"Solidarność" walczy o zasiłki przedemerytalne
"Solidarność" zebrała około 650 tys. podpisów pod inicjatywą ustawodawczą w sprawie przywrócenia zasiłków przedemerytalnych do stanu sprzed 2002 r. We wtorek przedstawiciele związku przekazali podpisy wicemarszałkowi Sejmu Januszowi Wojciechowskiemu.
"Solidarność" domaga się, aby zasiłki przedemerytalne przysługiwały tym osobom, które tracą pracę, wypracowały odpowiednią ilość lat potrzebną do emerytury (30 lat kobiety i 35 lat mężczyźni), a jednocześnie nie osiągnęły wieku emerytalnego. Zasiłki dotyczyłyby wyłącznie zwolnionych z winy zakładu. Związek chce też przywrócenia wysokości świadczeń przedemerytalnych obowiązujących przed 1 stycznia 2002 r. (z 80 do 90% kwoty hipotetycznej należnej emerytury wyliczonej przez ZUS) oraz usunięcie zapisu ograniczającego maksymalną wysokość świadczenia przedemerytalnego do 200% zasiłku dla bezrobotnych.
Poparcia dla swojej inicjatywy "Solidarność" szukała na ulicach miast, podpisy były zbierane też wśród członków "S" i w zakładach pracy. Związek rozesłał listy do biur poselskich i senatorskich z informacją o inicjatywie i z prośbą o jej poparcie. "Liczymy na to, że ten projekt zostanie potraktowany bardzo poważnie, tak jak wymaga tego problem, który ta ustawa próbuje rozwiązać. Chodzi o ludzi, którzy mają wypracowany staż uprawniający do uzyskania emerytury" - wyjaśniał we wtorek na konferencji prasowej wiceprzewodniczący "S" Jerzy Langer. "Te osoby muszą być chronione przez państwo" - dodał.
Szef "S" Janusz Śniadek, pytany jak związek zamierza zdobywać poparcie dla inicjatywy wśród parlamentarzystów, odparł: "Tym razem jasno dajemy do zrozumienia, że w przeciwieństwie do dziesiątek czy setek innych głosowań w tej sprawie posłowie nie mogą liczyć na anonimowość". Dodał, że związek będzie pilnie śledził kluczowe głosowania dotyczące ustawy i spowoduje, że w okręgach wyborczych, w zakładach pracy, na każdym słupie będą wisiały nazwiska posłów, którzy odnieśli się ustawy negatywnie.
Langer wyraził przekonanie, że "czas wyjątkowo sprzyja inicjatywie, gdyż większość posłów już myśli o reelekcji, w związku z tym będą mieli bardziej społeczne spojrzenie na problemy akurat tych ludzi".
Przewodniczący "S" podkreślił, że koszty dla budżetu wynikające z przywrócenia świadczeń to nie jest "jakieś księżycowe przedsięwzięcie grożące zawaleniem budżetu czy w jakiś inny sposób nierealne". Według Śniadka, oszczędności w 2002 r. wynikające z wycofania tych świadczeń wyniosły 250 mln zł.
Wicemarszałek Sejmu Janusz Wojciechowski, przyjmując od delegacji "Solidarności" jedną z 20 skrzynek z podpisami, powiedział, że nie może składać obietnic za cały Sejm, ale osobiście "ma przekonanie co do słuszności tej inicjatywy". Polityk PSL wyraził nadzieję, że ustawa znajdzie swój finał jeszcze w tej kadencji Sejmu.
Do przedstawienia obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej w Sejmie potrzeba 100 tys. podpisów.