Smoki i smoczątka przybyły pod Wawel
Jak co roku, za sprawą Teatru Groteska, pod Wawel przybyły ze wszystkich zakątków kraju smoczyska, smoki, smoczki, a nawet... smoczątka. Właśnie takiego smoczego niemowlaka, który, wśród baniek mydlanych, przemierzał ulice w ogromnym wiklinowym wózku, zaprojektowali uczniowie liceum plastycznego w Lublinie.
Wszystkie zgromadziły się na Rynku Głównym, by w paradzie - szczególnie uroczystej, bo połączonej z jubileuszem 750-lecia lokacji grodu Kraka, przejść albo przefrunąć ulicą Grodzką, pod Wawel.
Jak powinien wyglądać prawdziwy smok? Każdy miał własną wizję legendarnego gada. Musi mieć łuski, skrzydła, zęby i pazury- wyliczały dzieci z grupy plastycznej Oświęcimskiego Centrum Kultury. Czy ma być groźny? Niekoniecznie - nasz jest łagodny, tylko trochę ciężko go nieść, chociaż w brzuchu ma zaszyte balony- narzekały. Były smoki z materiału, kartonu, folii, gąbki, były nawet smoki ekologiczne. Nasz smok nazywa się Mlekopij i jest zrobiony z opakowań z mleka, które zgromadziły przedszkolaki- wyjaśniała Elżbieta Szpak z Przedszkola nr 3 w Skawinie. W przedszkolu dużą wagę przywiązujemy do edukacji ekologicznej. Dlatego po sobotniej paradzie smok zostanie przetworzony.
Pod Wawelem odbywał się smoczy piknik, w którym przeszkodziła trochę deszczowa pogoda. Można było spróbować swoich sił w toczeniu smoczego jaja, slalomie po śladach smoka oraz wziąć udział w konkursie na najbardziej książęcą księżniczkę i najbardziej rycerskiego księcia. W wieczornym widowisku plenerowym na Wiśle zaprezentowały się największe europejskie smoki oraz irlandzkie węże morskie i wodne stwory z Czech.
(JD)