany przez PAP starszy mężczyzna.