Sobotka, Jagiełło i Długosz - grozi im pięć lat więzienia
Posłowie Andrzej Jagiełło, Henryk Długosz i
Zbigniew Sobotka zostali oskarżeni w sprawie przecieku w tzw.
aferze starachowickiej. Prokuratura wyłączyła do odrębnego
postępowania sprawę składania przez byłego szefa policji
Antoniego Kowalczyka niezgodnych z prawdą zeznań - poinformował
zastępca prokuratora okręgowego w Kielcach Janusz Bors. Oskarżonym grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności.
09.02.2004 | aktual.: 09.02.2004 20:52
Oskarżenie
Andrzeja Jagiełłę (dawniej SLD, obecnie Partia Ludowo- Demokratyczna) i Henryka Długosza (dawniej SLD) oskarżono o utrudnianie postępowania karnego. Byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotkę (SLD) oskarżono o ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej i "godzenie się na utrudnianie postępowania przygotowawczego oraz na narażenie działających pod przykryciem policjantów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowia w trakcie realizowanego zakupu kontrolowanego broni palnej, amunicji i narkotyków" - jak oznajmił Bors.
Uzasadnienie aktu oskarżenia jest poufne, gdyż 11 z 27 tomów akt sprawy posiada klauzulę poufne lub ściśle tajne. Z tego powodu sąd będzie musiał przeprowadzić proces z wyłączeniem jawności - dodał prokurator.
Wyłączenie byłego komendanta
Ze śledztwa wyłączono materiały dotyczące składania niezgodnych z prawdą zeznań i zatajania prawdy przez przesłuchiwanego w charakterze świadka Antoniego Kowalczyka. Sprawa tych zeznań zostanie rozpatrzona w odrębnym postępowaniu przygotowawczym - poinformował prokurator.
Pytany, czy i kiedy byłemu komendantowi głównemu policji zostaną postawione zarzuty, Bors odparł, że na razie nie może takiej odpowiedzi udzielić. "Wymaga to zanalizowania wyłączonych materiałów. Pan Antoni Kowalczyk będzie również składał zeznania przed sądem. Prawno-karna ocena powinna objąć wszystkie zeznania" - odpowiedział Bors.
W październiku media informowały, że Kowalczyk zmienił zeznania złożone w śledztwie w sprawie przecieku. W czasie pierwszych zeznań twierdził, że nie przekazywał ówczesnemu wiceministrowi SWiA Sobotce informacji o akcji CBŚ w Starachowicach, a potem zeznał, że informował go o działaniach policji. Minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk potwierdził, że Kowalczyk zeznał, iż przekazał Sobotce "pewne informacje" dotyczące tzw. sprawy starachowickiej. Ujawnił też, że początkowo Kowalczyk zaprzeczał, by przekazywał Sobotce informację o planowanej akcji. 29 października Kowalczyk zrezygnował z funkcji komendanta głównego policji.
Śledztwo
W trakcie toczącego się od kwietnia 2003 roku śledztwa w sprawie przecieku przesłuchano 150 świadków. Część z tych osób była przesłuchiwana wielokrotnie. Przesłuchano m.in. ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Krzysztofa Janika, ówczesnego komendanta głównego policji Antoniego Kowalczyka, ówczesnego zastępcę komendanta głównego Adama Rapackiego, ówczesnego dyrektora CBŚ Kazimierza Szwajcowskiego oraz parlamentarzystów SLD: senatorów Jerzego Suchańskiego i Alicję Stradomską, posłankę Małgorzatę Winiarczyk-Kossakowską, posłów Jerzego Jaskiernię, Jerzego Dziewulskiego, Bogdana Bujaka, a także Józefa Szczepańczyka z PSL i Zbigniewa Nowaka (niezrzeszony). Przesłuchano również kilku dziennikarzy.
Sądem właściwym do rozpatrzenia sprawy przecieku jest Sąd Rejonowy w Starachowicach. Ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości czy zawiłość sprawy istnieje prawna możliwość przeniesienia sprawy do innego sądu - dodał prokurator.
Co się działo w Starachowicach?
Według opublikowanego przez "Gazetę Wyborczą" uzasadnienia prokuratury, dołączonego do przekazanego Sejmowi wniosku o uchylenie Sobotce immunitetu, 25 marca 2003 roku w Warszawie Sobotka jako sekretarz stanu w MSWiA ujawnił wiadomości o planowanych na następny dzień tajnych działaniach policji dotyczących samorządowców ze Starachowic nieuprawnionemu do ich uzyskania posłowi SLD Henrykowi Długoszowi. Ten z kolei przekazał je dalej również nieuprawnionemu posłowi SLD Andrzejowi Jagielle, a ten uprzedził o działaniach policji objętych nimi samorządowców.
26 marca 2003 roku policjanci z CBŚ zatrzymali w Starachowicach podejrzanych o członkostwo w gangu, zajmującym się handlem kradzionymi samochodami, narkotykami i bronią. Zatrzymano i aresztowano kilkanaście osób, w tym dwóch starachowickich samorządowców: starostę Mieczysława S. i wiceprzewodniczącego rady powiatu Marka B. (obaj należeli do SLD).
Prokuratura oskarżyła byłego starostę o usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego wiceprzewodniczącego rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. Obaj mieli działać "wspólnie i w porozumieniu" z domniemanym szefem miejscowego gangu Leszkiem S. 17 listopada Sąd Rejonowy w Starachowicach po utajnionym procesie skazał byłego starostę Mieczysława S. na rok więzienia, a byłego zastępcę przewodniczącego rady powiatu Marka B. na karę łączną 14 miesięcy więzienia.