Śniadek: rząd uchyla się od konstytucyjnego obowiązku
Rząd uchyla się od konstytucyjnego obowiązku zagwarantowania wszystkim obywatelom równości dostępu do świadczeń - tak rządowy plan przekształcenia szpitali w spółki komentował w "Sygnałach Dnia" Janusz Śniadek, przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność".
Sygnały Dnia: Panie przewodniczący, pan wspomniał o ustawach. Ustawa zdrowotna jest na pierwszym planie, sejm już ją przyjął, teraz jest w senacie, potem jeszcze wróci do sejmu, weto prezydenta wydaje się pewne. Zresztą apelują o to i OPZZ, i Solidarność. Premier tymczasem zapowiada, że nawet jeżeli ta ustawa upadnie ostatecznie, to przekształcenia, komercjalizację szpitali da się przeprowadzić bez ustawy za pomocą no właśnie działań administracyjnych niższego rzędu, że tak to ujmę.
Janusz Śniadek: No więc to też wykazuje pewną pozorność czy fikcyjność konieczności czy potrzeby wprowadzania tych regulacji w drodze ustawowej. Sądzę, że tam kluczem do tego jest to obligo dla komercjalizacji i prywatyzacji w konsekwencji, bo o tego rodzaju ryzyko chodzi, a więc jednak okazuje się, że nie potrzeba do tego regulacji ustawowych, że tak naprawdę chce się przekazywać samorządom to, co już do nich należy, to jest jakby obnażeniem rzeczywistej sytuacji prawnej, i wtedy okaże się, że te ustawy tak naprawdę potrzebne są tylko po to, żeby wprowadzić do obligo. Tymczasem będzie można stosując inne instrumenty wymuszać tę prywatyzację. Ja podkreślam jeszcze raz – jeśli ktoś twierdzi, że samorządy będą lepiej czy dobrze zarządzać tymi podmiotami, to w dużej części mają rację, tylko że nieszczęście polega na tym, że Konstytucja (nieszczęście albo szczęście) gwarantuje wszystkim obywatelom równy dostęp do świadczeń. A więc po to, żeby forsować taką metodę czy takie rozwiązanie, rząd powinien
równocześnie zapisać, że gwarantuje, że wszystkie samorządy w Polsce są równie kompetentne i dysponują równymi środkami. Bez tego zagwarantowania rząd uchyla się od konstytucyjnego obowiązku zagwarantowania wszystkim obywatelom równości dostępu do świadczeń, bo to są...
Chociaż właściwie w debacie publicznej dominuje w odniesieniu do przejęcie tych spółek przez samorządy czy inaczej: do dania im swobody dysponowania dominuje obawa przed tym, że nierówno one będą zarządzały, tylko obawa przed tym, że one to po prostu rozprzedadzą. Czy pan podziela ten zarzut?
- No więc niepokoje są różne. Jeśli chce się mówić, że zasady rynkowe są receptą na wszystko, to trzeba odpowiedzieć sobie również na pytanie: czy są takie systemy, gdzie to nie obowiązuje? Ja twierdzę, że nie ma mowy o komercjalizacji, o urynkawianiu wojska, nie ma mowy o urynkawianiu policji, nie ma mowy o urynkawianiu służby zdrowia. Zdrowie nie może być towarem, to jest absolutnie jasne, oczywiste. A więc jeśli nie chcemy urynkawiać policji czy wojska, to nie mówmy też o urynkawianiu zdrowia, bo to się nie da po prostu.
Panie przewodniczący, ostatnio w debacie pojawił się nowy argument – pielęgniarki przyszły do sejmu i do opinii publicznej dotarło, że one są przeciw, ale ich obawy dotyczą jakby kondycji czy statusu pracownika w szpitalu, innego statusu w szpitalu publicznym, państwowym, innego w szpitalu już zupełnie prywatnym.
- Wie pan, to jest w dużym stopniu naturalne. Ja myślę, że tutaj... te obawy pracownicze, a tym bardziej że są uprawnione. Kiedy mówiłem o tej rezolucji Parlamentu Europejskiego i o godnej pracy, to muszę dotknąć tutaj wątku czy pewnej patologii, która rozprzestrzenia się między innymi w służbie zdrowia, te tzw. kontrakty. Jest to ucieczka od stałego zatrudnienia. Tak naprawdę odbywa się to kosztem właśnie ograniczania środków na funkcjonowanie systemów solidarnościowych w ogóle, systemu emerytalnego i systemu służby zdrowia, „lekarzu, ulecz się sam”, można powiedzieć w tym momencie, ponieważ ten kontrakt nie powoduje nic innego jak właśnie nie tylko pozbawiania pracowników podstawowych, elementarnych uprawnień pracowniczych, ale również ograniczanie środków na utrzymanie całego systemu. Więc to jest takie wewnętrzne zamknięte koło. Również ten kierunek prywatyzacji, komercjalizacji i prywatyzacji, tzw. urynkowienia właśnie obliczony jest na to, żeby wypierać to zdrowe zatrudnienie z tego systemu.