Solidarni z organizatorami Parady Równości w Rosji
Kilkanaście osób protestowało
przed bramą Ambasady Rosji w Warszawie w geście solidarności z
organizatorami, zabronionej przez mera Jurija Łużkowa,
moskiewskiej parady gejów i lesbijek.
02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 20:02
Mer wielokrotnie argumentował, że "homoseksualizm jest nienaturalnym stanem", dlatego taka demonstracja "wywołałaby oburzenie w społeczeństwie, a przede wszystkim wśród przywódców religijnych".
"Moskwa - Warszawa, wspólna sprawa!" - skandowali aktywiści z Fundacji Równości i Porozumienia Lesbijek (LBT). Chcemy wyrazić naszą solidarność z organizatorami parady gejowsko-lesbijskiej w Rosji i jedność z europejskim ruchem gejowskim - powiedział Łukasz Pałucki z Fundacji Równości.
Warszawa była jedną z pięciu europejskich stolic, w których odbył się w czwartek protest. Pozostałe miasta to Wiedeń, Londyn, Sztokholm i Paryż. Demonstracje koordynowała organizacja Idaho, czyli International Days Against Homophobia (Międzynarodowe Dni Przeciwko Homofobii).
Warszawa jest jedyną stolicą nowych krajów UE, w której organizowany jest protest. W tych krajach poziom tolerancji jest niższy niż w państwach starej Unii- ocenił Pałucki. Dodał, że zdziwienie w Europie Zachodniej budzi to, że "mimo własnych kłopotów pomagamy Rosji". Zapowiedział, że on i prezes Fundacji Równości Jakub Bączkowski chcą pojechać w maju do Moskwy i wesprzeć tamtejszy ruch gejowski w organizacji demonstracji. Według jego informacji, podobne plany ma część brytyjskich parlamentarzystów.
Przyznał, że do zorganizowania parady w Moskwie, Rosjan "natchnęły" polskie doświadczenia. Spotkałem Mikołaja Aleksjejewa (jednego z organizatorów moskiewskiej parady równości) podczas konferencji w Kijowie. Był bardzo zapatrzony na to, co działo się w Warszawie w zeszłym roku (mimo zakazu władz miasta odbyła się Parada Równości) i stwierdził, że skoro udało się w Polsce, to w Rosji też musi się udać - relacjonował Pałucki.
Protestujący przekazali list do pełniącego funkcję ambasadora charge d'affaires, Władimira Sedycha, w którym napisali m.in., że "granice tolerancji nie kończą się na granicach Unii Europejskiej".
Decyzję mera Łużkowa potępili też członkowie grupy na rzecz ochrony praw gejów i lesbijek Parlamentu Europejskiego (w skład której wchodzą przedstawiciele różnych frakcji). "Względy religijne nie mogą być używane do prześladowania gejów i lesbijek" - napisali w oświadczeniu europosłowie. Ich zdaniem, członkostwo w Radzie Europy i współpraca z UE zobowiązuje Rosję do przestrzegania praw mniejszości, także seksualnych.