"Smoleńska eskalacja" - wojna o pomniki ofiar
W wielu miastach trwają spory o uczczenie ofiar katastrofy. Ostatni konflikt wybuchł w Świdnicy - czytamy w "Rzeczpospolitej". Kiedy jedni zbierają pieniądze na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, inni w tym czasie proszą o podpisy pod petycją do prezydenta, by takiego pomnika nie stawiać.
19.02.2011 | aktual.: 19.02.2011 09:58
Świdnica: "Tu też jest Polska"
Pomysł ustawienia pomnika forsuje radny Świdnicy z ramienia PiS Krzysztof Lewandowski. Monument stanąć ma na placu, który tuż po tragedii nazwano placem Lecha Kaczyńskiego. Lewandowski tłumaczy, że chodzi o to, by nie tylko prezydent, ale wszystkie ofiary zostały upamiętnione.
Jest już projekt pomnika, a nawet wykonawca. Granitowe, czterometrowe skrzydło, z którego wyrasta krzyż, za darmo wykonać ma miejscowy rzeźbiarz. Koszt? Nie więcej niż 5 tysięcy złotych.
Nie wszystkim jednak pomysł się podoba. Radny PO Rafał Ząbczyk mówi o "smoleńskiej eskalacji". Dodaje, że nie może być tak, że jakaś opcja występuje w imieniu całej społeczności. Na jednym z portali społecznościowych radny ogłosił, by ci, którzy nie chcą pomnika, zademonstrowali to na skwerze. I demonstracja się odbyła. Zebrano ok. 80 podpisów pod petycją do prezydenta miasta w tej sprawie.
Prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek w kwestii pomnika wypowiada się wstrzemięźliwie. - Inicjatorzy powinni wziąć na siebie nie tylko finansowanie budowy, ale również przekonanie do swego pomysłu mieszkańców - sugeruje.
Przeciwnicy pomnika mówią, że wystarczy plac. Wspominają, że tragedia w Smoleńsku ze Świdnicą nie ma nic wspólnego i wystarczy pomnik w Warszawie. Lewandowski odrzuca te argumenty. - Tu też jest Polska - mówi.
Warszawa: Barometr odpowie
Ale i w Warszawie Hanna Gronkiewicz-Waltz z PO uznała, że zanim samorządowcy podejmą decyzję, mieszkańcy stolicy powinni wypowiedzieć się na temat pomnika w sondażu. W maju, w ramach badań “Barometr Warszawy”, urząd zapyta ich, czy chcą pomnika ofiar w centrum miasta. Wyniki mają być znane w czerwcu.
"Rzeczpospolita" przypomina, że jedną tablicą uczczono już też ofiary katastrofy w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Stało się to z inicjatywy abp. Sławoja Leszka Głódzia. Też nie obyło się bez zgrzytów, bo część historyków sztuki zaprotestowała w liście otwartym do metropolity, a przewodniczący Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków zrezygnował nawet z funkcji.
Człuchów: pośpiech oznacza błędy
Z powodu pomnika smoleńskiego wrze też w pomorskim Człuchowie. Tydzień temu miejscowe środowisko PiS zaproponowało ustawienie obelisku z tablicą na placu Bohaterów. Ale z nazwiska wymieniono tylko parę prezydencką.
O sprawie mają za kilka dni dyskutować radni, ale przewodnicząca człuchowskiej rady już zapowiedziała, że pośpiech jest niewskazany. Jej zdaniem poważną przeszkodą są błędy stylistyczne i ortograficzne w proponowanym napisie na tablicy.
W Szczecinie o pomniku przed rocznicą katastrofy nawet się nie wspomina. Jednak nie dlatego, że takiego pomysłu nie ma. - Od pierwszego dnia po tragedii uważamy to za oczywiste - mówi "Rzeczpospolitej" Leszek Dobrzyński, szef lokalnego PiS. - Ale przewidując zorganizowany opór tych, którzy najchętniej zapomnieliby o Smoleńsku, uznaliśmy, że zanim zaczniemy mówić o pomniku, trzeba trochę czasu na otrzeźwienie.
Lubartów: tablica nocą
W Lubartowie zwolennicy upamiętnienia ofiar wzięli sprawy w swoje ręce. W czerwcu ubiegłego roku ktoś nocą powiesił tablicę na placu w centrum miasta.
Burmistrz uznał, że tablica zawisła bez wymaganego pozwolenia. Została więc zdemontowana, a policja rozpoczęła poszukiwania. Sprawcy jednak nie znaleziono i sprawę umorzono.
Wtedy do burmistrza zgłosił się Józef Krzyszczak, ówczesny radny sejmiku wybrany z listy Samoobrony. Przyznał, że to on ustawił tablicę. Sąd Rejonowy w Lubartowie uznał, że Krzyszczak popełnił wykroczenie, ale działał ze szlachetnych pobudek i odstąpił od wymierzenia mu kary.
Radny na miejscowym cmentarzu wykupił parcelę i tam postawił nową tablicę. Jak mówi, ta druga jest nawet ładniejsza.